„Wydaje mi się, że tu chodzi o to, że cały ten „Wielki Reset” jest pewnym hasłem, sloganem – mówi się społeczeństwom: +Zobaczcie, my kontrolujemy całą sytuację+” – powiedział Tomasz Gabiś.
Rafał Górski z Tygodnika Spraw Obywatelskich zapytał autora książki „Gry imperialne” