Ja wiem - to przecież „Krul”, to niby tylko taka konwencja, że niby nie to miał na myśli, że niby nie o to chodziło, że przecież socjalizm, a wolny rynek, podatki - takie tłumaczenia słychać ciągle z ust sympatyków Konfederacji, po każdej kolejnej kompromitacji Janusza Korwin-Mikkego.
Gdy tymczasem o to chodzi - by poprzez stworzenie świata jednoosiowego, percepcji na linii rozpiętej jedynie między socjalizmem a wolnym rynkiem - dało się przeforsować inne, szkodliwe właśnie postulaty. Bo ten Korwinowski liberalizm usprawiedliwi wykup polskich przedsiębiorstw przez obcy kapitał (w końcu prywatni przedsiębiorcy!) albo rozmontowanie państwa (bo przecież administracja to socjalizm, etatyzm!), albo sojusz z Rosją czy Chinami („realizm”).
Tym bardziej ciekawa była debata, zorganizowana przez grupę MyPolitics, a prowadzona przez Mikołaja Dowejko, pomiędzy Januszem Korwin-Mikkem a Antonim Macierewiczem. Ten ostatni wielokrotnie dyskutował z ludźmi bez żadnej wiedzy, manipulantami, głoszącymi absurdalne tezy, więc i tym razem podjął wyzwanie.
CZYTAJ TAKŻE:
Niecodzienna sytuacja podczas debaty Macierewicza i Korwin-Mikkego
U lidera Konfederacji padało wiele typowych dla niego stwierdzeń. Tematyka oscylowała głównie wokół spraw historycznych i międzynarodowych. Co mówił Korwin?
Że trzeba było iść z Hitlerem na Sowiety, pod koniec PRL byliśmy najbardziej liberalnym państwem w Europie, Leszek Miller był najlepszym premierem III RP, w PRL-u tak naprawdę nie chciano marksizmu, a „większość Solidarności to komuniści” (w sensie gospodarczym). Historycznym ignorantom Korwin-Mikke może wmawiać różne bzdury, nawet Antoni Macierewicz nie nadążał z prostowaniem (pominął na przykład bzdurę Korwina, jakoby przedwojenne podatki nieomal wykończyły przedsiębiorstwo Cegielski). Unia polsko-litewska była zła, a car Aleksander I jako król Polski był rozsądny. „Nie ma znaczenia kto ma własność”, byle by była prywatna, a „pan Putin” nie jest agresywny, bo przecież nie przyłączył Osetii czy Doniecka do Rosji. Niepodległość Krymu była jak niepodległość USA w XVIII wieku, wywalczona dzielnie przeciw metropolii, a dzisiejszy sojusz Polski z Ameryką jest głupi.
Ciekawe, że Janusz Korwin-Mikke przyznał się do znajomości (ponoć osobistej) z rumuńskim dyktatorem Nicolae Ceaușescu. Ta znajomość ma niby dawać politykowi wiedzę, że rumuński dyktator naprawdę przeciwstawiał się Związkowi Sowieckiemu i był od niego niezależny. Typowy błąd poznawczy, ale wyznawców Korwina nie zmusimy raczej do lektury książek Anatolija Golicyna, Iona Pacepy czy Jerzego Targalskiego.
Aż wreszcie padło to pytanie, które sami korwiniści nazywają „protokołem 1%”, czyli zagadnienie Hitlera, którego Korwin lubi wychwalać jako autora podatków lepszych, niższych niż obecne. A przy okazji „Krul”, jak o nim pieszczotliwie mówią wyznawcy, nagadał także i innych bzdur:
Oto dziesięć największych głupstw z jednej tylko debaty. Antoni Macierewicz sprowokował lidera Konfederacji wielokrotnie, wyciągając takie oto wyznania od bożyszcza polskich wolnorynkowców:
Jeżeli opozycyjna aktorka nie chciała grać w teatrach sponsorowanych przez Niemców (…) to otwierała sobie prywatną kawiarnie, i tam sprzedawała kawę parę groszy drożej, wszyscy byli zadowoleni. (…)
Zobaczcie państwo gdzie jest więcej wolności, za Hitlera czy w [dzisiejszej] Polsce (…)
Socjalistów nienawidzę, czy on się nazywa Hitler, czy on się nazywa Kaczyński, czy on się nazywa Tusk - wszystko jedno. (…)
Obecny rząd wyzyskuje Polaków bardziej niż Hitler (…)
Co gorsza on [Hitler] te pieniądze używa nie na wojnę ze Związkiem Sowieckim (…), ale na demoralizację Polaków, na zasiłki Polakom, czyli niszczy Polskę. (…)
Zły jest socjalizm hitlerowski, ale jeszcze gorszy jest obecny (…)
Nie ten morduje naród, kto wymorduje połowę ludności, a ten kto obsypuje jego ludzi niezasłużonymi datkami (…)
Najsprytniejsi, najsilniejsi Żydzi ocaleli, a najsłabsi zginęli, [więc] ci co mordowali Żydów, zrobili im przysługę, bo dzięki selekcji, nienaturalnej niestety, Żydzi stali się potęgą. (…)
polityka socjalna to zabójstwo gorsze niż hitleryzm. Mam prawo to powiedzieć i tyle. (…)
Chciałem zauważyć, że mieliśmy wspaniałych patriotów w wieku XIX, tak? Mieliśmy patriotów? Świetnie wychowanych? A czy istniało wtedy państwo polskie, które ich wspierało? Nie było państwa polskiego, prawda? Państwo ich nie wspierało, a byli znakomici patrioci. I to dowodzi, że to co pan mówi to jest bzdura, nie jest potrzebne żadne państwo, bo państwo, które wspiera, to osłabia tak naprawdę. Czy nie byli patrioci w wieku XIX? Nie było ich? Jak najbardziej byli. I nie było wtedy żadnego państwa polskiego, żadne państwo polskie ich nie wspierało, i taka jest prawda. (…) Na szczęście nie było państwa polskiego i dlatego ci ludzie się rozwijali.(…)
Streścił powyższy wywód rozmówca Korwina:
Polska była silna patriotyzmem, bo nie miała państwa (…)
— ironizował Macierewicz, na co Janusz Korwin przytaknął: „tak jest”.
Spiętrzone przeinaczenia i manipulacje można by omawiać godzinami, bo przecież polski patriotyzm istniał w XIX wieku dzięki instytucjom, które zaborcy likwidowali, a gdy niepodległa Polska te instytucje wsparła po 1918 roku to mieliśmy najbardziej bohaterskie pokolenie w historii.
Jednak przy tym wszystkim zastanawia jeszcze jedna rzecz. Wyobrażacie sobie państwo, że ktoś z Prawa i Sprawiedliwości zachwalałby podatki z czasów Hitlera? Jakiż by był skowyt mainstreamu, Grabowskich, Grossów, Michników? Dlaczego Korwinowi wolno? Przecież ściga się w Polsce nawet najdrobniejsze przejawy prohitlerowskich wstawek, gdy zaś Janusz Korwin Mikke ma tutaj niewidzialny immunitet.
Naprawdę jego wyznawcom nie zaświta w głowie, że jest on częścią systemu III RP, która ma kompromitować wolnorynkowe wartości, a przy okazji angażować energię patriotów do jałowych sporów?
CAŁOŚĆ DEBATY MIKOŁAJA DOWEJKO JEST TUTAJ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/544445-top-10-najwiekszych-bzdur-korwina-z-ostatniej-doby