Uważam, że przy zachowaniu autonomii poszczególnych ugrupowań dobrze by było, żeby była jedna lista z Polską 2050 - mówi w rozmowie z PAP senator KO Bogdan Zdrojewski, rok temu jeden z kandydatów na przewodniczącego PO.
Przyznaje, że w Platformie jest dziś przekonanie, że zmieniło się szefostwo partii, natomiast nie zmieniła się sama partia. A także, że są oczekiwania, aby poprawić koordynację, przepływ informacji i komunikację z wyborcami, co jednak jest trudne w warunkach pandemii.
Zdrojewski wyjaśnia dlaczego uważa, że PO jest jeszcze niegotowa do rządzenia oraz dlaczego potrzebny jest „rebranding” partii.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Borowczak: Po lekturze wywiadu Budki poczułem niesmak. Jeśli o coś walczymy, to nie możemy mówić, że się nie da
PAP: Dlaczego uważa pan, że Platforma nie jest jeszcze gotowa do objęcia władzy? Tak pan powiedział w wywiadzie dla Radia Wrocław.
Bogdan Zdrojewski: To jest bardzo trudny moment, który jest wyznaczany z jednej strony przez pandemię, a drugiej strony przez rząd, który prowadzi politykę mało transparentnie. Stąd brak jest w tej chwili konkretnej wiedzy np. o zobowiązaniach finansowych państwa. Rząd też dysponuje gigantyczną przewagą w mediach, media są nie tyle rządowe, ile partyjne i w związku z tym ta przewaga pozwala na utrzymanie dość wysokich notowań PiS - jak na jakość rządzenia. W tych warunkach bardzo trudno jest przygotować się do rządzenia, mając niewystarczającą ilość danych. Po drugie, od pewnego czasu w Platformie pracują zespoły merytoryczne, które nie zakończyły jeszcze pracy. Trwa też debata nad nową deklaracją ideową i też nie mamy jeszcze finału.
Ma pan jakieś informacje, co w deklaracji ideowej się znajdzie?
Nie mam. Natomiast uczestniczyłem w kilku dyskusjach i rozbieżność oczekiwań jest dość charakterystyczna dla Platformy. A to nie ułatwia zadania. Generalnie rzecz biorąc, patrząc na skalę trudności i wyzwań oraz dużą dynamikę zdarzeń uważam, że nie jesteśmy przygotowani. Ale nie wiem, ile czasu do tego przygotowania potrzeba. Czy to jest kwestia miesięcy, czy to jest kwestia pół roku czy roku. Generalnie przejęcie władzy będzie wstrząsem dla każdej osoby i formacji.
Wspominał pan też o konieczności „rebrandingu” partii. Czy to oznacza, że PO powinna przyjąć jakąś inną nazwę, albo wystartować w wyborach w szerokiej formule?
Od dwóch lat powtarzam, że drobny lifting Platformy nie wystarczy, że potrzebna jest pewna rewolucja, która powinna odbywać się drogą ewolucyjną. To jednak oznacza poważną zmianę, która powinna w Platformie nastąpić. Dziś jest przekonanie, że zmieniło się szefostwo, natomiast nie zmieniła się sama Platforma. Są oczekiwania, aby poprawić koordynację, poprawić przepływ informacji i komunikację z wyborcami. Oczekiwania zewnętrzne sprowadzają się do tego, żeby sama Platforma się zmieniła. Żeby była bardziej energetyczna. W tej chwili Platformie brakuje tlenu, także w wyniku stosowania takiej, a nie innej polityki przez rządzących. Czyli np. ograniczania debat z prawdziwego zdarzenia w Sejmie. Dokonywanie zmian nie jest jednak łatwym zadaniem, bo mamy pandemię. Jestem osobą dość krytyczną, ale staram się być powściągliwy w ocenach, bo wiem, w jakich warunkach się teraz funkcjonuje.
Czy w wyborach Platforma powinna startować z jednej listy z resztą opozycji?
Nie jestem zwolennikiem jednego wielkiego bloku całej opozycji. Dla wyborców będzie to mało wiarygodne. Opowiadam się za dwoma blokami, centroprawicowym i centrolewicowym. To będzie dawało szanse różnicowania akcentów wyborczych i zbuduje lepszą sytuację dla finalnego wyniku wyborczego. Ale jestem też przeciwnikiem rozproszenia, czyli startu pięciu, sześciu czy siedmiu bloków po stronie opozycji, bo to z kolei przy obecnej metodzie liczenia głosów przyniesie porażkę.
