Platforma Obywatelska zablokowała uhonorowanie Jolanty Brzeskiej tytułem honorowego obywatela Warszawy. Ta haniebna sprawa nie powinna jednak nikogo dziwić. Sprawa zamordowanej przez mafię reprywatyzacyjną legendy oporu lokatorskiego to nie tyle wyrzut sumienia, co akt oskarżenia dla formacji politycznej, której przewodzi Budka i Trzaskowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Czegoś się boją? KO w Radzie Warszawy torpeduje wniosek ws. uhonorowania Jolanty Brzeskiej. Działacz miejski: „Wstyd i hańba”
Jolanta Brzeska zginęła nie tylko dlatego, że walczyła o swoje prawo. Kobietę spalono żywcem dlatego, że obnażyła ona mafijny układ, który łączył przedstawicieli administracji Hanny Gronkiewicz-Waltz z reprywatyzacyjnymi rekinami. Pani Brzeska skutecznie stawiła czoło hydrze. To dlatego warszawski układ zamknięty chciał ją zetrzeć z powierzchni ziemi, a potem zamordować pamięć o niej. Dzieje się tak do dziś, ale warszawiacy pamiętają, a prawica potrafiła kontynuować jej dzieło. Dzięki Patrykowi Jakiemu, Sebastianowi Kalecie, Pawłowi Lisieckiemu, prof. Kamilowi Zaradkiewiczowi, CBA, prokuraturze i wielu, wielu innym, córka Jolanty Brzeskiej otrzymała odszkodowanie. Kamienice wracają do Warszawy, a przeciwko najważniejszym bandziorom toczą się procesy karne. Przeszkadza warszawskie ratusz ciągając umęczonych lokatorów po sądach, by robić im tam prawnicze ścieżki zdrowia. Rozczarowuje i budzi sprzeciw postawa Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który uchyla decyzje Komisji Weryfikacyjnej w nawet tak ewidentnych sprawach, jak choćby w kwestii kamienicy przy Mokotowskiej 63.
Generalnie jednak, chociaż bardzo powoli, Polska spłaca dług jaki zaciągnęła u Jolanty Brzeskiej, próbuje zrekompensować ohydę tej zbrodni i bezczynność państwa w walce z ludźmi, którzy zabili legendę warszawskiego oporu lokatorskiego.
Dlaczego więc Koalicja Obywatelska nie chce pamiętać o dziele Jolanty Brzeskiej? Nie, nie tylko dlatego, że walka słabszych z silniejszymi, to dla tej formacji tylko naiwna bajeczka. Nie, nie tylko dlatego, że śmierć działaczki lokatorskiej, kładzie się cieniem na działalności tej partii. To nie jest bohaterka z „bajki” Rafała Trzaskowskiego, Borysa Budki, czy Grzegorza Schetyny. Oni mają swoich „męczenników”. To Sławomir Nowak, Józef Pinior i inni skazani lub podejrzani w licznych aferach czasów pamiętnych. To są punkty odniesienia dla partii, która konserwowała i produkowała wielkie patologie lat 2008 - 2015
Podejrzana niemoc
Czy wspomniałem o Rafale Trzaskowskim? Chyba słusznie. Sprawa Jolanty Brzeskiej i jego „niemocy” względem przekonania własnych radnych do uhonorowania bohaterki to swoisty symbol. Symbol wydmuszki, jaką w lecie ubiegłego roku, w trakcie kampanii prezydenckiej, sprzedawały nam media noszące obecnego prezydenta Warszawy na rękach. To polityczny kombinator, który nie jest w stanie wznieść się ponad plemienne podziały tak, by wesprzeć pamięć warszawskiej legendy. Ta sprawa pokazuje jakim byłby prezydentem Polski. Skupionym tylko na swoim i swojej formacji komforcie, otoczony murem własnych ograniczeń. Sprawa Jolanty Brzeskiej i (po części) ulicy Lecha Kaczyńskiego w stolicy, to doskonały przykład słabości Trzaskowskiego. On, paradoksalnie naraża się nawet swojemu elektoratowi. Sprawa Jolanty Brzeskiej potrafiła połączyć Sebastiana Kaletę, Włodzimierza Czarzastego, Adriana Zandberga czy Jana Śpiewaka. Przyznacie, że to zestawienie prawdziwych obrońców jej pamięci robi spore wrażenie.
Rafał Trzaskowski mógł znaleźć się w tym gronie. Nie znalazł się i nie znajdzie. To przekracza jego możliwości, jego dynamikę polityczną również. W takich chwilach poznaje się polityka samodzielnego, poddanego krytyce, ale pewnego swoich przekonań, które wykraczają poza polityczne kibolstwo. Rafał Trzaskowski tego testu nie zdał.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/543794-jolanta-brzeska-dla-po-meczennikami-sa-pinior-i-nowak