Czytam, sprawdzam datę i oczom nie wierzę – nie, to jeszcze nie prima aprilis: „W Tomaszowie Lubelskim ma powstać łuk triumfalny. Akt erekcyjny podpisał Jacek Sasin” - doniosły podczas weekendu media różne. A w tekstach, że owy łuk, który ma stanąć przed tamtejszym liceum ogólnokształcącym, „będzie przypominał o naszej wielkiej polskiej historii”, co powiedział wyżej wymieniony wicepremier i minister aktywów państwowych, i że „budowla ma upamiętniać 100-lecie Bitwy Warszawskiej”.
No tośmy się doczekali, to będziemy mieli! To będzie miś, pardon, łuk, na miarę naszych możliwości, ten łuk „będzie budował naszą polską tożsamość i będzie przyczyniał się do tego, że będziemy trwać, że nie roztopimy się w jakiejś ogólnonarodowej, ogólnoetnicznej magmie europejskiej” - dodał wicepremier Sasin.
No, robi chłop, co może, ale widać niewiele może. W kwestii formalnej, setną rocznicę Bitwy Warszawskiej obchodziliśmy w ubiegłym roku. W 1921r. opadł już pył bitewny (od października 1920 obowiązywało zawieszenie broni), a sam marszałek Józef Piłsudski paradował na ziemi tomaszowskiej z ułanami i artylerią konną już po podpisaniu Traktatu Ryskiego. Zamierzony łuk triumfalny, który ma przypominać „o dokonaniach naszych przodków, o naszej wielkiej polskiej historii”, to po prawdzie betonowy łuczek, o wysokości sześciu metrów, z płaskorzeźbami z brązu i inskrypcją oraz datami: „Cud nad Wisłą”, 1920 i 2020.
Ponad sto lat walczą już historycy z tym określeniem, które deprecjonuje zarówno genialną taktykę wojskową jak i determinację walczących Polaków w obronie niepodległości kraju, dopiero co przywróconego na mapie po 123 latach zaborów. Bitwa Warszawska miała decydujące znaczenie nie tylko dla naszej przyszłości. Niemieccy komuniści już przygotowywali czerwone flagi na powitanie Rosjan…
Po trupie białej Polski prowadzi droga do światowego pożaru
— zagrzewał czerwonoarmistów do boju Michaił Tuchaczewski, zwany „sowieckim Bonapartem”. Zamiast sławić niebywały wyczyn rozgromienia „niezwyciężonej Armii Czerwonej” przez polskich żołnierzy i ich dowództwo w Bitwie Warszawskiej, która uniemożliwiła rozlanie się fali bolszewizmu po całej Europie, tomaszowski łuczek będzie wręcz utrwalał stereotyp o jakimś historycznym fuksie, o „cudzie”. Jaki ignorant, dyletant i profan wpadł na ten pomysł?
Mam nadzieję, że łuk triumfalny odsłonimy najpóźniej 11 listopada tego roku
— przytoczyła Polska Agencja Prasowa słowa tomaszowskiego wicestarosty Jarosława Korzenia.
A ja powtarzam wciąż aktualne, wstydliwe pytanie: Czy Polski nie stać na godne upamiętnienie naszej, zwycięskiej bitwy, decydującej o losach świata?
To, co dotychczas wydarzyło się w tej sprawie jest żenującym spektaklem, uwłaczającym godności całego narodu. Nie wiem jaki i czyj parasol ochronny - bo to dopiero jest jakiś cud - że do tej pory nie potoczyły się głowy za ten stan rzeczy. Pierwszą prezentację tej skrajnej indolencji mieliśmy nieprzyjemność zobaczyć ponad rok temu, z udziałem, a jakże, ministra kultury i dziedzictwa narodowego, wicepremiera Piotra Glińskiego. Pisałem o tym na naszym portalu: „Liche to było nad wyraz: kawał szmaty, bieda-stelaż, parę plansz i paru gości z rękami splecionymi na podbrzuszach…” - kto chce, może sobie przypomieć to zdarzenie, tutaj:
Czy Polski nie stać na godne upamiętnienie naszej zwycięskiej bitwy, decydującej o losach świata?
Zamiast łuku triumfalnego pokazane zostało coś ni pies, ni wydra, na kształt świdra, z lichą fontanną dla ozdoby. Na nic zdały się wcześniejsze apele, inicjatywy, różnorakie pomysły, zbiórka pieniędzy, m.in. przez wielkiego orędownika sprawy pomnika Janka Pietrzaka, na nic napominanie o znaczeniu tego obiektu, że np. Niemcy mają w Berlinie rozpoznawalną w świecie Bramę Brandenburską, de facto nawiązującą do okresu świetności Prus i króla Fryderyka II, gdy wespół z Rosją i Imperium Habsburgów podjęli dzieło wymazywania Polski z mapy, że i Paryż ma równie rozpoznawalny Łuk Triumfalny, dla uczczenia ofiar rewolucji francuskiej i uczestników wojen napoleońskich, że za oceanem stoi nowojorska Statua Wolności, dla upamiętnienia sojuszu Amerykanów i Francuzów w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych… - nasi decydenci na stulecie zwycięskiej bitwy, jednej z tych, co jeszcze raz podkreślę, przesądziły o losach świata, zaakceptowali świderek na skwerku przy jednym z warszawskich skrzyżowań. Po fali powszechnego oburzenia, ktoś „na górze” postanowił, że świder może być nieco wyższy od zaprojektowanego. Ale nawet tego nie ma… - i dobrze, bo to niebotyczny wstyd!
