Bardzo szybko przeszliśmy od rozmowy o tzw. paszportach szczepień, które mają ułatwić bezpieczne podróżowanie po terenie Unii Europejskiej do rozmowy o certyfikatach szczepień, które osobom zaszczepionym, mają de facto dać większe prawa niż osobom niezaszczepionym.
Do restauracji po szczepionce?
Podczas gdy w Brukseli wciąż trwają pracę nad tzw. paszportem szczepień, który ma umożliwić otwarcie turystyki i bezpieczne przekraczanie granic, w Polsce temat certyfikatów szczepień, które umożliwiałyby korzystanie np. z restauracji osobom zaszczepionym, jako pierwszy poruszył wicepremier Jarosław Gowin. Pytany podczas konferencji prasowej, czy osoby zaszczepione mogłyby już w maju korzystać np. z restauracji, odpowiedział, że będzie to dyskutowane w rządzie, ale on sam jest „zdeklarowanym zwolennikiem takiego rozwiązania”.
Musimy wszyscy okazać solidarność z przedsiębiorcami, z reprezentantami tych branż. To jest polski kapitał. Jeśli chodzi o turystykę i gastronomię, to są często prężnie rozwijające się do roku 2020 firmy rodzinne i uważam, że skoro ktoś jest już po podwójnym szczepieniu, jest w pełni bezpieczny, nie może się sam zarazić ani zarazić innych, to tego typu osoby, z odpowiednimi certyfikatami, powinny móc zacząć korzystać z usług turystycznych i gastronomicznych
—powiedział wicepremier, dodając, że podobne rozwiązania są powoli wprowadzane w innych krajach Unii Europejskiej czy świata.
Moim zdaniem uruchomienie takich certyfikatów jest możliwe mniej więcej od połowy maja
—dodał wicepremier.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ważne! Restauracje otwarte od maja dla zaszczepionych? Gowin: Jestem zdeklarowanym zwolennikiem takiego rozwiązania
Dyskryminacja na horyzoncie
Na temat tzw. paszportów szczepień, które polskie władze wolą nazywać „certyfikatem”, pisałem na naszym portalu już kilkakrotnie. Jakie argumenty mają przeciwnicy takich rozwiązań? Przede wszystkich chodzi o nieuchronną dyskryminacje ogromnych grup społecznych, które nie mają dostępu do szczepionki i jeszcze długo mogą go nie mieć. Takie rozwiązanie to także gwarant pogłębienia nierówności społecznych, co niekoniecznie musi mieć miejsce w Polsce, ale już argument o budowaniu fałszywego poczucia bezpieczeństwa, jest jak najbardziej na miejscu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Do pubów tylko po szczepieniu? Johnson robi krok wstecz, ale nie mówi, że w przyszłości do tego nie dojdzie
Jeżeli wicepremier Gowin zakłada, że takie certyfikaty, których posiadanie byłoby przepustką do restauracji, miałyby zostać wdrożone już pod koniec maja, to pytanie brzmi: czy do tego czasu wszyscy zostaniemy zaszczepieni? Otóż nie. Sam premier Morawiecki dopiero co mówił, że jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to do końca sierpnia wszystkie chętne osoby zostaną zaszczepione. Gdyby wprowadzić w życie słowa Gowina, to trzeba spytać, co z osobami niezaszczepionymi? A co ważniejsze, co z osobami, które zaszczepić się nie mogą i móc nie będą? Co z osobami poniżej 18 roku życia? Ich przecież nie szczepimy. A może i to nas niedługo czeka? Wszak coraz częściej mówią o tym eksperci, a za nimi politycy. W końcu, co z osobami, które zaszczepić się nie chcą? Czy już nigdy nie wejdą do restauracji?
Jakie badania czytał wicepremier Gowin?
W końcu, na jakich badaniach wicepremier Gowin opiera swoje twierdzenie, że osoba po dwóch dawkach nie może sama się zarazić i nie może zarazić innych? Z tego co mi wiadomo, takich badań wciąż nie ma. Gdyby tak było, to dlaczego osoby zaszczepione nadal muszą nosić maski? W końcu, skoro osoby zaszczepione dwoma dawkami nie mogą nikogo zarazić ani nie może ich zarazić nikt inny, to kto stanowi dla nich zagrożenie? Czy w jednej restauracji będziemy mieli specjalne miejsca dla osób zaszczepionych i osób niezaszczepionych? To naprawdę źle się kojarzy.
Zamiast marzyć o certyfikatach szczepień, które de facto mają służyć wyłącznie naciskowi na obywateli, aby ci w jak największej grupie zaszczepili się, lepiej pomyśleć o otworzeniu restauracji w przemyślanym reżimie sanitarnym. Warto może spojrzeć na Teksas, gdzie żadnych certyfikatów nie ma, tak samo jak nie ma żadnych restrykcji, co wcale nie przełożyło się wzrost liczby zakażonych.
CZYTAJ TAKŻE: Minął miesiąc od zniesienia restrykcji w Teksasie. Czy „neandertalczycy” wygrali z Joe Bidenem?
Rozumiem tęsknotę za powrotem do „normalności”, za chęcią powrotu do barów i restauracji, za wyjściem ze znajomymi, ale nie jest to powód, aby wprowadzać tak daleko idące zmiany w funkcjonowaniu społeczeństwa. Lepiej pomyśleć o otwarciu barów i restauracji w reżimie sanitarnym i dokładać wszelkich starań, aby Narodowy Program Szczepień realizowany był jak najsprawniej. Warto również mieć świadomość, że raz wprowadzonych certyfikatów tak szybko się nie pozbędziemy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/548282-do-restauracji-po-szczepieniu-to-droga-do-dyskryminacji