Rozumiem, że dla Platformy widzi pan miejsce w bloku centroprawicowym. Z PSL i z kimś jeszcze?
Mamy tu do czynienia z kilkoma problemami. Lewica generalnie nie toleruje innych poglądów niż swoje. To jest dziwne, że formacja walcząca z wykluczeniem sama jest liderem nietolerancji i licznych wykluczeń. To powoduje, że wypycha wiele formacji poza nowoczesny ruch socjaldemokratyczny, którego w Polsce brak. Z drugiej strony mamy dosyć duży ścisk po stronie centrowej. Tam jest i Platforma, i Hołownia, i ostatnio PSL.
Czy Hołownia jest zagrożeniem dla Platformy? Ostatnie sondaże są dla niego korzystne, a niekorzystne dla PO.
Bronię ruchu Polska 2050. Uważam, że jest to formacja, która jest alternatywna wobec Platformy, ale nie wroga. Są osoby, które zawiodły się na PO, ale mają poglądy charakterystyczne dla tej formacji i muszą mieć alternatywę. Powstanie tego ruchu oznacza, że jakiś elektorat nie zostanie w domu, tylko zagłosuje na ruch Szymona Hołowni. Trzeba oczywiście pamiętać, że w tej chwili to zarazem nie jest sojusznik. Wydaje mi się jednak, że fakt istnienia ruchu Hołowni daje większą szanse na uzyskanie lepszego wyniku dla całej opozycji, niż gdyby tego ruchu nie było.
Lepszy jest wspólny start z Polską 2050 czy na oddzielnych listach?
Uważam, że przy zachowaniu autonomii dla tych ugrupowań dobrze by było, żeby była jedna lista. Oczywiście wiele zależy, jak takie listy byłyby układane. W ostateczności mogą być trzy bloki, ale nie może ich być więcej.
Widzi pan Platformę po stronie centroprawicowej, ale ostatnie decyzje zarządu w sprawie ustawy antyaborcyjnej raczej spychają PO bardziej na lewo?
Generalnie jestem zwolennikiem, żeby Platforma była centrowa, a nie centroprawicowa, z silnym skrzydłem prawym i lewym, ale umiarkowanym. Skrajności odrzucam. Skrajne lewe skrzydło, które mówi, że aborcja jest ok, powinno być z lewicą. Skrzydło prawe, jeśli nie toleruje wyjścia poza kompromis aborcyjny, powinno przejść np. do PSL. Natomiast nie powinna osłabiać głównego nurtu Platformy. Który długo starał się utrzymać kompromis aborcyjny, ale który ma świadomość, że po zniszczeniu tego kompromisu przez PiS powrotu do niego już nie ma. Mamy do czynienia z postępem medycyny, postępem świadomości. Trzeba znaleźć nową propozycję.
Identyfikuje się pan ze stanowiskiem zarządu?
Identyfikuję się, jeśli chodzi o kierunek myślenia. Cieszę się, że ta decyzja zapadła, widzę drobiazgi, które powinny być poprawione i zmienione. Wyjdą, gdy będzie gotowy projekt ustawy. Ale zarazem jestem zdecydowanie przeciw stwierdzeniu, że aborcja jest ok, bo nie jest ok. Tym niemniej zarząd dobrze zrobił, że uciął tę dyskusję i wskazał kierunek zmian.
Tę decyzję miała potwierdzić jeszcze Rada Krajowa PO. Czy jest już zwołana?
Nie jest. Przede wszystkim przez pandemię, która jest w rozkwicie. W tej chwili Rada Krajowa nie jest możliwa do przeprowadzenia w żadnym temacie.
Jak pan ocenia przewodniczącego Borysa Budkę, po roku urzędowania, jako jeden z jego rywali? Ostatnio udzielił dziwnego wywiadu „Gazecie Wyborczej”.
Nie chcę komentować tego wywiadu. Uważam, że nie był zbyt fortunny, delikatnie mówiąc, natomiast nie do słów w wywiadach przywiązywałbym wagę, tylko do faktów. Uważam, że Borysowi Budce i Cezaremu Tomczykowi jako szefowi klubu sporo już się udało. Trzeba też pamiętać, że Budka działa w warunkach dużego dyskomfortu i mu nie zazdroszczę. Zatem dostrzegam pozytywy, choć z mojego punktu widzenia niewystarczające.
Rozmawiał Piotr Śmiłowicz (PAP)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/544460-wywiad-gorzkie-slowa-zdrojewskiego-o-platformie