Najpierw marszałek Senatu Tomasz Grodzki, potem wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL), wreszcie poseł PO Robert Kropiwnicki przedstawili - choć różnymi słowami - ten sam polityczny plan opozycji.
Porządkując fakty wyłania się nam następujący scenariusz.
Najpierw doprowadzenie do politycznego przesilenia wskutek odrzucenia w Sejmie Krajowego Planu Odbudowy. By to osiągnąć, wielu z nich gotowych jest głosować przeciwko pomimo deklarowanej miłości do Brukseli i pomimo niezwykle korzystnego wymiaru finansowego, wywalczonego przez premiera Mateusza Morawieckiego w Brukseli. A może właśnie z tego względu, bo jest oczywiste, że kto będzie dzielił te niemal 800 miliardów złotych, które mają przypaść Polsce do 2027 roku, może przekuć to na polityczny i sondażowy sukces.
Krok drugi, to w zamyśle opozycji przeciągnięcie na swoją stronę części Zjednoczonej Prawicy - i tu oczywiście myśli wędrują ku Jarosławowi Gowinowi, którego ostatnia konwencja była podkreślaniem różnic ze Zjednoczoną Prawicą, a niektóre hasła były żywcem skopiowane od pana Hołowni („przyjazny rozdział Kościoła od państwa”).
Trzecim elementem ma być - co wynika z poprzedniego punktu - techniczny rząd opozycji, techniczny marszałek Sejmu i następnie wybory na jesieni.
Nie pokłócimy się [o to, kto będzie premierem technicznym - red.]. To będzie krótki rząd, który będzie miał przygotować wybory, na kilka miesięcy, maksymalnie pół roku. Nie będzie miało większego znaczenia, kto będzie premierem
— mówił wspomniany poseł Kropiwnicki jednoznacznie sugerując, że jeżeli ceną będzie premierostwo dla Gowina, opozycja na to pójdzie.
Zgoda, że będzie to dla niej bez większego znaczenia. Prawdziwe żerowisko zacznie się później, wtedy, gdy wdroży zapowiadaną tylekroć faktyczną likwidację wielu części państwa polskiego, od CBA, TVP przez IPN po urzędy wojewódzkie i gdy zacznie wyprzedawać nieliczne wielkie polskie przedsiębiorstwa. O likwidacji ambicji - bo wszystko jest już przcież w Niemczech - i programów prorodzinnych nie wspominam.
Mamy więc paradoksalną sytuację: operacja wywrócenia rządu, której nie chce minister Zbigniew Ziobro, będzie możliwa dzięki odmowie wsparcia przez jego formację, Solidarną Polskę, dla Krajowego Programu Odbudowy. A największym beneficjentem tej sytuacji może być kto inny - Jarosław Gowin, będący ideowo na drugim biegunie ZP.
Sam Gowin jednak powinien sobie zdawać sprawę, że zostanie przez opozycję wyłącznie użyty. Po rozbiciu Zjednoczonej prawicy wszelkie z nim uzgodnienia, wszystkie złożone mu obietnice nie będą miały już wagi. Także te zaspokajające premierowskie ambicje. Takich liderów małych formacji jest tam tylu, że nie będzie potrzebny ani godziny dłużej.
Co więcej, i Ziobro i Gowin powinni pamiętać, że sondaże nie dają im większych szans na samodzielne wejście do Sejmu. Będą więc skazani na koalicje tak niewygodne, tak egzotyczne, że ze wzruszeniem będą wspominali wygodne i rozsądne wdzianko obecnej.
Panowie powinni dostrzec to, co dla zewnętrznego obserwatora jest oczywiste: że szukając podmiotowości, i nawet mając pewne argumenty dla poparcia swoich tez, znaleźli się w grze w której są traktowani czysto przedmiotowo.
Powiem wprost: jeżeli rozbiją Zjednoczoną Prawicę, to władzy nie dotkną przez długie lata. Rządzi ona bowiem dzięki politycznym umiejętnościom i wizji premiera Jarosława Kaczyńskiego. To ten polityk zbudował obóz, który rozbił rzekome szklane sufity i niemożności, to on winduje jego skuteczność powyżej teoretycznych możliwości wynikających z posiadanych zasobów.
Po drugiej stronie nie ma żadnej nowej jakości. Oddanie władzy obecnej opozycji, to rządy politycznych przyjaciół i dzieci Donalda Tuska. Plus nowa generacja w styl pani Jachiry. Będzie dokładnie tak, jak było, tylko z dodatkowym elementem zemsty.
Ten plan opozycji jest artykułowany jasno i wprost. Politycy ZP też to słyszą, widza, rozumieją. Nie mają więc wymówek.
Gra jest jasna. Jedyne pytanie dotyczy tego, z kim grają - i komu chcą oddać Polskę?. Właśnie teraz, gdy w walce z epidemią mamy wreszcie jasny horyzont nadziei, powrotu do normalności, a za rogiem czekają ogromne pieniądze do sensownego wpompowania w naszą gospodarkę.
To jest ostry zakręt, ale i moment historyczny. Zjednoczona Prawica może wspólnie ruszyć mocno do przodu. Może też zniszczyć wszystko, co zbudowała.
Warto może zatem spojrzeć nieco dalej, poza wąskie i krótkoterminowe interesy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547901-komu-chca-oddac-polske-i-wlasnie-teraz