Ideologie mają to do siebie, że są totalne. W ich optyce wszystko musi być podporządkowane naczelnej wizji. Nawet… sprzedaż mebli.
Związki sypialni z rasizmem i kolonializmem
Oto najświeższy przykład. Regionalny Zarząd Nieruchomości w Toronto ogłosił, że przestaje używać terminu „główna sypialnia” (master bedroom) we wszystkich swoich pismach i na platformach internetowych, ponieważ określenie to związane jest z rasizmem i seksizmem. Od tej pory zamiast niego wejdzie do użytku sformułowanie „podstawowa sypialnia” (primary bedroom). Tych słów mają też używać w swych ofertach pośrednicy w handlu nieruchomościami w całym mieście.
Przewodnicząca zarządu stwierdziła, że taka rekomendacja wydana została przez komitet ds. różnorodności i integracji, a następnie zatwierdzona przez radę dyrektorów. Zastrzeżenia wspomnianego komitetu wzbudziło słowo „master”, które – zdaniem członków owego gremium – ma konotacje kolonialne i rasistowskie (master jako pan, właściciel niewolników) oraz patriarchalne i seksistowskie (master jako pan domu, głowa rodziny).
Stosując tego rodzaju logikę, należałoby wyeliminować w języka angielskiego także inne wyrazy, takie jak np. arcydzieło (masterpiece), opanować (master up), kopia wzorcowa (master copy), magister inżynier (master of science), mistrzowska klasa (master class), starszy sierżant (master sergeant), wyłącznik główny (master switch) i dziesiątki, a może nawet setki następnych.
Historia z Toronto mogłaby stać się motywem kabaretowych żartów, gdyby nie to, że jest jednym z wielu przypadków składających się na znacznie szersze i poważniejsze zjawisko.
Komisarze polityczni i cenzorzy
Przy tej okazji warto zapytać: czym jest ów komitet ds. różnorodności i integracji, który okazał tak wielką siłę sprawczą? Otóż jest to instytucja, która w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie działa już w wielu urzędach publicznych, na uniwersytetach czy w prywatnych koncernach. Porównać ją można do Podstawowej Organizacji Partyjnej, która w czasach PRL istniała w każdej większej instytucji lub zakładzie pracy, a jej zadaniem było pilnowanie czystości ideologicznej i tropienie nieprawomyślności.
Podobnie dzieje się z owymi komitetami ds. różnorodności i integracji, których członkowie coraz bardziej zaczynają przypominać komisarzy politycznych. Wymuszają konformizm samym swym istnieniem. Kto się im narazi, jest zazwyczaj oskarżany o rasizm, seksizm, szowinizm, patriarchalizm, homofobię lub transfobię. Wtedy musi wycofać się ze swych poglądów, często składając publicznie samokrytykę, w przeciwnym razie grożą mu nieprzyjemności, łącznie z wyrzuceniem z pracy. Podejrzany może być nawet ktoś wykazujący niedostateczny entuzjazm wobec narzucanej ideologii.
Nowa ideologia ma nie tylko swoich politruków, lecz także cenzorów. W krajach anglosaskich nazywani są „czytelnikami od wrażliwości” (sensitivity readers). Ich zadaniem jest niedopuszczanie do publikacji niepoprawnych politycznie materiałów lub usuwanie z tekstów nieprawomyślnych sformułowań. W niektórych wydawnictwach zawodowi „czytelnicy od wrażliwości” przeprowadzają rozmowy uświadamiające z autorami, instruując ich, jakie treści mogą, a jakie nie powinny znaleźć się w książkach – najczęściej jest to warunkiem ukazania się publikacji drukiem.
Znów powracają więc komisarze polityczni i cenzorzy. Tym razem jednak zjawiają się pod innymi sztandarami. Co ciekawe, na wielką skalę działają głównie w krajach, które nie doświadczyły na sobie komunistycznego jarzma.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547444-wracaja-komisarze-polityczni-i-cenzorzy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.