„Strajk Kobiet ma skłonność doprowadzania do absurdu pewnych rzeczy, które można by było zarzucać Kościołowi, takim czy innym formom życia religijnego. Jednak te kwestie sprowadzone do absurdu mogą spowodować reakcje wręcz odwrotną. Młodzi ludzie, aby nie być identyfikowani z tego typu działaniami, mogą przestać odchodzić z Kościoła” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Strajk Kobiet zainaugurował inicjatywę „Rzuć na tacę”. Odwołując się do symboliki kościelnej, zamierza zbierać pieniądze na wsparcie lokalnych inicjatyw w oporze przeciwko „wszechobecnej presji religijnej”. Ponadto ma „dodawać odwagi do odejścia z kościoła”. Jak pan patrzy na tę nową aktywność Strajku Kobiet?
Prof. Arkadiusz Jabłoński: Pierwsza moja myśl po usłyszeniu tej informacji była taka, że Strajk Kobiet znalazł nowy sposób na zarobkowanie. Zdaje się, że budowanie jakiejś akcji protestu, związanej z prawami kobiet, mniej się opłaca niż antyklerykalizm. Tutaj jest bardzo brzydka gra symboliką chrześcijańską po to, by wprost działać przeciwko Kościołowi. Mam jednak takie wrażenie, że przy podjęciu tych działań, co widzimy nie po raz pierwszy przy różnego typu inicjatywach podejmowanych przez środowiska lewackie, kluczową motywacją jest ta finansowa. Oni robią to dla pieniędzy nawet wtedy, kiedy realizują czyjeś zamierzenia o szerszym światopoglądowym charakterze, a zatem pewnej wojny cywilizacyjnej.
Czyli mówiąc wprost – pana zdaniem te antyklerykalne działania Strajku Kobiet to w istocie sposób grupy ludzi na wygodne życie, dorobienie się?
Takie mam wrażenie. Bardzo często mam wrażenie, że jest pewna grupa ludzi, która uczyniła sobie z takiej działań protestacyjny na rzecz takich czy innych praw formę zarobkowania bez konieczności pracy. Taki obraz rzeczywistości wydaje mi się wyjaśniać niektóre na pozór całkowicie bezzasadne, nie oparte na jakiś sensownym działaniu inicjatywy. To się robi dla pieniędzy.
Mówi pan, że to się robi dla pieniędzy, ale formalnie celem nowej akcji Strajku Kobiet jest zachęta do odchodzenia od Kościoła. Sądzi pan, że ta inicjatywa może się przyczynić do pogłębienia procesu laicyzacji w Polsce?
Sądzę, że ta inicjatywa to raczej próba skonsumowania zjawiska, które niewątpliwie w Polsce istnieje. Badania socjologiczne pokazują, że w naszym kraju rośnie laicyzacja. Istnieją duże grupy młodych ludzi, którzy deklarują brak przywiązania do Kościoła, do jakiejkolwiek formy religijności. Jest też pewna grupa osób, które próbują to wykorzystać, organizując różnego typu akcje. Mamy do czynienia z pewnym sprzężeniem zwrotnym – jest pewne zjawisko, ono wywołuje pewną akcję, choćby po to, aby na tym zarobić. Oczywiście, jak ta akcja jest realizowana, to ona wzmacnia to zjawisko, ale sądzę, że to wzmocnienie nie będzie na tyle duże, by pani Lempart i jej towarzyszki mogły powiedzieć, że to one spowodowały jakieś nagłe odejścia wielu ludzi od Kościoła. Jak pójdzie im to źle, a mają już ku temu predyspozycje, to mogą wręcz skompromitować różne formy laicyzacji. Strajk Kobiet ma skłonność doprowadzania do absurdu pewnych rzeczy, które można by było zarzucać Kościołowi, takim czy innym formom życia religijnego. Jednak te kwestie sprowadzone do absurdu mogą spowodować reakcje wręcz odwrotną. Młodzi ludzie, aby nie być identyfikowani z tego typu działaniami, mogą przestać odchodzić z Kościoła.
A zatem Strajk Kobiet może tutaj wyświadczyć swoistą niedźwiedzią przysługę środowiskom, które dążą do laicyzacji społeczeństwa polskiego?
Tak. To trochę tak, jak to było z walką o prawa kobiet – w pewnym momencie różne środowiska, w tamtym przypadku były to kobiety, mogą zorientować się, że są wykorzystywane i te antyklerykalne działania to tylko pretekst do walki politycznej czy stworzenia sobie jakiejś formy zarobkowania.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/546001-prof-jablonski-sk-stawia-na-antyklerykalizm-dla-pieniedzy