Owszem, doszło do usterki, do jakiegoś błędu, do pewnego zamętu i konsternacji pacjentów. Czy jednak mamy do czynienia z paraliżem, chaosem, zagrożeniem czyjegokolwiek życia? W czasie walki z pandemią rząd popełnił sporo błędów, pisałem o nich, ale z dzisiejszej wrzawy wyciągam raczej pozytywne wnioski.
— Najgorszy prima aprilis w historii, okrutne zachowanie rządu, system padł, Michał Dworczyk do dymisji! - krzyczą politycy opozycji, zachwyceni, że wreszcie coś zazgrzytało w systemie szczepień. Czy to larum jest uzasadnione?
Też jestem w grupie czterdziestolatków, którzy dziś zapisali się na szczepienie (w styczniu przez internet zgłosiłem się do systemu). Na infolinię zadzwoniłem po godz. 10, by na własnej skórze przekonać się, co się dzieje. Szybko otrzymałem termin na 21 kwietnia. Gdy pół godziny później okazało się, że najprawdopodobniej zostanę przełożony na maj, nie lamentowałem, a wciąż się cieszyłem, że uda się zaszczepić wcześniej niż jesienią. Teraz spokojnie czekam na kontakt z infolinii, by poznać nowy – nadal bliski – termin. Bo przecież jeszcze parę dni temu nikt nie przypuszczał, że przed wakacjami uda się szczepić ludzi urodzonych na przełomie lat 70. i 80.
Mamy więc zdecydowany postęp i to raczej powód do radości niż wieszania psów na rządzie i twierdzenia, że właśnie upadło zaufanie do państwa. Toż to jakiś obłęd!
A nawet niech to był błąd ludzki – hipotetycznie załóżmy, że ktoś za szybko podjął jakąś decyzję i później się z niej rakiem wycofał. I co z tego? Czy komuś stała się krzywda? Czy ktoś został potraktowany niesprawiedliwie? Czy komuś odebrano szczepionkę? Czy czyjekolwiek bezpieczeństwo zostało nadwątlone? A nawet – czy ktokolwiek został narażony na stracenie kilku minut życia i konieczność ponownego wypełniania formularzy, dzwonienia na infolinię? Odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi: nie!
Wszystko wskazuje, że błąd polegał nie na tym, że uwolniono zapisy grupy 40-60, ale na tym, że dano możliwość zapisywania jej na kwiecień, a nie na maj. Będę się upierał, że to drobnostka. Kompletnie bez znaczenia, zwłaszcza z perspektywy np. ubiegłego tygodnia.
Wniosek z dzisiejszego zamieszania jest taki, że właśnie wchodzimy w intensywne przyspieszenie programu i w najbliższych miesiącach będziemy już mogli szczepić młodsze roczniki. Dla mnie to rzecz wielka i ogromna nadzieja, że większość z nas spędzi w miarę normalnie wakacje, a po nich zaczniemy wracać do normalności, łącznie z dziećmi w szkołach, czy klientami w restauracjach.
Zamiast lamentujących o chaosie, wolałbym zobaczyć polityków opozycji np. na warszawskich bulwarach wiślanych, gdzie liczą ignorujących restrykcje. Ale to ideologicznie mniej atrakcyjne niż przed kościołami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/545472-dymisja-dworczyka-opozycja-potrzebuje-kubla-zimnej-wody