Jeszcze kilka lat tremu Roman Giertych kreował się na wielkiego wroga „mowy nienawiści” w internecie. Ścigał media, w których pojawiały się niepochlebne komentarze p[od tekstami dotyczącymi „adwokata Tusków”. W 2019 roku zmusił do przeprosin wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska. Giertychowi nie spodobał się jeden z wpisów internauty. Czy w tym samym czasie był szczodrym mecenasem „Soku z Buraka”?

CZYTAJ TAKŻE:„Farma trolli” i wielka fabryka trolli. Celne pytanie o postawę mediów wobec „Soku z Buraka”! „Chociaż poinformowały widzów?”

CZYTAJ RÓWNIEŻ:Portal tvp.info publikuje kolejne rozmowy Romana Giertycha z Kozakiem-Zagozdą. „Bez Pana pewnie już by nie było soku”

Jesienią 2016 roku Roman Giertych pozwał RASP za wpis jednego z czytelników pod tekstem dotyczącym adwokata.

Roman Giertych pozwał „Fakt” (Riniger Axel Springer Polska) za „mowę nienawiści” w komentarzu, który został umieszczony pod jednym z artykułów dziennika, ukazał się on 2 października 2016 roku. Tekst był zatytułowany „Giertych pyta o części ciała Beaty Szydło. OSTRO”. Komentarz internauty dotyczył „żalu, że matka byłego polityka nie dopuściła się z nim aborcji”. Mecenas i były polityk zaznaczał, że jego matka nie żyje od kilku lat, dlatego szczególnie go to ubodło

– informowały portal Wirtualnemedia.pl oraz PAP w styczniu 2019 roku.

W wyniku sądowego sporu Giertych podpisał ugodę ze szwajcarsko-niemieckim wydawnictwem. Zakładała ona, ze redakcja „Faktu” przeprosi adwokata i wpłaci 20 tys. złotych na konto „Fundacji Józefów Patria”.

„RASP przejął odpowiedzialność za komentarz opublikowany pod tekstem i być może dzięki temu portale nauczą się pilnować języka. Mam satysfakcję. To jednocześnie zachęta, aby walczyć z mową nienawiści w sposób skuteczny, spokojny i legalny

– mówił w sądzie Roman Giertych.

Czy Roman Giertych „walczył” z „mową nienawiści” i jednocześnie sponsorował „Sok z buraka”, który stał się symbolem agresywnego hejtu w sieci? Z ustaleń portalu Tvp.info wynika, że tak właśnie mogło być. To oznaczałoby skrajną hipokryzję w wykonaniu Romana Giertycha.

MW