Obchody setnej rocznicy Bitwy Warszawskiej też przeszły „na skalę naszych możliwości”: Ktoś przemówił, ze trzy samoloty puściły biało-czerwone smugi na niebie, ktoś zaśpiewał, zatańczył… - ktoś coś pamięta? Że covid 19? A co ma wirus do łuku, czy choćby tego konfudującego pomnika, którego na szczęście nie ma? Przez sto minionych lat nie potrafiliśmy godnie uczcić kontrofensywy, która ocaliła naszą ojczyznę przed ponownym wymazaniem z mapy, zapewne już na zawsze, bo komunistyczne porządki poznaliśmy nieco później w Katyniu, Ostaszkowie, Smoleńsku, Starobielsku, Charkowie, Twerze, Miednoje, Kuropatach, Bykowni i nie tylko…
Świder na skwerku „nie wyklucza budowy łuku”, tak w każdym razie zapewniał wicepremier Gliński. I co…?! O łuku triumfalnym, który miał stać się nowym symbolem Warszawy, zamiast iglicy Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina, wbitej w serce stolicy, cicho sza… A propos, na stulecie Bitwy Warszawskiej ten komunistyczny relikt, (gdyby ktoś nie wiedział, zbudowany pod nadzorem Wiaczesława Mołotowa – sic!), który skutecznie zsowietyzował i rozchrzanił architekturę Warszawy, można było PKiN zrównać z ziemią i utworzyć w to miejsce choćby Park Centralny im. Bitwy Warszawskiej, ale nie…, to stalinowski „patyk” objęty jest szczególną troską i ochroną. Jak doniósł w marcu ubiegłego roku tabloid „Fakt”: „Choć wpompowano w ten bubel kilkaset milionów złotych (tylko w 2018 r. Rada Miasta przekazała na ten cel 183 mln zł!), to nie wiadomo kiedy prace mają się zakończyć. Prawdopodobnie będzie to rok 2024”.
Rzecz o trwającym od siedmiu lat remoncie Sali Kongresowej.
Nie przeszkadza to jednak zarządowi pałacu pobierać co miesiąc bajońskich wynagrodzeń. Prezes Rafał Krzemień (46 l.) zgodnie z oświadczeniem majątkowym zarabia prawie 23 tys. zł, a członek zarządu Sebastian Wierzbicki (43 l., SLD) - prawie 18 tys. zł! Obaj wielce cenią sobie wytworny tryb życia: garnitury, zegarki, samochody - to wszystko mają z najwyższej półki. Pozostaje pytanie, jak długo prezydent Rafał Trzaskowski (48 l.) będzie tolerować to pałacowe sobiepaństwo, które finansują zwykli warszawiacy?
— pytał „Fakt”.
A, dla przykładu, na odbudowę np. Pałacu Saskiego funduszy brak… To jednak odrębny temat. Co ma komunistyczny relikt do upamiętnienia Bitwy Warszawskiej? - otóż wiele i to nie tylko w kategoriach symboliki.
Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku, teraźniejszości ani prawa do przyszłości. Naród który traci pamięć przestaje być Narodem, staje się jedynie zbiorem ludzi czasowo zajmujących dane terytorium
— pouczał marszałek Józef Piłsudski.
Wiedzą o tym doskonale nasi sąsiedzi z lewa i prawa, wpisani w naszą bolesną historię, którą czczą po swojemu; z jednej strony bohater narodowy, nazista Claus von Stauffenberg, który pisał o nas, Polakach, że to motłoch przydatny jedynie w roli parobków dla niemieckich chłopów, czy sławetny serial „Nasze matki nasi ojcowie”, w którym wojna zaczęła się od napaści Niemiec… na Rosję, z drugiej - Rosjanie, którzy w miejsce święta rewolucji ustanowili obchodzony obecnie z wielką pompą Dzień Jedności Narodowej (4 listopada), upamiętniający wygnanie Polaków z Kremla w 1612r. Ot, kształtowanie świadomości narodowej.
Łuk triumfalny w Warszawie miał być symbolem naszego zwycięstwa, niezłomności i dumy nas, Polaków, naszego narodu. Nie mam nic przeciw lokalnej inicjatywie, obwieszczonej światu przez ministra aktywów państwowych i wicepremiera Sasina, ale: Czy tomaszowski łuczek z inskrypcją o cudzie, to jest to, na co nas stać? Wielki naród stać na wielkie czyny. Na tyle jesteśmy wielcy, niezłomni i dumni? No, to będziemy mieli nasz łuk triumfalny… niemocy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/544080-polski-nie-stac-na-godne-upamietnienie-bitwy-warszawskiej