Być lewakiem to brzmi dumnie – obwieszcza miastu i światu Magdalena Środa (20 kwietnia 2021 r. w „Gazecie Wyborczej”). A lewactwo to najszlachetniejsza część ludzkości. Tym szlachetniejsza, im bardziej wykpiwana czy wręcz atakowana.
Swój szlachetny i wyjątkowy status osiąga lewactwo przez prosty zabieg językowy czy może semantyczny. Wystarczy uznać, że lewactwo równa się klasyczna demokracja liberalna z pewnym przechyłem na równość i sprawiedliwość społeczną. Ów przechył polega na walce z różnymi uciskami w wypadku równości i walce z niesprawiedliwościami w wypadku tej drugiej cechy (o walce z nierównościami i o sprawiedliwość społeczną, które stają się motorem postępowej ideologii i inżynierii społecznej pisał w licznych swoich książkach Roger Scruton).
Założenie metodologiczne szlachetnego lewactwa jest proste jak konstrukcja styliska szpadla: wszystko, co lewactwo uznaje za wartości prowadzi do cywilizacyjnego postępu i szczęścia. Przy czym lewactwo nie znosi sprzeciwu, gdy chodzi o obdarowywanie ludzi szczęściem i efektami cywilizacyjnego postępu. Sprzeciw jest po prostu reakcjonizmem, godnym gułagu. I czymś nieracjonalnym – w klasycznym oświeceniowym rozumieniu racjonalizmu. Innymi słowy, wartości i cele lewactwa pokrywają się z katalogiem wartości demokratycznych. Eo ipso postawa inna niż lewacka gwałci katalog demokratycznych wartości. W tej sytuacji nie warto nawet używać terminu „lewactwo”, bowiem oznacza ono demokratyczny standard, czyli normalność. Choć z „normalnością” trzeba uważać, bo to przecież termin dyskryminujący, dyfamujący, a bywa, że wręcz rasistowski.
Magdalena Środa niepotrzebnie oznacza różne osoby, instytucje, zjawiska i zachowania jako „lewackie”, bowiem one są po prostu demokratyczne, powszechne w kręgu cywilizacji oświecenia i naturalne (normalne) dla zaawansowanego etapu rozwoju społeczeństw. Dlatego nie mogą być ideologiczne. Są zwyczajnie obiektywne i aksjologicznie pozytywne. Dlatego jest oczywiste, iż „Adam Bodnar broniący praw człowieka, mniejszości i pokrzywdzonych” jest fałszywie, bezpodstawnie i głupio traktowany jako „zaangażowany ideologicznie, i to po złej stronie”. Przecież „prawa człowieka, prawa mniejszości i troska o pokrzywdzonych są… lewackie”, więc najlepsze z możliwych. Te wartości są oczywiście niedostępne dla „nowego rzecznika z nadania PiS-u”, bo on nie będzie lewakiem, tylko „osobą neutralną”. A jak wiadomo neutralność oznacza, że „nie będzie bronił praw człowieka, mniejszości i pokrzywdzonych”. Chyba że zrozumie, iż deklarowana obrona „mieszkańców wsi” to „ochrona przed zdzierstwem kleru”.
Skoro neutralność to skrajność, zatem traktowanie ideologii jako fałszywej świadomości (w znaczeniu Maxa Webera czy Karla Mannheima) jest absurdem. Ideologia, a tym bardziej lewacka, to najzwyczajniej w świecie obiektywny, a wręcz naukowy opis rzeczywistości. I z tego punktu widzenia „ochranianie słabszych jest również działalnością lewacką”, czyli szlachetną, wspaniałą i racjonalną, nawet gdyby trzeba było ich ochraniać siłą, bo oni by sobie takiej ochrony (albo chroniących) nie życzyli. To imperatyw kategoryczny i nie ma to tamto.
