Adam Bodnar znów chce się przypodobać „Strajkowi Kobiet”. Tym razem występuje do Komendanta Głównego Policji ws. Interwencji funkcjonariuszy pod Trybunałem Konstytucyjnym 10 marca grupka aktywistów Marty Lempart przykuła się do ogrodzenia Trybunału.
Policja szybko odgrodziła przykutych aktywistów parawanem, a następnie uwolniła ich z dobrowolnych więzów. Sprawna akcja policjantów zbulwersowała p.o. Rzecznika Praw Obywatelskich, który napisał do KGP absurdalny donos.
Kilkudziesięciu funkcjonariuszy przeciw czterem obywatelom. W proteście brały udział tylko cztery osoby (trzy kobiety oraz mężczyzna), policjantów było kilkudziesięciu. Do tego wzdłuż ulicy utworzony został kordon z kolejnych kilkudziesięciu funkcjonariuszy, którzy uniemożliwiali dziennikarzom oraz innym obserwatorom relacjonowanie protestu oraz kontakt z protestującymi. Taka dysproporcja sił nie ma uzasadnienia. Odgrodzenie protestujących od dziennikarzy za pomocą parawanu. Przez to protestu nie mogli sprawozdawać dziennikarze, a działalność policji nie była transparentna. Uniemożliwienie wykonywania obowiązków dziennikarzom. Zostali oni zepchnięci przez kordon policji i nie mogli słyszeć, co mówią protestujący oraz jak przebiega interwencja. Żaden z funkcjonariuszy nie udzielił dziennikarzom odpowiedzi na pytanie o cel i powód interwencji wobec manifestantów
– wymienia Adam Bodnar.
Czy Adam Bodnar nie pamięta scen, jak wściekli aktywiści „Strajku Kobiet”, z jego wiceszefową Klementyną Suchanow na czele, 28 stycznia sforsowali ogrodzenie TK i wdarli się na jego podwórze? Jaką gwarancję mieli policjanci, że protestujący 10 marca lub ich kompanii zgromadzeni wokół nich nie powtórzą swojego „wyczynu” z marca? A może dla Adama Bodnara fakty nie mają żadnego znaczenia, a chodzi jedynie o podgrzewanie atmosfery wokół gasnącego zainteresowania „Strajkiem Kobiet”?
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/545118-bodnar-znow-w-obronie-strajku-kobiet