Pandemia, kryzys, a co za tym idzie, ograniczone możliwości zarobkowania, większości Polaków porządnie dają się we znaki. Okazuje się, że byłym prezydentom także. Taki Lech Wałęsa nie może już szaleć z wykładami po świecie, musi więc ogłaszać swe usługi w internecie.
Na problemy finansowe były prezydent uskarża się już od kilku miesięcy. Przed Bożym Narodzeniem ostrzegał w mediach, by rodzina nie liczyła na prezenty od niego, bowiem go na ich zakup nie stać. Potem kilkakrotnie ostrzegał, że bankrutuje.
Bo ja dostaję 6 tys. zł emerytury, a żona wydaje co miesiąc 7 tysięcy
-skarżył się w „SE” były prezydent.
I przyznawał, że jego głównym źródłem utrzymania są honoraria z wygłaszanych wykładów. W rozmowie z „Super Expressem” Wałęsa przyznawał, że otrzymuje za nie od 10 do 100 tysięcy euro.
Gdy więc zapanowała posucha, Lech Wałęsa postanowił zaoferować swoje usługi przez Internet. Ogłoszenie z informacją, że szuka pracy zamieścił na portalu, który wspiera rozwój zawodowy osób po 50 roku życia. „Chcę się dzielić swoją wiedzą i doświadczeniem” - poinformował w ogłoszeniu były prezydent i reklamuje się jako „doświadczony przywódca i świetny mówca”.
Doświadczony przywódca, świetny mówca, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, prezydent RP 1990-1995, współzałożyciel i pierwszy przewodniczący NSZZ Solidarność, poprowadzi spotkania i szkolenia z leadership, przyjmie zaproszenia na spotkania motywacyjne w firmach, ale też w rodzinach, możliwe dodatkowe usługi promocyjne, wspólne zdjęcia, autografy
–czytamy w ogłoszeniu.
I zdecydowanie nie wymienił Wałęsa wszystkich swoich umiejętności. Talentów ma przecież co niemiara. Umie puścić człowieka w skarpetkach, zaczipować polityków, z pomocą Marsjan zroluje Ziemię, nigdy nikogo nie zdradził, umie jeździć po kraju i ciąć złodziei. Tylko on widział plusy ujemne, umie dokonać zwrotu o 360 stopni, chętnie doradzi jak pałować związkowców, umie występować jako „my”, nie tylko jako „on”. Jednocześnie potrafi być za, a nawet przeciw, można go zabić, ale nie pokonać. Jak nie może być lepiej, to Wałęsa stara się, żeby było śmieszniej, umie przeskoczyć każdy mur, o ile motorówka będzie odpowiednia. No skarb po prostu!
Dla Lecha Wałęsy wynajmowanie swojego talentu, to zresztą nie pierwszyzna. W przeszłości płaciła mu i PO, i KOD, o czym sam chętnie opowiadał:
Układ mój z KOD-em dobiega końca, zostało chyba jeszcze sześć spotkań i oczywiście prawdopodobnie będzie przedłużony. Ale ponieważ ja lubię dużo pracować, więc włączam się teraz we współpracę z Platformą Obywatelską. Dam z siebie wszystko, aby te dobre elementy razem wykorzystać, a złe razem odrzucić
— mówił 5 lat temu Mędrzec Europy.
A jak Lech Wałęsa się angażuje, to całym sobą. Tak było ze współpracą z Daclanem Ganleyem, gdy były prezydent występował na kongresach partii Libertas. Już wówczas tłumaczył, że musiał wspierać ludzi Daclana Ganleya ze względu na trudną sytuację materialną, bo prezydencka emerytura nie starczała mu na buty i ubrania. Wówczas za jeden wykład dla Libertasu miał Wałęsa inkasować nawet 100 tys. euro (a przynajmniej takie stawki podawały media).
Dziś mamy kryzys, więc oczekiwania finansowe byłego prezydenta spadły. 1-2 godzinne spotkanie z byłym przywódcą „Solidarności”, to koszt minimum 20 tys. złotych. Wałęsa zaznaczył jednak, że „cena jest do ustalenia”.
Szkoda, że Lech Wałęsa stracił swoje szczęście w grach losowych. Inaczej o pieniądze nie musiałby się martwić! A na miejscu PiS natychmiast bym skorzystała i Wałęsę wynajęła. Byłaby niezła zabawa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547461-walesa-czyli-mezczyzna-pracujacy-zadnej-pracy-sie-nie-boi