To oczywista oczywistość, że „bardzo wiele wartości, instytucji i zachowań okazało się ‘lewackimi’”. Wszak wszystko co dobre i wartościowe jest z definicji lewackie, czyli „państwo prawa”, „konstytucja”, „demokracja”, „Unia Europejska” czy „ekologia”. Z tego samego powodu „bardzo lewackie jest chrześcijaństwo (w przeciwieństwie do polskiego katolicyzmu, które z lewactwem nie ma absolutnie nic wspólnego)”. Czyli ewangelie to w zasadzie to samo co manifest komunistyczny? Lewackie są ponadto „historia”, „narracja o ‘Solidarności’ lat 80.”, „Armia Krajowa, o ile nie ma nic wspólnego z należącymi do PiS ‘żołnierzami wyklętymi”, „szkoła, o ile uczy myśleć krytycznie”, „edukacja, w tym obywatelska, etyczna, filozoficzna, ekologiczna, seksualna”. Słusznie Magdalena Środa „nie ma żadnych wątpliwości”, że „bardzo lewacka jest Warszawa i jeszcze kilka innych miast rządzonych przez lewaków”. Że „lewacki jest rozsądek, wykształcenie, rzetelność, szczepionki”. Może trochę przesadziła, że już „lewacki jest Giertych” i „lewakiem niedługo będzie Gowin”. Za szybki awans do awangardy ludzkości w ich wypadku byłby mało pedagogiczny, choć mecenas jest już blisko.
Właściwie nie wiadomo, po co Magdalena Środa wylicza, co jest lewactwem, skoro to po prostu wszystko co wartościowe. A już bez sensu jest wskazywanie największych osiągnięć ludzkości, czyli „idei postępu, równości, tolerancji, sprawiedliwości”, a także „praw kobiet, a zwłaszcza poglądu, że kobieta jest człowiekiem, nie wspominając już nic o LGBT”. Każdy wie, że LGBT to ostateczny, docelowy etap rozwoju cywilizacji. Truizmem jest twierdzenie, że „bardzo lewacka jest światowa kultura”, a szczególnie to, co „nie reprezentuje wartości narodowych, maryjnych i papieskich”. A jak mogłoby być inaczej, gdy lewactwo to taki zbiór wartości, idei, rozwiązań i ludzi, które spokojnie można by wysłać w kosmos, czyli do innych cywilizacji, jako najbardziej reprezentatywne dla ludzkości po jej powiedzmy siedmiu tysiącach lat rozwoju w zorganizowanych formach. Tylko „religia” jest nielewacka, ale to wiadomo – wstecznictwo, obskurantyzm i ciemnota.
To, co Magdalena Środa napisała o lewactwie w „Gazecie Wyborczej czyni zbędnym jej wycieczki pod adresem konkretnych nie-lewaków, czyli zaplutych karłów reakcji i ciemnogrodu. Skoro lewactwo jest niczym niezagrożonym i najdojrzalszym etapem rozwoju cywilizacji (zapewne także pozaziemskich), po co się pochylać nad „estetycznym gustem ministra Glińskiego”, nad tym, czyj „dorobek został poświadczony przez ministra Czarnka”. Tak wybitny ekspert od waloryzacji lewactwa jak Magdalena Środa nie powinien tracić czasu na uświadamianie oświeconym przecież ludziom w Polsce, że lata świetlne dzielą od lewactwa „sprytnego Rysia, obrotnego Daniela, szaloną Krystynę, magister Julię i wielu, wielu innych”.
Na szczęście sama Magdalena Środa jest w centrum galaktyki lewactwa, czyli w czarnej dziurze, bowiem galaktyki mają w centrach czarne dziury. A kto ma większą zdolność grawitacyjnego wciągania wszystkiego poza horyzont zdarzeń niż Magdalena Środa? Nikt! A czarna dziura może zawierać przejścia do innych światów, gdzie lewactwo ma już nie 7 tysięcy lat osiągnięć - jak na Ziemi, ale może nawet dziesiątki milionów lat. Choćby z tego powodu warto by kogoś wysłać na rekonesans. Magdalena Środa nadaje się do tego idealnie. Jako ambasador ludzkości, czyli lewactwa. CBDO.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547811-kto-jak-nie-magdalena-sroda-nadaje-sie-bardziej