Głosowanie nad ratyfikowaniem Europejskiego Funduszu Odbudowy (EFO), choć może na pierwszy rzut oka tak nie wyglądać, będzie najważniejszym głosowaniem w obecnej kadencji Sejmu, a może nawet najważniejszym w ciągu tych kilku lat rządów Zjednoczonej Prawicy. O co toczy się gra? Nie tylko o unijne miliardy, które mają pomóc rozruszać dotkniętą przez pandemię gospodarkę, ale o polityczną przyszłość koalicji rządowej.
Kto jest dziś za EFO?
Wszystko rozbija się o problem Prawa i Sprawiedliwości ze znalezieniem bezpiecznej i pewnej większości dla poparcia ratyfikacji EFO. Przeciwni są temu politycy Solidarnej Polski, którzy przekonują, że jego poparcie skończy się dyktatem Brukseli i federalizacją Unii Europejskiej. Od tygodni trwają próby przekonania „ziobrystów” do zmiany zdania, ale na razie nie słychać, aby miały się one zakończyć sukcesem. Bez ich głosów PiS może mieć problem i doskonale o tym wie opozycja, choć i ona jest w tej kwestii podzielona.
Politycy Koalicji Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego przekonują, że zgodzą się na poparcie ratyfikacji, gdy tylko zostaną spełnione ich postulaty. Jakie? Tutaj podnoszona jest kwestia kontrolowania wydawania unijnych funduszy. Zdaniem opozycji, istnieje niebezpieczeństwo, że rząd wyda te pieniądze m.in. na kampanię wyborczą. Drugą kwestią jest obawa przed tym, że unijne środki będą trafiać wyłącznie do samorządów rządzonych przez PiS.
Na te obawy w rozmowie z portalem wPolityce.pl odpowiedział wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda. Warto przeczytać ten wywiad, aby zobaczyć, że obawy opozycji są mocno naciągane.
Kwestia poparcia ratyfikacji EFO podzieliła z kolei Lewicę. Politycy Wiosny i część dawnego SLD przekonują, że nie należy pomagać Kaczyńskiemu i nie zamierzają poprzeć Funduszu, a przynajmniej nie bez przyjęcia ich postulatów. Pozostają politycy skupieni wokół Pawła Kukiza i Szymona Hołowni, którzy raczej opowiedzą się za EFO. To może być jednak za mało, aby zdobyć odpowiednią liczbę głosów potrzebną do ratyfikowania Funduszu Odbudowy.
W co gra opozycja?
Strategia jest banalnie prosta: chodzi o rozbicie Zjednoczonej Prawicy rękami Solidarnej Polski. Opozycja liczy, że w kluczowym głosowaniu Prawu i Sprawiedliwości nie uda się znaleźć odpowiedniej większości, a po tym, jak „ziobryści” nie poprą Europejskiego Funduszu Odbudowy, w obozie władzy dojdzie do przesilenia.
Co wtedy? Tutaj opozycja liczy na Jarosława Gowina, który miałby wyjść z rządu ze swoimi posłami, aby stworzyć rząd techniczny, który przyjąłby FO, a później przygotował wcześniejsze wybory. Wprost pisał o tym w „Gazecie Wyborczej”, a wczoraj mówił w TVN24 marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Dziś w tym samym tonie wypowiedział się Robert Kropiwnicki, który stwierdził, że wybory mogłyby odbyć się już TEJ jesieni. Co ciekawe, ze słów polityka można wywnioskować, że bardzo dobrze ocenia Narodowy Program Szczepień i walkę rządu z pandemią, skoro twierdzi, że już w tym roku będzie można zorganizować wybory, a Polacy będą bezpieczni. Skąd Kropiwnicki wie, że jesienią będzie „po pandemii”?
Ten plan może się jednak powieść tylko i wyłącznie wtedy, gdy Solidarna Polska zagłosuje przeciwko ratyfikacji i w efekcie FO nie zyska poparcia, a Jarosław Gowin wyjdzie z koalicji.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Przeciąganie liny
Ale w kwestii poparcia dla ratyfikacji Europejskiego Funduszu Odbudowy do samego końca nic nie będzie pewne. Nie wiadomo nawet, kiedy miałoby się odbyć głosowanie. Choć rzecznik rządu wskazuje na maj, to część mediów przekonuje, że PiS ma plan, aby Polska była ostatnim krajem, który będzie głosował nad ratyfikacją. Miałoby to na celu postawienie opozycji pod ścianą. Trudno byłoby partii deklarującej co chwilę swoją proeuropejskość, zagłosować przeciwko FO na oczach całej Unii Europejskiej. Jeżeli Kaczyński ma faktycznie taki plan, to głosowanie może odbyć się nawet w sierpniu. Platforma o czynniku brukselskim nie może zapomnieć. To jednak jeden ze scenariuszy.
Po niespełna pięciu miesiącach od groźby weta dla europejskiego budżetu Polska staje się znowu najbardziej niepewnym krajem członkowskim, ale tym razem źródłem niepewności jest partia, która do tej pory była postrzegana jako obrońca polskiego członkostwa w Unii. Koalicja Obywatelska kładzie na szali nie tylko swoją nieposzlakowaną opinię, jaką cieszy się w Brukseli, lecz także realne wpływy, które przekładają się chociażby na niesłabnące zainteresowanie europejskich organów kwestiami praworządności w Polsce
— a tak pisze o tym Magdalena Cedro w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.
Nie można wykluczyć również tego, że w ramach Zjednoczonej Prawicy dojdzie po cichu do porozumienia, a nieświadoma niczego opozycja zostanie wystawiona na próbę. Czy Platforma zagra va banque będąc przekonaną, że PiS nie ma większości? Gdyby taki manewr rzeczywiście się udał, opozycja po raz kolejny zostałaby wyprowadzona przez Jarosława Kaczyńskiego w pole. De facto na własne życzenie. Ale w tej grze, każdy ma wiele do stracenia. Zjednoczona Prawica władzę, a Koalicja Obywatelska reputację, co z pewnością wykorzysta Szymon Hołownia.
Jednego dziś możemy być pewni: do samego końca będziemy mieli do czynienia z przeciąganiem liny i politycznymi podchodami. Spór o przyjęcie Europejskiego Funduszy Odbudowy mówi również wiele o naszej klasie politycznej. Niestety, mówi wiele złego, choć to akurat nie zaskakuje. Jeżeli polityków podzieliło 750 mln euro pomocy, która ma trafić do Polaków, i podzieliło tylko ze względu na partykularne interesy, to jest naprawdę źle. Miejmy nadzieję, że nie dowie się o tym cała Europa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547907-przeciaganie-liny-ws-efo-bedzie-trwalo-do-konca