USA nadal postrzegają Nord Stream 2 jako szkodliwy, zły interes dla Europy; administracja prezydenta Joe Bidena jest świadoma, że ten projekt dzieli Unię Europejską i NATO - mówi w rozmowie z PAP minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.
„Szkodliwy, zły interes dla Europy”
Rau w poniedziałek w Brukseli wziął udział w rozmowach ministrów spraw zagranicznych UE. Tematem były m.in. stosunki UE z Rosją. W tych dniach odbędą się również rozmowy ministrów spraw zagranicznych NATO.
Minister w rozmowie z PAP podkreśla, że Sojusz Północnoatlantycki od dłuższego czasu postrzega Rosję w swojej doktrynie jako podstawowe niebezpieczeństwo.
Na pewno będzie to podkreślane w polityce administracji prezydenta Joe Bidena. Tego możemy się spodziewać. Administracja amerykańska postrzega nadal Nord Stream 2 jako szkodliwy, zły interes dla Europy. To oznacza, że strona amerykańska jest świadoma, że ten projekt dzieli Unię Europejską, dzieli NATO, ale dzieli też poszczególne społeczeństwa zachodnie
—powiedział.
W jego opinii, raczej nie przekona to jednak Niemców do porzucenia projektu.
Wydaje się, że dyskurs dotyczący Nord Stream 2 w Niemczech miał okres wzmożenia po próbie otrucia Aleksieja Nawalnego. Teraz znów słabnie, jeśli nie zanika. W efekcie w Niemczech kwestia szkodliwości Nord Stream 2 większości nie przekona
—zauważył. Jak dodał, jeśli byli politycy w Niemczech znajdują miejsce zatrudnienia w strukturach Gazpromu, to są to praktyki biznesowe, które nie mogą wzbudzać zaufania.
Zaangażowanie Amerykanów na wschodniej flance
Jego zdaniem, Amerykanie pod rządami Joe Bidena nie zmniejszą swojego zaangażowania na wschodniej flance NATO.
Te interesy się nie zmienią. Nic nie wskazuje też na to, żeby w najbliższym czasie miało nastąpić jakieś ocieplenie relacji amerykańsko-rosyjskich
—wskazał.
Rau podkreślił, że w tym kontekście warto zwrócić uwagę na słowa prezydenta Bidena czy sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga na temat Rosji.
To też wpływa pośrednio na stosunek Unii Europejskiej do Moskwy
—powiedział.
Oczekiwania jeśli chodzi o relacje Unii Europejskiej z Rosją radykalnie się zmniejszyły. Były dość duże od czasu wprowadzenie pięciu wiodących zasad dotyczących relacji między Unią Europejską a Rosją. Przed wizytą w Moskwie szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella były spore, a już po niej uległy radykalnemu ograniczeniu. Obecnie mamy do czynienia z zaostrzeniem retoryki
—powiedział.
Zauważył też, że jeszcze przed wizytą Borrella w stolicy Rosji wydawało się, że wiodącą zasadą dotyczącą relacji Wspólnoty ze wschodnim sąsiadem będzie „selektywne zaangażowanie”.
Chodziło o to, aby współpracować w tych aspektach, gdzie istniał interes Unii jako całości lub interes poszczególnych krajów. Obecnie wydaje się, że ta zasada znika z dyskursu. Jeśli chodzi o Polskę, to zawsze podkreślamy, że wszelkie relacje UE z Rosją powinny być poprzedzone silnym podkreśleniem potrzeby wspierania społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka
—wskazał.
Jego zdaniem należy postawić pytanie, czy ta zmiana podejścia UE do Rosji ma charakter trwały.
Biorąc pod uwagę nasze doświadczenia, byłoby zbytnim uproszczeniem, żeby tę zmianę traktować jako trwałą, czy ostateczną
—zaznaczył.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/544152-czy-niemcy-sa-w-stanie-zmienic-zdanie-o-ns2