Posłanka Platformy Obywatelskiej Agnieszka Pomaska twierdzi, że możemy się szczepić, ponieważ Republika Federalna Niemiec zdobyła się na wielki gest, i podzieliła się z nami szczepionkami:
To największe i najbogatsze państwa Unii Europejskiej podzieliły się z takimi krajami jak Polska dostępem do szczepionki. To dlatego w takich krajach jak w Niemczech, szczepienie nie idzie tak dobrze, jak by mogło. Gdyby każdy kraj sam walczył o szczepionki, to tych szczepionek byłoby w tych największych krajach, jak w Niemczech, Francji, Włoszech czy Hiszpanii.
Wypowiedź bardzo ciekawa. I także jakże w jakiejś mierze wartościowa. Bo przebija w niej diagnoza, którą i ja podzielam: Niemcy są w istocie hegemonem współczesnej Europy, i bardzo często traktują unijne reguły i instytucje jako fasadę, przesłonę, dla własnych interesów. Tak, gdyby chciały, mogłyby zrezygnować ze wspólnych unijnych zakupów, przejąć całą produkcję i zaszczepić własnych obywateli w błyskawicznym tempie. Tak, jak to zrobili Brytyjczycy.
Oczywiście, problem jest bardziej złożony. Bo jednak, skoro Niemcy czerpią tak wielkie profity z obecnego kształtu Unii Europejskiej - a czerpią, i to w każdej sferze - to jednak nie powinni wybierać rodzynków z ciasta. Poseł Pomaska zdaje się po prostu nie rozumieć, jak to realnie działa. I nie wie też chyba, że Niemcy szybko zaczęły kupować szczepionki na boku, poza unijnym mechanizmem, a teraz podjęły rozmowy z Rosją. Czyli Berlin nie okazał się tak solidarny, jak to wydaje się posłance Pomasce.
To w sumie jednak marginalia. Istotne jest co innego: głęboka, powtarzająca się, powracająca potrzeba wyrażenia wdzięczności Niemcom. Zauważamy ją u posłanki Pomaski, ale nie jest przecież ona jedyna. Co i rusz słyszymy, że naszym zachodnim sąsiadom należą się podziękowania. A to za przyjęcie nad do Unii i „unijne pieniądze”, a to za lokowanie u nas produkcji, a to wspieranie opozycji, i oczywiście za tysiące światłych wskazówek w każdej dziedzinie, które płyną do nas za pośrednictwem niemieckiej prasy i niemieckich instytucji.
Jest to potrzeba, która trwa, i która nie mija. Okazji do wyrażania wdzięczności też z pewnością nie zabraknie. I czas do sprawy podejść poważnie. Bo dziś te wszystkie wyrazy uznania, te piękne słowa podziękowania, lądują w internecie, trochę pożyją, a później giną. A gdyby tak w centrum Warszawy stanął Pomnik Wdzięczności Niemcom? Byłby to godny, widoczny znak polskiego uznania dla zachodniego sąsiada. Rafał Trzaskowski z pewnością znajdzie ładny skwerek, i politycy Platformy będą mieli gdzie złożyć wieńce i wiązanki. Za szczepionki, za autostrady, za Unię Europejską, za serial „Nasze matki nasi ojcowie”, za lotnisko w Berlinie, i także za Gazociąg Północny. I za awanse Donalda Tuska. Za wszystko. Bo przecież czymże byłaby Polska, gdyby nie odwieczna, szczera, serdeczna troska naszego sąsiada?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/546298-opozycja-dojrzewa-do-idei-pomnika-wdziecznosci-niemcom