Trwa histeria po oczywistej decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który zakończył ostatecznie kadencję Adama Bodnara. Pean na jego cześć przygotowało kilkadziesiąt organizacji związanych z m.in. „kastą” sędziowską oraz fundacją Georga Sorosa. W piśmie podpisanym m.in. przez przedstawicieli Fundacji Batorego, Wolnych Sądów, czy Helsińskiej Fundacji Praw człowieka, oprócz oczywistych manipulacji prawnych, wyczytamy czyich w rzeczywistości praw pilnował Adam Bodnar.
W oświadczeniu najbardziej śmieszy niekonsekwencja. Okazuje się, że doszło do „przejęcia urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich przez większość sejmową”. To wyjątkowo humorystyczny wpis, biorąc pod uwagę, że Adama Bodnara także wybrała większość sejmowa, ale z tą różnicą, że jego poprzednik nie przedłużał swojej kadencji.
Łamanie konstytucji?
Nie akceptujemy de facto rozstrzygania o naszych prawach i wolnościach przez politycznie zależny trybunał Julii Przyłębskiej, lekceważenia w jego pracach podstawowych zasad rzetelnego procesu, w tym kwestii niezależności i bezstronności sędziów. Przyjęty wczoraj przez trybunał pogląd stanowi kolejny przykład zawłaszczania państwa przez partię władzy, podkopywania fundamentów demokracji i obchodzenia przepisów Konstytucji w myśl zasady: po nas choćby potop
– piszą autorzy apelu, którzy najwyraźniej nie zauważają, że kadencja Adama Bodnara, zgodnie z konstytucją, zakończyła się we wrześniu ubiegłego roku! Przedstawiciele skrajnie upolitycznionych fundacji i organizacji „społecznych” wynaleźli więc karkołomną konstrukcję prawną, którą próbują zmanipulować opinię publiczną:
Przepisy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej nie sprzeciwiają się kontynuowaniu misji Rzecznika Praw Obywatelskich do czasu wyboru jego następcy. Wartości ujęte w preambule Konstytucji i jej zasadach ustrojowych, takie jak ciągłość funkcjonowania władz publicznych, zaufanie obywateli do państwa, a także troska o to, by podstawowe prawa i wolności obywatela nie były łamane, wymagają wręcz, aby urząd ten do czasu wyboru następcy pełniony był w niezależny sposób przez osobę, która uprzednio uzyskała demokratyczny mandat
– czytamy w histerycznym oświadczeniu.
Czyich praw bronił Adam Bodnar
Autorzy kuriozalnego apelu, zapewne przez przypadek lub z rozpędu, przyznali jednocześnie, że Adam Bodnar bronił środowisk wyjątkowo zideologizowanych.
Przyjęty przez trybunał Julii Przyłębskiej standard przeciwny powoduje, że wszyscy tracimy obrońcę. Najbardziej zmiana ta dotknie osoby, dla których w ostatnich latach urząd RPO był główną ostoją i orędownikiem ich praw. Najmocniej odczują ją więc osoby z różnych względów narażone na wykluczenie: osoby z mniejszych miejscowości, starsze, z niepełnosprawnościami, w kryzysie bezdomności, należące do mniejszości, w tym szczególnie mniejszości seksualnych, osoby przebywające w ośrodkach odosobnienia. Tylko w 2020 roku o ochronę w sprawach indywidualnych do Biura Rzecznika zwrócono się ponad 72 tysiące razy. W świetle ostatnich wydarzeń Polska utraci także ważny ośrodek upominania się o prawa kobiet**
– piszą przedstawiciele organizacji NGO.
Konkluzja stanowiska „organizacji społecznych” jest wyjątkowo przewidywalna.
Zwracamy się do społeczności międzynarodowej o monitorowanie działań rządzącej większości parlamentarnej podejmowanych w tym względzie
– czytamy w apelu.
Żałoba fundacji, stowarzyszeń i instytucji wymienionych pod apelem nie dziwi. Tracą wielkiego sojusznika, który za pieniądze wszystkich Polaków (także tych o poglądach konserwatywnych), ochoczo wspierał lewicowe szaleństwo i organizacje związane m.in. z Georgem Sorosem, czy „kastą” sędziowską. Na jakiś czas będą te organizacje pozbawione swojego „rzecznika”.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547347-czyim-naprawde-rzecznikiem-byl-bodnar