Nikt tak nie szkodzi Lechowi Wałęsie, co on sam. Były prezydent w rozmowie z „Faktem” wznosi antyklerykalne hasła, a jednocześnie podkreśla, że chciałby być pochowany w… bazylice.
To wszystko znak czasów
— tak Lech Wałęsa komentuje odejścia wiernych z Kościoła.
Teraz jest czas innego papieża, który czyści, robi z Kościołem porządek. To oczyszczenie powoduje takie zachowania. Z różnych powodów ludzie odchodzą
— dodaje.
Obraźliwe słowa o księżach
Dlaczego zatem sam pozostaje w Kościele?
Bo ja wierzę w Pana Boga, a nie jakimś klechom. Nie wierzę w księży, bo są grzeszni i gorsi jeszcze ode mnie może
— grzmi były przywódca „Solidarności”.
Ale wierzę w to, że jednak coś jest. Niemożliwe, żeby świat sam się sterował. To jest jakaś mądrość złożona, która tym wszystkim musi kierować
— zastrzega.
Kościoły to są miejsca, które stworzył człowiek z różnych powodów. To nie Pan Bóg to zrobił, ale my. Stworzono na przykład po to, by pieniądze zbierać. Ale mnie to jest potrzebne, bo ja zapomniałem, nie doczytałem. A ci biskupi i księża siedzą w tym, to mi dopowiedzą, doczytają. Ja już przez tyle lat się przyzwyczaiłem. Nigdy nie opuściłem Mszy w niedzielę. Nawet jak byłem w samolocie, to musiała być. Ja naprawdę wierzę, widzę Pana Boga. Jak zamkną kościoły, to pójdę pod kościół. Moje dzieci mniej chodzą do kościoła. Ale jak się postarzeją, to będą chodzić
— kontynuuje swój wywód Wałęsa.
Wałęsa już planuje swój pogrzeb
Były prezydent bardzo ochoczo wypowiada się na temat… swojego pogrzebu. Podkreśla, że uroczystość ma mieć skromną formę.
Króciutko ma być. Żadnych przemówień, jaki był i takich tam. Po co to? Godzinna msza. To co jest religijnie potrzebne, ale bez żadnych tekstów, dodatkowych przemówień, kłamstwa. Nie chcę tego. Jeśli do ziemi, to proszę mnie spalić. Nie będą mnie robaki jeść. Jeśli nad ziemią, to mogę być w całości. Chciałbym tylko zobaczyć wcześniej, jak to będzie wyglądało. Żebym mógł się pocieszyć: o, tu będę leżał. Może ludzie do mnie przyjdą, o coś się pomodlą, coś naprawią
— tłumaczy.
Wałęsa wskazuje nawet miejsce pochówku.
W Brygidzie (Bazylika św. Brygidy w Gdańsku - przyp. red.). Zaprosili mnie tam, żeby pokazać, gdzie chcą mnie pochować. Kombinowali też na Wawelu i gdzieś w Warszawie
— podkreśla.
Były przywódca „Solidarności” przyznaje, że to miejsce, które mu się podoba.
Poprosiłem ich, by mi zdjęcie zrobili, jak to przygotują. Ale jakoś się nie spieszą. Prawdopodobnie myśleli, że ja to sobie sam wybuduję. A ponieważ jestem goły i wesoły, nie mam pieniędzy, to ta budowa nie ruszyła
— mówi.
Cóż za skromność! Wałęsa dobrotliwie przyznaje, że może być pochowany w bazylice, a chwilę wcześniej miesza z błotem kapłanów Kościoła katolickiego. Ten człowiek chyba już nigdy nie nauczy się pokory.
gah/Fakt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/545616-antyklerykalny-belkot-walesy-klechy-sa-gorsi-ode-mnie