KO, Lewica oraz Polska 2050 chcą odrzucenia projektu wypowiedzenia konwencji stambulskiej. Dalszych prac nad nim chce PiS, za wypowiedzeniem konwencji jest Konfederacja. Koalicja Polska daje swym posłom „wolną rękę”. Sejm debatował nad obywatelskim projektem „Tak dla rodziny, nie dla gender”.
W środę wieczorem w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie tego projektu, który został złożony w końcu zeszłego roku. W przygotowanie projektu zaangażowane były - Chrześcijański Kongres Społeczny Marka Jurka oraz Instytut Ordo Iuris. Projekt ustawy zakłada wyrażenie zgody na wypowiedzenie konwencji stambulskiej i zobowiązanie rządu do opracowania międzynarodowej konwencji praw rodziny.
Konwencja Rady Europy z 2011 r. o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska) ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.
Wartością dodaną konwencji stambulskiej nie jest żaden przepis dotyczący ochrony osób słabych przed przemocą. Ani wprowadzenie tej konwencji, ani jej wypowiedzenie nie zmieni żadnego przepisu Kodeksu karnego (…). Wypowiedzenie tej konwencji chroni nas jedynie przed tym, co ona tak naprawdę wnosi (…), przed ideologią gender
— mówił Marek Jurek przedstawiając projekt. Jak dodał, chce aby przyjęciu tej ustawy towarzyszyło jednocześnie zawarcie „narodowego porozumienia antyprzemocowego”.
Violetta Porowska (PiS) w imieniu swego klubu opowiedziała się za skierowaniem projektu do sejmowej komisji. Wskazywała, że polskie przepisy spełniają już obecnie standardy wymagane przy zwalczaniu przemocy.
Zdecydowanie za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu odpowiedziały się kluby KO i Lewicy oraz koło Polska 2050.
Ten projekt opiera się na kłamstwie, strachu, homofobii, dyskryminacji i nierówności
— mówiła Monika Rosa (KO).
Wanda Nowicka (Lewica) zaznaczyła, że „wszyscy wiemy, iż projekt tak naprawdę nie jest inicjatywą obywatelską”.
To przede wszystkim inicjatywa fanatyków z Ordo Iuris inspirowana przez polityków Zjednoczonej Prawicy
— oceniła.
Czy państwo w ogóle wiecie, co to znaczy gender?
— pytała zwolenników projektu.
Projekt oparty na tak absurdalnych przesłankach został jednak skierowany do pierwszego czytania. Uważamy, że projekt ten uwłacza powadze Wysokiej Izby
— zaznaczyła zaś Hanna Gill-Piątek (Polska 2050).
Patologiczny umysł
Lewica to jest jednak stan umysłu i to mocno patologicznego. Konwencja stambulska w żaden realny sposób nie rozwiązuje problemów, które porusza
— odpowiadał opozycji Michał Urbaniak (Konfederacja). Jak mówił „zachęcamy posłów do odwagi, by wypowiedzieć konwencję stambulską, zająć się konwencją o prawach rodziny i pokazać światu nową jakość”.
Bożena Żelazowska z Koalicji Polskiej zapowiedziała zaś, że „żadne skrajności nie powinny mieć miejsca”.
Jeśli chodzi o kwestie światopoglądowe w klubie jest dowolność w głosowaniu. Tak też będzie w głosowaniu nad tą ustawą
— przekazała.
Zgodnie z obywatelskim projektem ustawy ponadto miałby zostać powołany zespół do opracowania konwencji o prawach rodziny. Jego kadencja trwałaby trzy lata, zaś w jego skład mieliby wejść przedstawiciele resortów spraw zagranicznych, sprawiedliwości, rodziny, a także m.in. reprezentanci organizacji pozarządowych i kościołów.
W związku ze zgłoszonymi w debacie wnioskami Sejm w głosowaniach - zapewne 30 marca - rozstrzygnie, czy projekt trafi do dalszych prac w komisji.
W lipcu ub.r. minister sprawiedliwości i szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro złożył do minister rodziny wniosek o wszczęcie procedury wypowiedzenia konwencji stambulskiej. Do wypowiedzenia tego dokumentu wzywali też inni politycy Solidarnej Polski.
Jeszcze latem ub.r. premier Mateusz Morawiecki skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności konwencji z konstytucją. Według premiera dokument ten nie pozwala państwu na zachowanie bezstronności w odniesieniu do przekonań światopoglądowych.
Polski rząd stoi na stanowisku, że chcemy i będziemy tworzyć prawo, które będzie chroniło polskie kobiety przed przemocą
— zapewniła podczas środowej debaty w Sejmie wiceminister rodziny i polityki społecznej Anna Schmidt.
Wystąpienie Marka Jurka
Głos zabrał też Marek Jurek. Były marszałek Sejmu występował jako przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej.
Jurek zwrócił uwagę na agresywne zachowanie lewicy.
Jeśli chodzi o wypowiedzi obraźliwe, nie będę się na nich skupiał, ale są bardzo instruktywne. Pokazują działania tej konwencji i ideologii, która ta konwencja niesie. To jest dehumanizacja rodzin i osób przeciwstawiających się ideologii gender. To jest niszczenie debaty publicznej. To jest język pogardy i nienawiści
mly/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/543537-burzliwa-debata-w-sejmie-marek-jurek-to-jezyk-nienawisci