W połowie grudnia minister zdrowia zapowiedział na konferencji prasowej, że będzie badanie kliniczne skuteczności amantadyny w leczeniu COVID-19. Dość szybko było wiadomo, że środki na badanie dostał prof. dr hab. n. med. Konrad Rejdak, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, który już w kwietniu ubiegłego roku informował, że jego pacjenci neurologiczni, którzy przyjmują amantadynę nie chorują lub chorują skąpo objawowo na COVID. W lutym okazało się, że będzie też drugie badanie kliniczne z udziałem doktora Włodzimierza Bodnara, a przewodniczącym drugiego komitetu naukowego został prof. dr hab. n. med. Adam Barczyk, kierownik Katedry i Kliniki Pneumonologii Wydziału Nauk Medycznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Niestety dopiero 3 miesiące od ogłoszenia badania, pierwszy z badaczy rozpocznie podawanie pacjentom leku.
Na szczęście udało się przejść wszystkie procedury i od poniedziałku/wtorku rozpoczynamy badania kliniczne nad amantadyną. To bardzo dobra wiadomość
– powiedział w Radiu ZET kierownik Kliniki Neurologii SPSK nr 4 w Lublinie, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego i szef zespołu badającego amantadynę prof. Konrad Rejdak.
Chcemy zbadać ten lek, bo mamy liczne doniesienia od pacjentów, że on rzeczywiście może pomóc, ale w takiej najwcześniejszej fazie infekcji. To jest nisza, w ogóle w całej strategii terapeutycznej, bo dla pacjentów we wczesnej fazie choroby nie mamy wiele do zaoferowania
– tłumaczył prof. Rejdak.
Co się działo przez trzy miesiące?
Trzeba się cieszyć, że zespół pod kierownictwem profesora Rejdaka wreszcie zacznie podawać lek pacjentom, jednak zupełnie szokuje fakt, że od chwili ogłoszenia przez ministra Niedzielskiego zgody na badanie kliniczne leku upłynęły już trzy miesiące. W tym czasie miały miejsce liczne negatywne wypowiedzi ekspertów z Rady Medycznej na temat leku. Co więcej, Rada przed wynikiem badania klinicznego orzekła o nieskuteczności i niezalecaniu stosowania amantadyny w leczeniu COVID-19. Eksperci Rady straszyli potencjalnymi mutacjami koronawirusa, które miałoby wywoływać podanie leku, straszyli też toksycznością i skutkami ubocznymi.
Sprawiedliwości stało się zadość! Będzie badanie kliniczne amantadyny z udziałem doktora Bodnara!
Tymczasem o bezpieczeństwie amantadyny przekonany jest Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych.
Tu nie ma gdybania, musi być twardy dowód na skuteczność. Profil bezpieczeństwa amantadyny też znamy, tu nie ma kwestii oceny profilu bezpieczeństwa
— mówił w Radiu Plus Cessak.
Ta wypowiedź nie pozostawia wątpliwości, że lek jest bezpieczny. Konieczne jest oczywiście udowodnienie jego skuteczności, choć wielu pacjentów w tej sprawie nie ma najmniejszych wątpliwości.
W teorię z mutacjami, którą wygłosił prof. Simon wątpi sam prof. Rejdak.
Lek używany jest od 30 lat i na pewno byśmy dawno wiedzieli o takim zjawisku
–tłumaczył prof. Rejdak w Radiu Zet.
Pytanie, czy leczyć czy nie podawać nic i czekać aż pandemia sama zniknie
— pytał neurolog.
Czy resort zdrowia ułatwi dostęp do leku?
I to jest kluczowe pytanie. Wobec gigantycznej fali zachorowań, potwornie trudnej sytuacji w służbie zdrowia i braku innych możliwości, Ministerstwo Zdrowia, nie czekając na wynik badania klinicznego, powinno zdjąć reglamentację z jednego z leków, zawierającego amantadynę i ułatwić pacjentom dostęp do tego leku. Powinno być go w aptekach tyle, by nie brakowało dla osób leczących się na Parkinsona oraz tych chorych na Covid. Jeśli MZ nie chce lub nie może zachęcać lekarzy, by ten lek zapisywali, niech chociaż im tego nie utrudnia i ich nie straszy. Lekarzom warto zaś przypomnieć, że według obowiązującej ustawy o zawodzie lekarza i dentysty:
Lekarz ma obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/544541-procedury-hamuja-badaczy-a-wirus-szaleje