Zakłamywanie historii konkretnej wspólnoty narodowej ma na celu jej współczesne osłabienie. Rozgałęzione nurty fałszowania polskich dziejów mają jednak wspólnego przodka - człowieka, który na zlecenie i za pieniądze miał zohydzić Rzeczpospolitą w oczach ówczesnego cywilizowanego świata. Poznajcie Państwo Hermanna Conringa (1606-1681), niemieckiego profesora uniwersytetu w Helmstedt, piszącego na zamówienie Szwedów.
Tak rzadko dziś przez czytelników dostrzegany problem polegał na tym, że argumenty historyczne służyły do usprawiedliwiania wrogiej polityki. Tak jest i dzisiaj.
Szwedzka opowieść
W XVII wieku sprawa szła bardziej konkretnie - król szwedzki Karol X Gustaw, atakując Rzeczpospolitą w słynnym „potopie”, zwyczajnie zatrudnił niemieckiego myśliciela i prawnika, Hermanna Conringa, do stworzenia wizji dziejów, w której Polacy wypadają jako lud plugawy i zacofany. W 1655 roku szwedzki monarcha mianował go swoim radcą, bowiem znał jego wcześniejsze tezy, w których Polska była przedstawiana jako zależna od niemieckiej Rzeszy. Szwedzkie pieniądze pomogły podrasować tę wersję dziejów - tak oto Goci, przodkowie Szwedów, mieli dominować nad nadwiślańskimi ludami, które rzekomo sprzymierzały się z tatarską i moskiewską dziczą przeciwko cywilizowanemu światu.
A dlaczego Szwedzi i Goci nie mieliby dziś stać na czele i czynić tego co przed wiekami osiągnęli i dokonali w wiecznej chwale zachodni i Ostrogoci we Włoszech, Hiszpanii i innych miejscach? (…) Goci podporządkowali sobie wszystkie narody między Morzem Bałtyckim, Morzem Eukseńskim i Dunajem
-pisał Conring w „De iustitia armorum”. Mechanizm spod znaku „skoro kiedyś to i dziś” jest powszechnym narzędziem destrukcji - skoro Polacy nie mieli sprawnego państwa kiedyś, to nie mają i dziś, skoro Polacy byli antysemitami kiedyś, to są i dziś - zafałszowywanie historii pomaga zafałszować współczesność.
Jak obniżyć wiarygodność wroga
Conring drukował więc za pieniądze szwedzkiego najeźdźcy kolejne tzw. pisma ulotne, które docierały nie tylko do polskiej szlachty, ale przede wszystkim do elit państw ościennych - ta wczesna formuła soft power miała zniechęcić sąsiadów Rzeczpospolitej do wsparcia jej obrony, skoro uzasadniała szwedzką napaść. Niemiecki prawnik dobrze znał dzieła polskich kronikarzy, więc zmanipulowane cytaty z klasyki historiografii uwiarygadniały jego przekaz. Co prawda król Jan Kazimierz postawił naprzeciw szwedzkiej propagandy swojego sekretarza - Hieronima Pinocciego, ale ten nie był tak cenionym jak Conring międzynarodowym autorytetem. Poza tym po raz pierwszy w historii w dyskursie polityczno-historycznym pojawiła się na poważną skalę teza o niższości ustrojowej i tożsamościowej Rzeczpospolitej - gdy w 1660 roku zakończyły się zmagania wojenne, oprócz zniszczeń infrastruktury Rzeczpospolitej, pozostały jeszcze tysiące egzemplarzy antypolskich paszkwili. Poza tym Conring wytyczył ścieżkę atakowania Rzeczpospolitej - poprzez podważanie jej tożsamości, a także stworzenie wrażenia „obcości” czyli nakreślenia obrazu Polaków jako egzotycznego ludu, różniącego się od zachodnich partnerów. Późniejsi paszkwilanci w osobach Samuela Puffendorfa czy francuskich encyklopedystów, którzy także za pieniądze pisali kłamstwa o Rzeczpospolitej, jedynie twórczo rozwijali model Conringa, który tak wiele śladów zostawił w ówczesnym piśmiennictwie europejskim.
Zasoby obrony
Wtedy odpowiedź na kłamstwa historyczne w dużej mierze przynosiła owoce. Polityczni pisarze, którzy kontrowali Conringa, mieli jednak za sobą 150 lat płodnej pracy kronikarzy Rzeczpospolitej - Marcina Kromera, Joachima Bielskiego czy pisma Jana Łaskiego (a właściwie dwóch Janów Łaskich, prymasa i jego bratanka). Odparcie kłamstw Conringa, i tak nie do końca skuteczne, miało więc większą siłę rażenia dzięki wypracowywaniu przez długie lata solidnej bazy tekstowej. Z tego nieznanego aspektu „potopu” szwedzkiego można wyciągnąć więc dwa uniwersalne wnioski - po pierwsze ataki na płaszczyźnie historycznej są zwyczajnym narzędziem politycznym. A odpieranie tychże ataków wymaga pogłębionej i czasem długotrwałej pracy i doraźne działania nie są tu wystarczające.
Ale jest jeszcze jedna rzecz. Dla polskiej historiografii postać Hermanna Conringa odkrył Hans-Jürgen Bömelburg, historyk niemiecki, zresztą blisko związany z Polską. Jego praca „Polska myśl historyczna a humanistyczna historia narodowa 1500-1700”, z której pochodzi większość wyżej wymienionych faktów, obiektywnie opisuje tę wojnę tożsamościową jaką przyszło prowadzić elitom Rzeczypospolitej. Tylko dlaczego, u licha, to zagraniczny historyk musi podsuwać tak znaczące odkrycia dotyczące naszego własnego kraju?
W TYM TEMACIE OBEJRZYJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/545230-hermann-conring-nieznany-pionier-oczerniania-polakow