Nie wiem, kogo dziwi wyrzucenie Rafała Wosia z „Tygodnika Powszechnego”.
Było kompletnie jasne, że Woś swoją odmową wyrażenia zgody na antypisowską histerię totalnej opozycji nie pasował do „TP”. Ten tygodnik już od dłuższego czasu ma właśnie taką linię redakcyjną.
Niedawno Woś powiedział, że w Polsce przestrzeń debaty staje się coraz mniej pluralistyczna, a proces zawężania tej przestrzeni jest szczególnie silny na liberalnej lewicy.
Kto wie, mógł to powiedzieć świadomy tego, co go wkrótce czeka w piśmie, w którym publikuje od kilku lat. Teraz godnie milczy na temat powodów, dla których został wydalony, co świadczy o jego dżentelmeńskim wyczuciu zawodu dziennikarza. Ale dla wszystkich sprawa jest jasna.
Sądząc po komentarzach na portalach społecznościowych, ortodoksyjni czytelnicy „Tygodnika Powszechnego” odetchnęli z ulgą po usunięciu Wosia ze stron ich ulubionego pisma („Brawo”, „Nareszcie”, „Już myślałem o anulowaniu subskrypcji” i tym podobne). Nie jest to zaskoczenie. Czytelnicy mediów lewicowo-liberalnych nie lubią treści, które polemizują z ich poglądami. Nie lubią autorów takich jak Woś.
Może to zabrzmieć dziwnie, ale idea przemyślenia postaw i autorytetów od dawna jest bardziej związana z prawicą niż z lewicowo-liberalną stroną podziałów politycznych w zachodniej cywilizacji. Co ciekawe, podobnie dzieje się w Kościele, o czym kilka lat temu pisał George Weigel.
W tekście zatytułowanym „Autorytaryzm katolickich postępowców” biograf św. Jana Pawła II argumentuje, że dziś liberalni katolicy zawężają przestrzeń dla teologicznej debaty w Kościele.
„Powszechnie wiadomo, że młody uczony, bez względu na to, jak bardzo utalentowany, nie byłby w stanie zdobyć etatu na wydziałach teologicznych niektórych prestiżowych uniwersytetów katolickich, gdyby w trakcie pracy doktorskiej promowal Humanae Vitae zarówno jako prawdziwe, jak i prorocze……. Lub gdyby bronił deklaracji Jana Pawła II w Ordinatio Sacerdotalis, że Kościół nie ma upoważnienia do przyjmowania kobiet do kapłaństwa służebnego. Albo gdyby napisał popierając nauczanie Katechizmu, że skłonności homoseksualne są oznaką duchowego nieuporządkowania
— wyjaśnia Weigel.
Te ruchy w Kościele są oczywiście konsekwencją szerszych ruchów społecznych. Establishment lewicowo-liberalny i reprezentujące go siły polityczne są coraz bardziej dogmatyczne.
„Cancel culture” jako metoda uciszania dysydentów i cenzurowanie przez firmy Big Tech, które widzieliśmy podczas wyborów prezydenckich w USA, to tylko niektóre przykłady. Podobnie jest w Polsce, gdzie establishment III Rzeczypospolitej wiernie podąża za trendami na Zachodzie. Tak jest też w tej „liberalnej” części Kościoła, która jest ideologicznie i zawodowo związana z tym układem, a której rzecznikiem jest „Tygodnik Powszechny”.
„Kościół otwarty”, w którym się celebruje „dialog” i „tolerancję”, jest otwartym tylko dla tych, którzy myślą dokładnie jak oni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547348-dlaczego-nie-dziwi-wyrzucenie-wosia-z-tp