Jako adwokat zajmujący się z prawem prasowym i dobrami osobistymi, nie spotkałem się z sytuacją, by na kogokolwiek był przygotowany tak zmasowany atak, jak na pana Daniela Obajtka. Oficjalne komunikaty, czyli takie, za których treść ktoś bierze odpowiedzialność, autorstwa Centralnego Biura Antykorupcyjnego lub Prokuratury Krajowej, nie spotykają się z żadną reakcją ze strony dziennikarzy. Są też celowo pomijane
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Maciej Zaborowski, pełnomocnik Daniela Obajtka, Prezesa Orlenu.
Czy uderzenie w Daniela Obajtka ma na celu wyeliminowanie go z życia publicznego i biznesowego? Występuje tu ewidentny tandem mediów i polityków opozycji.
Mec. Maciej Zaborowski: Jako adwokat zajmujący się z prawem prasowym i dobrami osobistymi, nie spotkałem się z sytuacją, by na kogokolwiek był przygotowany tak zmasowany atak, jak na pana Daniela Obajtka. Często wbrew faktom. Oficjalne komunikaty, czyli takie, za których treść ktoś bierze odpowiedzialność, autorstwa Centralnego Biura Antykorupcyjnego lub Prokuratury Krajowej, nie spotykają się z żadną reakcją ze strony dziennikarzy. Są też celowo pomijane. Czy tylko dziennikarze „Gazety Wyborczej” mają prawo do mówienia prawdy? Zapewniam, że tak nie jest i zapewniam, że w sądach wyjaśnimy tę sytuację.
Tylko, że procedura sądowa jest bardzo czasochłonna.
Problem z sądami polega rzeczywiście na tym, że taka sprawa trwa. W mojej ocenie opozycja stara się wykorzystać tę sytuację, by zaszkodzić Danielowi Obajtkowi.
To jej „wilcze prawo”.
Kontrolowanie jest naturalną rolą opozycji. To oczywiste. Nie można jednak pozwolić na fakt, że ta kontrola opiera się na nieprawdzie.Tą granicą zawsze musi być prawda.
W tej sprawie wykorzystuje się informacje i wypowiedzi pochodzące od osób karanych. Od przestępców
Przyznam szczerze, że nic już mnie nie zdziwi. Mówię o tym ze smutkiem, gdyż bardzo szanuję zawód dziennikarza i pracuję z państwem w różnych konfiguracjach. Często występuję jako pełnomocnik redakcji, a czasem po drugiej stronie barykady. Na tym polega zawód adwokata. Dziwią mnie też standardy pracy niektórych dziennikarzy. Weźmy np. sprawę mieszkania pana prezesa Obajtka na Bemowie. Dziennikarze dali stroną zaledwie kilka godzin na odniesienie się do pytań. Nie skontaktowali się nawet do Stowarzyszenia Klubu Beniaminek. Nie ma to nic wspólnego z rzetelnością.
Pan też padł ofiarą nierzetelności dziennikarzy?
Niestety tak. Dzisiejszy artykuł dotyczący mojej osoby, autorstwa pani Evy Ivanovej niestety zawiera nieprawdę. Pani redaktor zwróciła się do mnie z pytaniami w formie mailowej, ja odpisałem na tego maila z prośbą o informację odnośnie terminu, w którym mógłbym odpowiedzieć na pytania. W międzyczasie udzieliłem odpowiedzi tygodnikowi „Newsweek”. Pani Ivanowa mi nie odpowiedziała, a w dniu dzisiejszym pojawiła się publikacja w „Gazecie Wyborczej”
Z tego materiału wynika, że jest pan „prawnikiem władzy”
Tak, ale wynika też, że ja nie odpowiedziałem na pytania autorki tekstu. Kolejny raz widzimy brak rzetelności dziennikarskiej. Czy jestem „prawnikiem władzy”? Jeśli musimy wszystko szufladkować, to każdy tak może powiedzieć. My w sprawach karnych reprezentujemy osoby, które są po drugiej stronie barykady. Występujemy w większości spraw przeciwko prokuraturze. Tak jest np. w sprawie Getbacku, w której jestem obrońcą jednego z oskarżonych.
Sprawa, którą jest jedną z priorytetowych dla prokuratury, a co za tym idzie dla Prokuratora Generalnego.
Oczywiście, że tak. Występujemy w licznych sprawach tzw. aresztowych. Taki jest nasz zawód. A jeśli chodzi o dobra osobiste lub prawo prasowe, to naszymi klientami są także politycy Platformy Obywatelskiej i w ogóle opozycji. Dla nas nie ma to żadnego znaczenia. Specyfika spraw, którymi się zajmujemy głównie dotyka polityków, dziennikarzy i celebrytów. Tak po prostu jest.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/544239-prawnik-daniela-obajtka-o-kulisach-ataku-na-prezesa-orlenu