Ważnego wywiadu dla serwisu Remix News, udzielił szef delegacji francuskiej we frakcji Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim, europoseł Frnancois-Xavier Bellamy.
Europejska Partia Ludowa w PE
EPL to największa frakcja w PE, mimo tego, że tydzień temu opuściła ją delegacja węgierskiej partii Fidesz, liczy ciągle 175 posłów, to ona w nieformalnym porozumieniu z Europejską Lewicą (S&D), liczącą 145 posłów, rządzą tak naprawdę Parlamentem Europejskim.
Z tej partii wywodzi się przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także większość komisarzy i większość premierów w krajach członkowskich.
To właśnie okoliczności wyjścia 12 osobowej delegacji Fideszu z EPL, skłaniają część jej członków do krytycznych komentarzy o funkcjonowaniu Parlamentu Europejskiego i innych instytucji UE.
Przy tej okazji szef delegacji francuskiej podkreśla, że to osobista niechęć Donalda Tuska obecnego przewodniczącego partii EPL do premiera Viktora Orbana, doprowadziła do wykluczenia Fideszu z frakcji EPL w PE.
To skądinąd znamienne, że podczas kierowania przez Donalda Tuska Radą Europejską, UE opuściła W. Brytania, teraz podczas kierowania przez niego partią EPL wychodzi z niej Fidesz, a być może także kilka kolejnych delegacji z innych krajów.
Europoseł Bellany w krytyce idzie zdecydowanie dalej
Krytyczne wypowiedzi niektórych przedstawicieli EPL o działaniu instytucji europejskich, padają w sytuacji głębokiej recesji w większości gospodarek krajów członkowskich, spowodowanych pandemią koronawirusa i załamaniem się unijnej strategii szczepień ze względu na niedostateczne dostawy szczepionek przez firmy farmaceutyczne, które nie wywiązują się z wcześniejszych umów.
Ale europoseł Bellany w tej krytyce idzie zdecydowanie dalej, mówi o wręcz skandalicznej instrumentalizacji idei państwa prawa w celu ukarania państw członkowskich upierających się przy prowadzeniu konserwatywnej polityki.
Przypomina debatę na temat stref wolności dla ludzi LGBTIQ i stwierdza: „my mówimy ciągle o praworządności i sami ją nieustannie ignorujemy, ponieważ PE głosuje nad tekstami, które w żaden sposób nie wchodzą w zakres kompetencji UE” i dodaje „w ten sposób łamiemy prerogatywy tych państw”.
„Tak musiało wyglądać Bizancjum, gdy upadało”
Zwraca także uwagę na strategiczne wyzwania przed jakimi stoi UE, stwierdza między innymi „musimy stawić czoła wielkim mocarstwom, które opanowują coraz bardziej zaawansowane technologie”.
Podkreśla ,że „globalna pandemia będzie miała ogromne konsekwencje geopolityczne, a wygląda na to, że UE nie wyciąga żadnych wniosków z tego co ona spowodowała”, wreszcie zwraca uwagę „na postępującą islamizację krajów Europy Zachodniej, na co brakuje reakcji i na poziomie tych państw i całej UE”.
W sytuacji kiedy mamy do czynienia z takimi procesami na świecie i w Europie „w PE zastanawiamy się czy w budżetach uwzględniać perspektywę płci, czy ustalamy partycypację kobiet w zarządach przedsiębiorstw i instytucjach publicznych”.
I konkluduje „nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością, o którą toczy się gra, kiedy omawiamy te kwestie w PE, to wyobrażam sobie, że tak musiało wyglądać Bizancjum, gdy upadało”.
„Czara goryczy się za chwilę przeleje”
Takich krytycznych głosów o funkcjonowaniu instytucji unijnych jest oczywiście więcej ale jeżeli wypowiada je szef delegacji francuskiej w największej frakcji politycznej w PE, to być może dochodzimy do momentu, że „czara goryczy się za chwilę przeleje”.
Jest na to duża szansa, bo być może wokół ECR albo też zupełnie od nowa w PE powstanie ponad 100 osobowa frakcja polityczna, mająca na celu ochronę rodziny i wartości konserwatywnych, w składzie której znajdzie się między innymi 27 posłów Zjednoczonej Prawicy, 27 posłów wicepremiera Salviniego i 12 posłów Fideszu.
Wtedy być może także EPL, w którym jest coraz więcej głosów takich jak szefa delegacji francuskiej, przyjdzie po rozum do głowy i porzuci realizowany od jakiegoś czasu „skręt w lewo”, czego konsekwencje tak dobitnie opisał poseł Bellamy.
Sygnał brexitu zignorowano
Poważnym ostrzeżeniem było już wyjście W. Brytanii z UE, bo gospodarczo (pod względem wielkości PKB) znaczy to tyle, jakby Wspólnotę opuściło 19 dotychczasowych krajów członkowskich, od małych jak Malta czy Cypr, aż po te średnie z Finlandią, Danią i Austrią włącznie, ale sygnał ten zignorowano.
Jeżeli obecne wyzwania, przed którymi stoi UE, także zostaną zignorowane, a Wspólnota będzie się zajmować upokarzaniem niektórych jej członków pod hasłami zaprowadzania praworządności, czy też promocją ideologii gender i LGBT, to rzeczywiście może ona podzielić los Bizancjum.
kpc/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/542997-tak-musialo-wygladac-bizancjum-gdy-upadalo-mowi-europosel