Na 30 marca Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim wyznaczył termin ogłoszenia wyroku w procesie Kamila Durczoka, który w 2019 r. będąc pod wpływem alkoholu spowodował kolizję. Prokurator zażądała dla oskarżonego kary 2,5 roku pozbawienia wolności.
CZYTAJ TAKŻE:
Wkrótce wyrok ws. Durczoka
Prokuratura oskarżyła dziennikarza o prowadzenie auta po pijanemu oraz sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
W środę na drugiej rozprawie sąd zamknął przewód sądowy. Przesłuchał na niej policjanta ruchu drogowego, który został wezwany do kolizji spowodowanej przez dziennikarza w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Wysłuchał także opinii biegłych z zakresu chemii i toksykologii.
Durczoka, który zgodził się na podawanie nazwiska, z powodu choroby nie było na sali.
Funkcjonariusz drogówki przyznał, że na miejscu zdarzenia od kierowcy bmw x6 wyczuł woń alkoholu. W krwi Durczoka oprócz wysokiego stężenia alkoholu wykryto także ślady substancji, będące składnikami leków o charakterze psychotropowym, przeciwlękowym, uspokajającym. W opinii biegłych mogły one osłabić zdolność reakcji na zagrożenia w ruchu drogowym i opóźniały reakcje obronne. Substancje te nie mogą być łączone z alkoholem, ponieważ takie połączenie potęguje jeszcze ich negatywne działanie. Biegli nie potrafili jednak wskazać, kiedy i w jakiej dawce oskarżony mógł zażyć lekarstwa.
Sam alkohol zidentyfikowany we krwi oskarżonego był wykazany w znacznym stężeniu, definiowanym jako znaczący stan nietrzeźwości. Stężenie wykazane w badaniach może prowadzić do upośledzenia psychomotoryki kierowcy, braku barier, brawury, oceny złej odległości od przeszkody na drodze, zawrotów głowy i wiele innych skutków, niezależnie od leków, które przyjmował
— ocenił biegły Rafał Celiński.
Dodał, że alkohol w połączeniu z tymi substancjami może prowadzić do wystąpienia interakcji między lekami i alkoholem, np. interakcję synergistyczną, która polega na wzmocnieniu działania leków przez obecny we krwi alkohol i odwrotnie.
Prokurator wnosi o 2,5 roku pozbawienia wolności
W mowie końcowej stron prokurator Anna Mosur wniosła o uznanie oskarżonego winnym i wymierzenie mu kary 2,5 roku pozbawienia wolności oraz 7 lat zakazu prowadzenia pojazdów i wpłacenia 50 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Wyjątkowość tej sprawy nie wynika z osoby oskarżonego, lecz z faktu, że oskarżony swoim zachowaniem naruszył w sposób rażący szereg zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym
— podkreśliła.
Wskazała na znaczny stan nietrzeźwości kierowcy - 2,9 promila alkoholu we krwi, spożywanie przez niego piwa w dniu wyjazdu, bycie pod wpływem działania leków, jazdę autostradą A1 z północy na południe ze średnią prędkością 140 km/h. Zwróciła również uwagę na znaczne natężenie ruchu na tej trasie z uwagi na okres wakacyjny.
Oskarżony poruszał się pojazdem, który był wyposażony w opony zimowe. Samochód pokrzywdzonego ważył ponad 2,2 tys. kg. To, że w okolicach Piotrkowa nie doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia, to szczęśliwy dla oskarżonego splot okoliczności
— zaznaczyła prok. Mosur.
Obrona podważa zarzut
Obrońca Durczoka mec. Łukasz Isenko nie kwestionował winy oskarżonego prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Podważał jednak - na podstawie opinii biegłych - zarzut dotyczący zagrożenia powstania katastrofy w ruchu lądowym. Ten czyn jest zagrożony karą do 12 lat pozbawienia wolności.
Katastrofa to jest coś więcej niż zagrożenie wypadkiem czy zderzeniem. To zdarzenie, którego rozmiary są wykraczające poza np. kolizję dwóch pojazdów, co w tych realiach sprawy ewentualnie mogło mieć miejsce. I biegli powiedzieli, że w ramach tego zdarzenia zagrożeniem były objęte kierująca i pasażerka toyoty avensis. I tylko ewentualnie w ramach tego pojazdu można mówić o jakimś niebezpieczeństwie, które zostało wykreowane przez najechanie na słupek. Ale to nie spełnia znamienia katastrofy, o której możemy mówić przy zagrożeniu dla 10 osób lub więcej
— argumentował mec. Isenko.
Dodał, że jego klient dotychczas legitymował się statusem osoby niekaranej, niewchodzącej w konflikt z prawem i to zdarzenie było incydentem w jego życiu.
Trzeba sobie zdać sprawę, że oskarżony w swojej karierze zawodowej zaliczył dość duży spadek i psychicznie musiało to wywrzeć mocne wrażenie na jego osobowości. Niestety, zdarza się tak, że takie problemy są rozwiązywane alkoholem. To nie jest rozwiązanie, ale takie sytuacje się zdarzają. (…) Niewątpliwie już samo relacjonowanie tej sprawy przez media jest dla oskarżonego wychowawcze i obciążające
— tłumaczył.
Obrońca Durczoka poprosił sąd o karę wolnościową, w postaci ograniczenia wolności, prac społecznych lub jej warunkowym zawieszeniem.
Kolizja z udziałem byłego dziennikarza TVN
Pod koniec lipca 2019 roku na drodze krajowej nr 1 pod Piotrkowem Trybunalskim, 52-letni Kamil Durczok uczestniczył w kolizji na remontowanym odcinku trasy. Jadąc samochodem bmw w kierunku Katowic, najechał na pachołki oddzielające pasy ruchu. Jeden ze słupków uderzył w auto nadjeżdżające z przeciwka. Nikt z uczestników kolizji nie ucierpiał.
Okazało się, że dziennikarz miał 2,9 promila alkoholu we krwi. Trafił do policyjnej izby zatrzymań. Po wytrzeźwieniu został przewieziony do piotrkowskiej prokuratury, gdzie przedstawiono mu dwa zarzuty - sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, którego dopuściła się osoba będąca w stanie nietrzeźwości, oraz kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/543501-30-marca-sad-wyda-wyrok-ws-kamila-durczoka