Przerażający rekord dziennych zakażeń, ponad 34 tys. osób wedle danych z dziś, każe już nie dmuchać na zimne, jak rok wcześniej, ale ratować służbę zdrowia. Niewydolność służby zdrowia to potężne zagrożenie i dla wszystkich chorych na COVID-19, i dla wszystkich pozostałych chorych.
To właśnie rzucenie wszystkich sił na walkę z koronawirusem i zaniechanie leczenia pozostałych chorych jest poważnym, merytorycznym zarzutem wobec metody walki z pandemią. Polska góruje w liczbie zgonów w 2020 r. na tle Europy. Warto przyjrzeć się tym danym.
Sprawozdana liczba zgonów w Polsce w 2020 roku wzrosła w stosunku do lat ubiegłych 2016-2019. I tak, w 2020 roku względem 2019 roku odnotowano 67 tys. zgonów więcej. Najwięcej osób zmarło między październikiem, a grudniem. Aż 94 proc. nadwyżkowych zgonów w ubiegłym roku to osoby powyżej 60 roku życia. I dalej, spośród przyrostu liczby zgonów w 2020 roku względem roku poprzedniego, 43 proc. stanowią zgony zaraportowane przez Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne z przyczyną zgonu SARS-CoV-2. Co więcej, 27 proc. nadwyżki to zgony u pozostałych osób, u których w przeszłości zdiagnozowano zakażenie SARS-CoV-2.
Można zatem wnioskować, jak przyjęto na początku, że COVID-19 jest śmiertelny głównie dla osób starszych. Ważne jednak, że wskutek dużego nacisku na leczenie koronawirusa, lekarze, pielęgniarki, pozostały personel medyczny koncentruje się głównie na ograniczaniu możliwości zakażenia. Dlatego m.in. odwoływano planowe zabiegi. Do takich sytuacji dochodziło już jesienią ubiegłego roku, podczas tzw. drugiej fali pandemii w kraju.
A to budzi poważne pytania o przyczyny zgonów z przyczyn innych, niż koronawirus. O potrzebną na czas diagnostykę onkologiczną, o skuteczność teleporad. O dostępność do standardowych porad lekarskich. Sytuacja jest obecnie o tyle lepsza, że medycy nie chorują już lawinowo na COVID. Oddziały szpitalne nie są zamykane ze względu na to, że wszyscy pracownicy zmuszeni byli pójść na kwarantannę. Medycy są już zaszczepieni.
Obecnie liczba zakażeń jest jednak najwyższa od początku, czyli od pacjenta 0 z koronawirusem w kraju. Obostrzenia zaś, które rząd wprowadza od soboty, będą podobne do tych obowiązujących rok wcześniej. Wtedy celem było niedopuszczenie do rozdmuchania ognisk zakażeń. Teraz, walka o wydolność służby zdrowia, czyli o życie Polaków.
Faktem jest też, że rok wcześniej byliśmy, jako społeczeństwo, dużo bardziej zdyscyplinowani. Teraz jesteśmy w większości zmęczeni. To nic złego, nie należy, moim zdaniem winić ludzi. Trzeba zrozumieć. Wszyscy chcemy wrócić do normalności, ale i nie patrzeć na chorobę, czy nie daj Boże śmierć znajomych. Tak na COVID, jak na inne choroby. Jednak, kolejny fakt: musimy wytrzymać jeszcze trochę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/544503-zmeczenie-robi-swoje-ale-to-teraz-stoimy-przed-wyzwaniem