Mianowanie Beaty Szydło do Rady Muzeum Auschwitz-Birkenau wywołało po liberalnej stronie falę nieżyczliwych komentarzy, pod presją których niektórzy członkowie zrezygnowali z zasiadania w tym gremium. Jedynym powodem dla którego Beata Szydło wywołuje owe wzniosłe oburzenie jest jej działalność polityczna po konserwatywnej stronie. Czy wykluczanie człowieka za poglądy albo za przynależność do grupy politycznej jest stosowne, jeśli w tejże radzie zasiadali politycy Platformy Obywatelskiej, Unii Wolności, albo nawet i korzystający z poparcia PiS?
CZYTAJ WIĘCEJ:
Beata Szydło zasiądzie w Radzie Muzeum Auschwitz
PiSowiec z amnezją
Dr Marek Lasota, który zrezygnował z członkostwa, zapomniał widać, że sam był kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na urząd prezydenta miasta Krakowa. W 2014 roku, z poparciem tej samej partii, do której należy i wówczas należała, Beata Szydło, zdobył w II turze wyborów samorządowych ponad 80 tys głosów, czyli sześciokrotnie mniej niż późniejsza premier w wyborach do Europarlamentu. Bo, przypomnijmy, pierwsza premier Dobrej Zmiany, w eurowyborach 2019 roku zebrała poparcie w bezprecedensowej liczbie pół miliona dwadzieścia pięć tysięcy osiemset jedenaście głosów.
Uleganie antyPiSowskiej histerii i oskarżanie o upolitycznianie Rady jest tym bardziej bezzasadne, że Minister Piotr Gliński powołał to gremium jako nowy twór, powstały w porozumieniu z Dyrekcją Muzeum. Czy więc dziennikarze Wyborczej stali się nagle arbitrami niewidzialnego sądu, który zezwala lub zabrania niektórym ludziom, wspierać swoją pracą Muzeum w Auschwitz?
Profesor Engelking nikogo nie oburzała?
Ale największym skandalem jest oburzanie się na członkostwo Beaty Szydło przy braku oburzenia na to, że na czele honorowanej przez dyrekcję Muzeum Międzynarodowej Rady (twór z 1990 roku), stoi profesor Barbara Engelking, kobieta która na błędach, przeinaczeniach, manipulacjach, a być może wręcz cynicznych kłamstwach na temat Holokaustu, robi karierę naukową. Zatem podsumujmy - zakłamywanie źródeł historycznych, pomijanie niewygodnych faktów, szkalowanie Polaków Ratujących Żydów, nie oburza, a powołanie kobiety, etnografa i menadżera kultury z półmilionowym poparciem rodaków w swoim regionie, oburza? Bo się komuś kojarzy z TVNowsko-Onetowską narracją o „końcu demokracji” w Polsce?
Bo w ramach jednego z zespołów parlamentarnych protestuje wulgarny obrońca oskarżanych o korupcję polityków Sławomir Neumann i autorka antysemickich tekstów z 1968 roku Iwona Śledzińska-Katarasińska? Przecież to zgroza obłudy w miejscu tak ważnym i tragicznym dla historii świata.
O MANIPULACJACH PROF. BARBARY ENGELKING CZYTAJ TUTAJ:
Przypisywanie Polakom winy za Holokaust jest coraz trudniejsze, toteż kłamcy uciekają w wyzwiska
Muzeum zasługuje na więcej
Ponadto rady mające status doradczy przy placówkach muzealniczych, pełnią też rolę komunikowania się ze społeczeństwem, działają z troską o odwiedzających, proszę więc, wskażcie Państwo, kto ma mandat większej społecznej empatii niż była premier, autorka bezprecedensowych programów społecznych, ciesząca się zaufaniem Polaków, Beata Szydło? Kto?
Rzecz jest oczywista, chodzi o to, że przeciwnicy tej nominacji oskarżają nie tyle o upolitycznienie (choć w Radzie zasiadali politycy różnych opcji), ale nie chcą przedstawiciela takiego światopoglądu, który im nie odpowiada. W miejscu, które upamiętnia złowrogą politykę nienawiści, wykluczenia i pogardy, potępianie człowieka nie za jakieś konkretne czyny, ale za poglądy, za przynależność do konkretnej grupy politycznej, wygląda szczególnie niestosownie. Za oskarżeniami o upolitycznienie kryje się często prywatyzacja pamięci o Holokauście, pragnienie na monopol w tej dziedzinie, choć właśnie ta Tragedia szczególnie zasługuje na dialog ponad partyjnymi podziałami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547521-skad-te-ataki-na-beate-szydlo-w-sprawie-muzeum-w-auschwitz