Przechodzenie z partii do partii nie jest niczym nowym, ale skok ze skrajnej, antykościelnej lewicy do partii (podobno) chrześcijańsko (!) - demokratycznej, to jednak ekstremalna gimnastyka ideowa. Zwłaszcza że pani poseł Monika Pawłowska słynęła z ciętego języka i radykalnych poglądów, równych stanowczości profesor Joanny Senyszyn. A przecież niedawno inna radykalna, antykościelna lewicowa posłanka - Hanna Gil-Piątek przeszła do Ruchu Szymona Hołowni - podobno katolickiego publicysty. Jeśli więc taki lewicowi radykałowie nagle chcą się wznieść „ponad podziały”, to trudno uniknąć pytania czy aby nie ma w Lewicy więcej polityków, którzy cynicznie chcą się przypodobać młodemu pokoleniu bajkami o tolerancji, w rzeczywistości nie interesując się ich sprawami.
Zdobyłam mandat, bo odbyłam tysiące rozmów i spotkań. Ludzie oczekują konkretnych efektów, a nie ideologicznych gier i gierek
-mówiła w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” poseł Pawłowska. I tak oto niedawny gość telewizji wPolsce.pl, który drwił, by „księża nie zaglądali kobietom do łóżek”, nagle zmęczony jest „gierkami ideologicznymi”? Wolne żarty.
CZYTAJ TAKŻE:
To z tych wątpliwości, czy aby Lewica serio podchodzi do własnych postulatów, zapytałem panią poseł Karolinę Pawliczak, czy zna choćby kilka płci kulturowych, tak promowanych w ramach ideologii LGBT. Agender? Demiboy? Polygender? W odpowiedzi możemy usłyszeć wzniosłe słowa o szacunku do człowieka i pomaganiu młodzieży, ale ani słowa konkretu.
W czym więc Lewica chce pomagać, skoro nie zna tych płci, nie interesuje się konkretnymi problemami - zmianą hormonalną, transseksualizmem, tożsamością „panpłciową”? Czy politycy SLD wysyłali swoje dzieci na warsztaty „transgenderowe”? Czy zachęcają je do wybrania płci, tożsamości genderowej?
Ja ich do tego, broń Boże, nie namawiam, ale może oni nie powinni namawiać do tego reszty Polski? Zwłaszcza że sami w we własny program nie wierzą.
OBEJRZYJ KONIECZNIE! ODPYTUJEMY LEWICĘ Z PŁCI KULTUROWYCH:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/544335-a-jesli-lewica-sama-nie-wierzy-w-opowiesci-o-lgbt