W Rzeszowie trwa kampania wyborcza, która ma swój wyraźny wymiar ogólnopolski. Opozycja liczy, że jeśli wygra w stolicy Podkarpacia, to przejęcie władzy w całym kraju będzie kwestią czasu. PiS i inne partie Zjednoczonej Prawicy tak tego nie postrzegają, ale walczą. Także między sobą. Bo o fotel prezydenta Rzeszowa konkurują kandydatka PiS Ewa Leniart i wywodzący się z Solidarnej Polski Marcin Warchoł.
Dla opozycji to czysta radość. I tej radości nie ukrywał także, przemawiając na rzeszowskim rynku, w ramach wsparcia dla kandydata III RP Konrada Fijołka, szef Polski 2050 Michał Kobosko. Jego zdaniem, rzeszowska batalia to „kluczowy moment także dla polskiej polityki”. Dlaczego? Ponieważ wewnętrzne podziały w obozie władzy, które stają się coraz bardziej widoczne, dowodzą, że nie ma już obozu „tak zwanej Zjednoczonej Prawicy”.
„Ten obóz pęka z dnia na dzień, on się rozpada na części, każdy dzień przynosi kolejne dowody, że tego układu, który rządził Polską w sposób dla Polski, naszym zdaniem szkodliwy, od 2015 roku już nie uda się odbudować”.
„Widzimy władzę, która pęka, władzę która jest wzajemnie skłócona, władzę która w tej chwili koncentruje się na tym, żeby trwać, żeby jak najdłużej utrzymać te produkty, konfitury, z których ta władza korzysta.”
Zdaniem szefa Polski 2050, obóz Zjednoczonej Prawicy trwa przy władzy także po to, by „jak najbardziej odwlec moment, w którym nastąpią rozliczenia, a niewątpliwie nastąpią”.
Tak na to patrzy opozycja. Widzi pęknięcia, konflikty, a nawet coś więcej: systemową entropię. Z drugiej strony zapowiada „rozliczenia”, czyli faktycznie próbę likwidacji PiS-u po przejęciu władzy przez PO i Hołownię. Bo to w sumie ciekawe, że o rozliczeniach mówi szef partii, której założyciel zrobił karierę na przekonywaniu naiwnych, że on chce łączyć, że proponuje nową jakość, że wypisuje się z polsko-polskiego sporu w klasycznym wydaniu.
Warto wsłuchać się w ten „speech” pana Koboski. Słychać w nim przecież ogromną satysfakcję z podziałów po prawej stronie, a także zapowiedź zarówno zemsty, jak i takiej przebudowy Polski, by zwycięstwo obozu niepodległościowego nigdy już nie było możliwe. W sumie coś, co dotknie przede wszystkim środowiska PiS-u i Solidarnej Polski, stanowiące ideowy rdzeń Zjednoczonej Prawicy.
Czy z tej ścieżki do autodestrukcji, która zdaniem opozycji jest już równią pochyłą, można jeszcze zawrócić? Można. Jeszcze można. I trzeba, bo finałem nie będzie partykularny sukces; finałem będzie realizacja scenariusza Michała Koboski. I powrót Polski na ścieżkę, która do wielkości na pewno nie prowadzi.
W tym sensie Rzeszów może okazać się naprawdę „kluczowym momentem także dla polskiej polityki”. Ale nie w takim sensie, jak to szkicuje Kobosko. Odwrotnie - jako moment otrzeźwienia Zjednoczonej Prawicy.
Cytaty za PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547970-warto-wsluchac-sie-w-rzeszowski-speech-michala-koboski