Gdyby Adama Bodnara popierać mieliby wyłącznie lewicowi liberałowie, zwolennicy feministek ze Strajku Kobiet i podpięci pod ich demonstracje przeciwnicy obecnego rządu oraz środowisko LGTB, to sprawujący dziś urząd RPO, zostałby pewnie wybrany na papieża.
Lepszego rzecznika te środowiska jeszcze nie mieli i długo mieć nie będą. Mimo swojej lewicowości, nie pogardziliby możliwością zagwarantowania sobie poprzez swojego człowieka na Stolicy Apostolskiej w Watykanie, znośnych warunków egzystencji pozaziemskiej. Mogliby liczyć na rzecznika-papieża Bodnara, że w odpowiednich instancjach niebieskich będzie starał się ulżyć ich doli. Uzyskać łagodniejsze sankcje za popełnione grzechy ziemskie.
Pamiętam jak Adam Bodnar gorąco domagał się kasacji wyroku Sądu Rejonowego na Śląsku, który, kierując się sadystycznym okrucieństwem, skazał na 500 zł grzywny mężczyznę, który mimo zakazu, brał udział w zgromadzeniu Strajku Kobiet bez maski, czym narażał być może pobliskie osoby na zarażenie wirusem covid-19. Szczególnie wówczas, kiedy rozsiewał opary śliny podczas ataku na siedzibę poselską PiS, poprzez wykrzykiwanie na całą okolicę wulgarnych haseł, ogromnie cenionych przez Martę Lempart.
Stokroć cenniejsza byłaby taka interwencja Adama Bodnara u sił nadprzyrodzonych, gdyby opisany przypadek agresji na tle nienawiści politycznej znalazł się na liście spraw, rozstrzygających o miejscu długotrwałego pobytu w życiu pozagrobowym. Nie można wszak z góry wykluczyć pomocy Adama Bodnara w każdych warunkach, znajdującym się w pilnej potrzebie aktywistom lewicy, w tym wspomnianego zwolennika „Strajku Kobiet” ze Śląska.
Póki co, w realnym, ziemskim życiu, Adam Bodnar zdaje sobie sprawę, jaką stanowi opokę dla zwolenników lewicujących liberałów oraz skrajnej lewicy, pod skrzydłami której znajdują miejsce „wszelkie ruchy postępowe”, typu „Wiosna” Roberta Biedronia. Ma świadomość tego, jakie mają w nim politycy spod znaku Koalicji Obywatelskiej i Lewicy potężne wsparcie. Wie też, że to ostatnie miesiące jego – w istocie politycznej – działalności. We wrześniu minie rok ponad terminowej kadencji Adam Bodnara.
W czasie jego urzędowania o żadnej obronie praw człowieka mówić nawet nie wypada, bo mógłby się poczuć obrażony. Najbardziej hańbiącą plamę zanotował na swoim koncie RPO po wybuchu pandemii. Zamiast pełnić rolę człowieka, który będzie łagodził społeczne napięcia i polityczne konflikty, aby chronić Polaków przed rozszerzaniem się zarazy, przyczyniał się do zwiększenia agresywności lewicowych środowisk, dbając o ich bezkarność, rzekomo w imię wolności obywatelskich.
Myślał, że uda mu się na stanowisku RPO usadowić Zuzannę Rudzińską-Bluszcz, obecnie jego „prawą rękę”, aby nadal zachować swoje wpływy. Tego manewru, na szczęście nie udało mu się przeprowadzić.
Kiedy będzie wreszcie odchodził ze swojej funkcji, prawdopodobnie od polskiej lewicy dostanie „Dyplom Wzorowego Rzecznika Praw Obywatelskich”.
Będzie on miał mniej więcej taką samą wartość, jaką ma dyplom „Dzielnego Pacjenta” Szymona Hołowni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/546322-niechlubna-rola-adama-bodnara-jako-rpo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.