Rozpoczęty w tym tygodniu serial polskiej patologii trwa. Wiele wskazuje na to, że ma się całkiem dobrze, co jest niestety złą wróżbą, mówiącą, że choroby toczące polskie państwo, mogą się pogłębiać. Znajduje znaczące dla siebie miejsce w sądach, ale sięga nawet polskiego parlamentu.
Sławomir Nowak na wolności
Pierwsze mocne sygnały o degeneracji zaprezentowały dwie przedstawicielki polskiego wymiaru sprawiedliwości, a ściślej naszego sądownictwa. Sędzia Agnieszka Domańska z warszawskiego Sądu Okręgowego która podjęła bulwersującą decyzję o wypuszczeniu z aresztu na wolność podejrzewanego o korupcję na wielką skalę Sławomira Nowaka, jednego z niedawnych, prominentnych polityków w czasach rządów Platformy Obywatelskiej w latach 2007-2015. Ministra w rządzie Donalda Tuska, a wcześniej w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Nadzwyczaj łagodne potraktowanie Sławomira Nowaka – wbrew stanowiska Sądu Apelacyjnego w Warszawie - powiązano, być może nie bez racji, z wygłoszonym publicznie dwa dni wcześniej apelem Donalda o bezprawnym przetrzymywaniu Sławomira Nowaka w areszcie w charakterze więźnia politycznego. Jako zakładnika, na którym prokuratura chce wymusić zeznania, mające ciężar polityczny. W decyzji sędzi Agnieszki Domańskiej doszukiwać się należy elementu niemal otwartej wojny, jaką od kilku lat toczy część środowiska sędziowskiego z obecną władzą. W oczach wojujących z państwem sędziów, władza ma ścisłe powiązania z prokuraturą, która jest posłusznym narzędziem politycznym w rękach rządzących. Sytuuje się więc niemal na pozycjach takiego samego wroga jak rząd. Tak widzą rolę prokuratury m.in. sędziowie skupieniu w stowarzyszeniu sędziów „Iustitia”, której sędzia Agnieszka Domańska jest członkiem.
Zablokowanie zawartej zgodnie z prawem transakcji
Jeszcze groźniejszą decyzję z punktu widzenia funkcjonowania państwa, podjęła „duchowa” rzec można koleżanka sędzi Domańskiej, jeśli idzie o gotowość do walki z władzą, inna sędzia warszawska Małgorzata Perdion-Kalicka. Na polityczny wniosek Adama Bodnara Rzecznika Praw Obywatelskich, daleko wykraczającym w tym przypadku poza zakres jego uprawnień sędzia Małgorzata Perdion-Kalicka zablokowała transakcję zawartą przez Orlen o zakupie Polska Press. Jej postanowienie nosi wszelkie znamiona decyzji, podjętej na zamówienie opozycji politycznej, którą w istocie reprezentował w swoim wniosku Adam Bodnar, a która od początku negocjacji między właścicielami Polska Press a Orlenem, sprzeciwiała się przejęciu przez Orlen dużego fragmentu rynku medialnego, będącego w rękach niemieckiego kapitału. ‘
Decyzję sędzi Małgorzaty Perdion-Kalickiej nie można odczytywać inaczej, jak tylko zwyrodnienia polskiego sądownictwa, która dla partykularnych celów, zbieżnych z wizją opozycji politycznej, odsunięcia obecnej ekipy rządzącej od władzy, wykorzystuje swoje stanowisko do tego, aby niszczyć organizm państwa. Bo do takich skutków, z czego prawdopodobnie sędzia zdaje sobie sprawę, prowadzi jej decyzja. Wykorzystując, przysługujące jej prawa do niezależności i niezawisłości sędziowskiej, wprowadza do wymiaru sprawiedliwości pierwiastki dewiacyjne, rujnujące istotę sprawiedliwości, jak powinna przyświecać sądowi.
Specjaliści Senatu – wniosek w sprawie immunitetu Tomasza Grodzkiego źle podpisany
Równie mocne uderzenie w reguły zdrowego państwa nadeszło dziś z Senatu, który winien być opoką państwa prawa, ostoją uczciwości i prawdy. Zamiast tego jest wynaturzeniem podstawowych cech wymaganych od tej instytucji. Oto dziś zwrócono prokuraturze wniosek uchylenie immunitetu marszałkowi Senatu prof. Tomaszowi Grodzkiemu. Po trzech tygodniach badania tego wniosku eksperci prawa zatrudnieni w Senacie doszukali się w nim uchybienia formalnego, który sprawia, że wniosek jest nie ważny. Brak jest na nim podpisu Prokuratora Generalnego. Wniosek z upoważnienia Generalnego prokuratora podpisał jego zastępca. Zdaniem biegłych senackich, to dyskwalifikuje wniosek.
Przyczyną tego wstydliwego, a zarazem zatrważającego, negatywnego wizerunku Senatu jest najważniejsza persona, stojąca na jego czele, marszałek prof. Tomasz Grodzki. Z wysokości swojej pozycji Tomasz Grodzki rozsiewa zarazki fałszu, obłudy, cwaniactwa i wykorzystywania urzędu w najbardziej niecnych, osobistych celach. A wszystkie te chorobliwe cechy, uwidaczniające się w postępowaniu marszałka Tomasza Grodzkiego, promieniują na cały Senat. A w istocie na wszystkie przedstawicielskie instytucje państwa, kompletowane w wyniku demokratycznych wyborów, a więc także na cały parlament.
Wiem, że to gorzkie słowa. Nie mogę jednak traktować zachowania marszałka Grodzkiego jako możliwego do zaakceptowania, przy najlepszej woli sprzyjania mu. Nie wyobrażam sobie, aby nie stawić czoła oskarżeniom o przyjmowanie łapówek, jakie ciążą na Tomaszu Grodzkim, jak tylko zrezygnowaniu z immunitetu, aby obalić fałszywe zarzuty. To przecież jedyny, a zarazem najbardziej skuteczny i najszybszy sposób oczyszczenia się z wyssanych z palca oskarżeń. Człowiek niewinny, tak sobie wyobrażam, dążyłby ze wszelkich sił do przerwania kroków prokuratury, za którymi może się kryć polityczna intryga, stawiająca sobie podłe zamiary, zmierzające do zdyskredytowania tak ważnego polityka. Wszak dowiedzenie swojej uczciwości przed sądem, byłoby równoznaczne z potężną kompromitacją partii, która zorganizowała nieudaną prowokację.
Ten serial jest być może dobrą, a nawet atrakcyjną pożywką dla mediów, ale niestety szkodliwy dla państwa. W jego więc interesie jest szybkie i skuteczne przerwanie tego serialu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547065-zatrwazajacy-serial-sadow-i-senackich-prawnikow