Przeglądam dzisiaj Twitter od wczesnych godzin porannych i co chwila przecieram oczy ze zdziwienia, nie mogąc uwierzyć, że dziennikarze i politycy są w stanie tyle wysiłku włożyć w dysputy o tym, czy telefon, przez który prezydent Andrzej Duda rozmawiał z królem Jordanii, był podłączony do kabla na zdjęciu czy nie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kompromitacja mediów i polityków opozycji! Ochoczo rozsiewali fake newsy o prezydencie Dudzie, ale przeprosić nie ma komu. Wstyd!
Bardzo szybko okazało się, że był. Kto by tam jednak przejmował się faktami? Zdjęcie, na którym ktoś sprytnie zaznaczył miejsce, w którym wydawało się, że powinien być kabel, co odwracało uwagę od reszty, okazało się zbyt potężną pułapką, aby móc ją ominąć. Dziennikarze i politycy uwierzyli na słowo użytkownikowi Twittera, który zakpił z prezydenta i jego rozmowy przez rzekomo niepodłączony telefon i ruszyli do boju, z zaangażowaniem jakby był to bój ostateczny, bój o największą stawkę.
Chwilę później, część z nich musiała kasować swoje wpisy, inni przekonywali, że to wina Pałacu Prezydenckiego, że na zdjęciu nie było widać dostatecznie wyraźnie kabla. Na deser otrzymaliśmy od portalu, którego właścicielem jest RASP, dziennikarską „analizę” prezydenckiego aparatu. Analizę tak dobrą, tak ważną i potrzebną, że reklamował ją sam Bartosz Węglarczyk. Kilka osób przeprosiło, reszta brnęła dalej, jakby wina leżała po stronie KPRP. W ich mniemaniu, skoro oni dali się nabrać, to widocznie, wina leży po stronie Pałacu, który pozwolił na to, żeby oni rozsyłali fake newsy. I tak cały dzień.
Na szczęście pandemia koronawirusa ominęła Polskę. Nie odnotowaliśmy rekordowej liczby zgonów, w szpitalu nie ma ludzi pod respiratorami i nikt do nich nie trafia. Służba zdrowia jest na najwyższym poziomie, medycy nie mają co robić. Rosjanie podjęli decyzję o cofnięciu wojsk do koszar i chcą oddać Krym Ukrainie. Putin wypuścił Nawalnego i przeprosił się ze swoimi ofiarami. W imię pokuty przyznał Joe Bidenowi, że ten miał rację, gdy mówił o nim, że jest „zabójcą”. Nie musimy więc dłużej się martwić i zastanawiać, czy i kiedy Rosja zaatakuje Ukrainę. Gdyby tego było mało, Berlin jednak uznał, że budowa Nord Stream 2, to łamanie solidarności europejskiej i zaniechał realizowania tego projektu. A jeżeli już przy Berlinie jesteśmy, to Merkel dotknięta oktawą Świąt Wielkanocnych, postanowiła wypłacić Polsce i Grecji reparacje. Chwała Bogu, inaczej ciężko byłoby sfinansować polską transformację energetyczną. A tak spokojnie możemy zamieniać węgiel na atom i wiatraki, a za wszystko zapłaci kanclerz Niemiec. Europa patrzy na Polskę i też się uspokaja, bo skoro pół dnia politycy i największe w Polsce media, i pracujący dla nich dziennikarze, spędzają na debacie na temat tego, gdzie, jaki telefon ma wejście na kabel, to chyba wszystko jest w porządku.
Musi być, bo gdyby nie było, to chyba byśmy się tym nie zajmowali, prawda? I żeby była jasność, to nie jest przytyk do mediów za to, że o całej sprawie pisały. Ale gdyby dziennikarze zachowywali się jak dziennikarze, a nie wojenni najemnicy, to „odkryliby” w minutę, że telefon jednak był podpięty i nie byłoby całego cyrku. Może nawet znaleźliby czas, aby napisać jakiś komentarz o relacjach polsko-jordańskich? Ale nawet jeżeli okazałoby się, że ten telefon ktoś podstawił do zdjęcia i zapomniał o kablu, to przecież nie oznacza, że tej rozmowy nie było.
Skoro dziennikarze wykazują się taką nierzetelnością w takich błahych sprawach, to jak im wierzyć, gdy piszą o wiele ważniejszych?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/546321-skoro-dyskutujemy-o-telefonie-i-kablu-to-musi-byc-dobrze