Wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich w Senacie składało się tylko i wyłącznie z tematów rozważanych przez TVN i Gazetę Wyborczą. Spoza nagłówków lewicowych mediów Adam Bodnar nie dostrzegł żadnych problemów w Rzeczpospolitej.
I oto mający pilnować praw obywateli Rzeczpospolitej Adam Bodnar znajduje jakieś niestworzone prawa osób LGBT, które są rzekomo łamane. Które prawa? Rzecznik nie powiedział.
Rzecznik z troską pochyla się nad funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa, z dumą stwierdzając że odbieranie im przywilejów emerytalnych jest już powstrzymywane.
Rzecznik jako łamanie praw obywatelskich wskazuje zatrzymywania agresywnych demonstrantów przez policję. Uważa, że pandemia posłużyła władzy do ograniczenia prawa do protestów - tym samym stawiając manifestacje ponad prawem organizowania imprez kulturalnych, sportowych czy innych - jedynie demonstracje są przedmiotem troski w czasie pandemii, jedynie podczas Strajku Kobiet wirus się nie roznosi.
Adam Bodnar jest rzecznikiem aborcji, krytykuje zakaz zabijania dzieci nienarodzonych, twierdząc że
obecny stan prawny jest sprzeczny ze standardami międzynarodowymi.
Rzecznik Praw Obywatelskich to, czy orędownik międzynarodowych trendów politycznych?
Adam Bodnar zachowywał się jak publicysta Gazety Wyborczej - ustawę o ustroju sądów powszechnych z 2019 roku nazwał tak jak komentatorzy lewicowych mediów - „ustawą kagańcową”.
W tym samym przemówieniu Adam Bodnar nie odnotował, że w ostatnich 5 miesiącach policja otrzymała ponad 150 zgłoszeń ataków na Kościoły, w tym pobicia, nawet ze skutkiem śmiertelnym. Nie wiemy też od którego miesiąca życia dziecko w Polsce, zdaniem RPO, zasługuje na życie - krytykuje więc aborcję, ale nie wiemy od kiedy dziecko w łonie matki staje się przedmiotem troski państwa polskiego.
Bodnar opowiada też o szlachetności sędziego Tulei czy Juszczyszyna - znowu nic ponad obowiązującą na Czerskiej narrację. Szykany i agresja wobec ludzi, których Adam Bodnar nie ceni, nie są warte jego uwagi. Agresywne demonstracje LGBT zasługują na obronę, Marsz Niepodległości - już nie.
Ciekawe że urzędnik państwowy, reprezentujący praworządność Rzeczpospolitej, nazywa Michała Szutowicza „Margot”, czyli nie według dokumentów państwa polskiego, ale ideologicznej ksywki, godnej bardziej ulicznego gangu niż oficjalnego dyskursu.
Skrajna stronniczość Adama Bodnara przez cały okres jego kadencji nie jest tajemnicą. Jako podpora i potakiwacz najskrajniejszych tez opozycji dostarcza gładkich fraz, tzw. „setek”, medialnych wypowiedzi, które z pewnością będą podstawą do propagandowych materiałów służących nie do naprawy państwa, ale do partyjnego pałkarstwa. Nawet gdy Rzecznik dziękował lekarzom, to Simonowi i Grzesiowskiemu, czyli bohaterom TVN, a nie Gutowi czy Horbanowi, którzy występowali niepolitycznie - i tu niezależnie od poglądów albo uznaje się zaangażowanie lekarzy w walkę z pandemią, albo nie - ale wywyższać jednych, bo pomagali w politycznych przepychankach to zaprzeczenie idei stróża prawa i moralności.
Realizując swoją własną agendę - budowanie legendy jako bojownika o wolność i demokrację - Bodnar wysyła sygnały lojalności wobec polityków opozycji czy układu III RP - osobno składa hołd prof. Ewie Łętowskiej, która służyła jeszcze celowi określonemu w ustawie Jaruzelskiego z 1987 r.:
umacnianiu socjalistycznej praworządności i stworzenia dalszych gwarancji ochrony praw i wolności obywateli stanowi się, co następuje.
Żadnej krzywdy katolików, konserwatystów, narodowców, patriotów, Adam Bodnar nie odnotował. Kłamliwa mowa nienawiści Soku z Buraka jest, zdaniem Bodnara, częścią normalnej dyskusji, ale mówienie o ideologii LGBT to już łamanie praw człowieka. Rozmijał się także z prawdą - a więc kłamał albo nie zrozumiał, że prezydent Andrzej Duda ni słowem nie skrytykował „osób LGBT”, ale konkretnie wyłuszczał słowo „ideologia”.
Rzecznik Praw Obywateli? Też, ale niestety tylko niektórych obywateli, i nie tylko praw, ale przede wszystkim nieuzasadnionych przywilejów, przyznanych sobie nieformalnymi układami albo ulicznymi demonstracjami. Esbecy, aktywiści LGBT i „kasta” milsze mu były niż polska wspólnota, równość wobec prawa, złożone dylematy współczesności.
Nikt jeszcze nie sprowadził urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich do tak jednoznacznie partyjnego narzędzia wpływu i tworzenia rozgłosu wokół własnej osoby. Obecne wystąpienie w senacie jest podsumowaniem skrajnej stronniczości i aroganckiego preferowania ideologicznej agendy opozycji i aktywistów LGBT.
Rzecznik Praw Obywatelskich schodził z mównicy w aurze oklasków. Atencja salonu jednak nie potrwa wiecznie, a wstyd i sponiewieranie urzędu zostaną z Adamem Bodnarem już na zawsze.
Nic dziwnego, że senatorowie Prawa i Sprawiedliwości wyszli z sali jeszcze przed wystąpieniem. Wstyd było siedzieć na wykładzie partyjnego agitatora.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/547057-rzecznik-esbekow-i-zadymiarzy-wystapienie-bodnara-w-senacie