Zasada jest prosta. Jeśli wiele razy wszczyna się alarm albo straszy zagładą, w końcu ludzie przestają na to zwracać uwagę. I nawet nie chce im się sprawdzać, czy kolejny alarm bądź seans strachu są uzasadnione.
Gdyby alarmujący bądź straszący byli mądrzejsi, wiedzieliby, że działają przeciwko sobie. Ale widocznie lubią być masochistami. I tymi drugimi. Nie inaczej jest po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tego, czy można być rzecznikiem praw obywatelskich po zakończeniu określonej w konstytucji kadencji. Mamy więc 2835 koniec demokracji, a właściwie koniec wszystkiego.
W ostatnich dwóch latach jednym z najgłośniejszych heroldów zagłady wszystkiego przy okazji różnych kolejnych działań rządu, większości sejmowej, Trybunału Konstytucyjnego czy innych urzędów i instytucji jest prawnik z UJ Mikołaj Małecki. W czasie heroldowania uzyskał habilitację, ale nie posłużyła ona do refleksji nad sensem obwieszczania kolejnych końców i zagład, lecz wręcz zmotywowała do robienia więcej i więcej. Nic dziwnego, że po orzeczeniu TK z 15 kwietnia 2021 r. dowiedzieliśmy się od herolda Małeckiego, że „metodą faktów dokonanych zlikwidowano konstytucyjny organ państwa, jakim jest Rzecznik Praw Obywatelskich”. Oczywiście nic nie zlikwidowano, ale Mikołaj Małecki musi ogłaszać następne likwidacje i końce, żeby zacząć ciułać osiągnięcia potrzebne do zdobycia profesury.
Z heroldem Mikołajem Małeckim może konkurować tylko oberherold Marcin Matczak. Dlatego „ober”, że wieszcząc wiele końców wszystkiego i dłużej niż jego krakowski kolega, już się dochrapał profesury. Dlatego do stwierdzenia bazowego: „likwiduje demokratyczną instytucję wolnej Polski” dodał jeszcze nazwisko likwidatora, czyli „postkomunistycznego prokuratora”. Szczegóły nie są zresztą ważne, tym bardziej że - jak mawiał klasyk Lech Wałęsa - są to zwykle „szczegóły ogólne”. Jeden jest więc „postkomunistyczny prokurator” na świecie (obecny sędzia TK Stanisław Piotrowicz), podczas gdy nie ma żadnych „postkomunistycznych sędziów”, choćby ktoś niesłuchający oberherolda Matczaka wskazywał np. obecnego szefa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego Józefa Iwulskiego, który w stanie wojennym wydał siedem wyroków na 16 opozycjonistów.
Małeckiego i Matczaka łączy nie tylko ogłaszanie końca końców wszelkich końców, ale też zasadniczo czerstwe poczucie humoru, a właściwie jego brak. To ważne, gdyby bowiem jakimś ogryzkiem poczucia humoru dysponowali, mogliby nie być łatwym celem drwin po ogłoszeniu każdego kolejnego końca i następnej zagłady. I może indukowaliby jakieś nanocząstki poczucia humoru u samego RPO Adama Bodnara. Ale skoro to niemożliwe, dowiedzieliśmy się od wciąż urzędującego (jeszcze 3 miesiące) RPO, że „niezależna instytucja” [RPO] dopierojest „podporządkowywana”. Dlatego „musimy dalej wszyscy walczyć o nasze prawa i wolności obywatelskie, używając wszelkich form zgodnych z prawem”. To jeszcze Matczak i Małecki zrozumieliby, ale dalsze słowa Adama Bodnara to już jawna dywersja. „Tak długo, jak mamy wolność słowa, wolność zgromadzeń, wolność zrzeszania się czy prawo dostępu do informacji publicznej, to może standardy demokratyczne przetrwają” – rzekł był Adam Bodnar. A przecież Małecki z Matczakiem zagładę wszystkich tych wolności ogłaszali już jakieś 1974 razy
Matczak z Małeckim nie powiedzieli, jakie będą straszne skutki osobiste końca RPO, czyli wszystkiego. Ale zastąpił ich Kamil Dziubka z Onetu. I to on trzeźwo zauważył, że bez Adama Bodnara byłby może (oczywiście nikomu to nie powinno nawet przez myśl przejść) jeszcze jeden koniec. Ale nie było, gdyż „RPO interweniował po zatrzymaniu bliskiego opozycji adwokata Romana Giertycha, który zemdlał w trakcie przeszukania jego domu. Zastępczyni Bodnara mogła wejść do szpitala, w którym przebywał mecenas i sprawdzać działania prokuratury”. Cała demokracja może leżeć martwym bykiem, ale wielki mecenas musi być na chodzie, nawet jeśli taki kawał chłopa mdleje na widok funkcjonariuszy. Z nim, mimo że mamy 2835 koniec wszystkiego, a nawet „koniec ostateczny”, jakieś światełko wolności będzie się tlić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547178-po-orzeczeniu-trybunalu-konstytucyjnego-w-sprawie-rpo