Pitagoras apelował, by niczemu się nie dziwić. Może gdyby grecki filozof znał polską opozycję to zmieniłby zdanie, bo oto w czasie, gdy rząd stał się pochyłym drzewem, na które wszystkie kozy skaczą, Polacy zmęczeni na kwarantannach, wściekli przedłużającą się pandemią, a władza, faktycznie, popełniająca błędy, los na tacy podaje opozycji szansę na wykazanie się dojrzałością i rozsądkiem, a tymczasem… W obozie antyPiS zasadził się cyrk z kabaretem, jadący w taborze cygańskim. Borys Budka kopie Platformie Obywatelskiej grób, raz Trzaskowskiego promuje, potem się daje przestraszyć jego rosnącej pozycji, wyciąga Arłukowicza, kompromituje się w Gazecie Wyborczej, traci polityków na rzecz Hołowni. Na Lewicy spór za sporem - starzy SLD-owcy krzywo patrzą na młodych Razemowców, których aktywiści odlatują na dalekie od logiki i powagi problemy - a to roztrząsanie czy lesbijki mają prawo określać się kobietami czy raczej osobami z macicami, a to ciągle ogłaszają zbiórki na pizzę, komputer, na swoje kołchozy, pardon, „kolektywy”, a to profanują kościoły, Polaków doprowadzając do białej gorączki.
No i ten jeździec na białym koniu, ten Deus ex Machina, Szymon Hołownia, na którego z nadzieją spoglądają TVN-y, „Wyborcze” i „Newsweeki”, ten katolik bezobjawowy, niedoszły zakonnik, była gwiazda telewizyjnych popisów, najnudniejszy z felietonistów „Tygodnika Powszechnego”, nie dość że wykorzystuje wpadkę służby zdrowia, by się czym prędzej zaszczepić, nie dość że infantylnie tłumaczy się słowotokiem opisującym kwadrans po kwadransie swój cały dzień (założyłbym się, że nikt z jego fanów całości nie przeczytał), to jeszcze publikuje zdjęcie, które jest ewidentnym obciachem, a ten królik wyciągnięty z politycznego kapelusza, chwali się fotką, na której trzyma kolorowy dyplom sporządzony dla kilkulatka, że oto on, Szymon Hołownia, dzielnie zniósł szczepienie. Kiedy więc jego fani zdążyli już zapomnieć o udramatyzowanych łzach nad konstytucją, to teraz kandydat na prezydenta, premiera, prymasa i męża opatrznościowego pozuje dumnie przed aparatem z kolorowym dyplomkiem dla przedszkolaków.
Jest li w narodzie polityk bardziej infantylny?
Obawiam się, że jest! Spindoktorzy III RP, postpolityczni, lubujący się w miałkości, rozdzierający szaty nad „dzieleniem Polaków” zawsze taki infantylizm popierali. Stan Tymiński obwoził egzotyczną małżonkę, Kwaśniewski tańczył disco polo na scenie z Murzynem (światowiec!), Donald Tusk dziękował wyborcom, bo „zwyciężyła miłość”, a Palikot machał przed kamerami gumowym penisem. Na tym tle, ten nowy słomiany „Miś” płaczący nad konstytucją a potem machający kolorowym dyplomkiem do kamerki, nie wypada tak źle. Z jakichś względów infantylizm jest marzeniem tej fajnopolskiej inteligencji, bo kiedy drażni ich słowo: Polska, używają określenia „ten kraj”, kiedy słyszą krytyczne uwagi o LGBT czy Niemcach, to krzyczą „fobie”, a najlepiej odnajdują się w politycznych kukiełkach, które skutecznie zakryją polityczną samowolkę.
CZYTAJ TAKŻE:
Wszyscy chcemy być zaszczepionymi czterdziestolatkami
Nie ma co bagatelizować znaczenia Szymona Hołowni - społeczeństwo przyuczane do kupowania najtańszego politycznego chłamu, może łyknąć i taką wersję życia publicznego, gdzie kolorki i zdjęcia piesków (ostatnio na Facebookowej stronie Hołowni) mocniej podziałają na wyborców niż koncepcja Trójmorza, obrony Polski przed kryzysem Zachodu, idea wzmacniania NATO w tej części Europy. Skoro wznieśli takiego słomianego Misia z kolorowym dyplomem przedszkolaka płaczącego nad konstytucją, to może wzniosą kiedyś coś jeszcze bardziej infantylnego, nie wiem, niebinarnego kuglarza żonglującego wegeburgerami albo wskrzeszą pomysł cesarza Kaliguli, który wsadził do senatu rzymskiego konia Incitatusa - coś na pewno po Hołowni jeszcze przyjdzie.
Ale w toku tej wielkiej narodowej infantyliady tak trzeba pokazywać różnice polityczne - bo można opowiadać o błędach Andrzeja Dudy czy Mateusza Morawieckiego, ale potem trzeba pokazać, choćby palcem, na tych chłopców w krótkich spodenkach, z balonikami, czapeczką ze śmigiełkiem, którzy bardzo by chcieli zapisać się na kartach historii jako sternicy państwa polskiego. Bliższy im jednak poradnik dla początkujących komediantów niż księga narodowych dziejów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/545822-holownia-z-dyplomem-przedszkolaka-serio