Wiceszefowa Klubu Parlamentarnego Lewicy Monika Pawłowska dołącza do partii Porozumienie Jarosława Gowina. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Pawłowska podkreśla, że nie wchodzi do Klubu PiS, ale pozostanie posłanką niezrzeszoną.
CZYTAJ TAKŻE:
Zmiany w Lewicy
Pawłowska wyjaśniając swoją decyzję o dołączeniu do Porozumienia wskazała na zmiany, które zachodzą w Lewicy. Oceniła, że obecnie nie jest to ugrupowanie, z którym kiedyś się związała.
Chcę postępować zgodnie z własnym sumieniem. I zgodnie z tym, do czego zobowiązałam się wobec moich wyborców. Z przykrością stwierdzam, że dzisiejsza Lewica zupełnie nie przypomina ugrupowania, z którym się kiedyś związałam. Przed laty łączyła nas społeczna wrażliwość. Przekonanie, żeby robić coś konkretnego dla ludzi. Niestety dzisiejsza Lewica niemal wyłącznie stawia na sprawy światopoglądowe
— mówi posłanka dodając, że nie po to wchodziła do polityki, a „każdy poseł powinien mieć cywilną odwagę postąpić zgodnie z własnym sumieniem”.
Dopytywana o to, dlaczego postawiła na Porozumienie, Pawłowska podkreśliła, że nie liczą się etykiety partyjne tylko ludzie.
Dlatego w polityce idzie się za sprawdzonymi ludźmi. Wybieram premiera Gowina i Porozumienie – jedyne dziś ugrupowanie szczerze zainteresowane ponadpartyjną współpracą dla dobra wspólnego. Najlepszym przykładem jest samorząd. Współpracuję m.in. z prezydentem Chełma Jakubem Banaszkiem, z którym wspólnie podejmujemy szereg inicjatyw w mieście
— zwraca uwagę.
Sprzeciw wobec skrajności
Pawłowska przyznaje także, że osobiście jest przeciwko skrajnościom, które „niczego nie budują, wyłącznie niszczą, nawet jeżeli deklaracje są szlachetne”.
Można to sprawdzić, że od początku byłam na Lewicy osobą dość wyjątkową w swoich poglądach. Różniliśmy się w wielu sprawach, np. zatrzymania Margot albo działań policji. Ja uważam, że policji należy się szacunek
— podkreśla Pawłowska dodając, że „Porozumienie łączy wrażliwość społeczną z szacunkiem dla przedsiębiorców”.
Polityk wyjaśnia, że decyzję podjęła po rozmowach z wyborcami, którzy oczekują efektów, a nie „ideologicznych gier i gierek”. Dodaje, że do Porozumienia przekonał ją m.in. program mieszkaniowy oparty na SIM-ach (społecznych inicjatywach mieszkaniowych), który jest jednym z flagowych projektów wicepremiera Jarosława Gowina.
To program wreszcie odpowiadający na potrzeby ludzi, opierający się na realnych wyliczeniach i stawiający na współpracę z samorządami
— mówi Pawłowska.
Posłanka niezrzeszona
Monika Pawłowska podkreśla także, że w Sejmie pozostanie posłanką niezrzeszoną, ale zostanie członkiem partii Jarosława Gowina.
I żeby nie było żadnych wątpliwości: nie otrzymuję też posady w ministerstwie ani stanowiska w spółce Skarbu Państwa. Jestem w polityce dla ludzi, nie dla stanowisk
— przekonuje.
Dodaje, że w sprawie aborcji osobiście uważa, że „należy dopuścić prawo kobiety do bezpiecznego przerywania ciąży do 12 tygodnia”, ale zgadza się z Jarosławem Gowinem, że w tej kwestii potrzebne jest referendum.
I ja uszanuję wolę obywateli wyrażoną w głosowaniu powszechnym – nawet jeżeli prywatnie miałabym inne zdanie. Przy okazji sprostuję jedną bzdurę krążącą w internecie, odkąd zmanipulowano jedną z moich wypowiedzi. Otóż nie popieram eutanazji. Jestem przeciw eutanazji
— zapewnia Pawłowska.
Dopytywana o kulisy rozmów oraz o to, kto pierwszy wyszedł z propozycją, byłą posłanka Lewicy odpowiada, że chce, aby zostało to „polityczną kuchnią”.
wkt/rp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/544035-transfer-za-posade-w-ministerstwie-pawlowska-ujawnia-kulisy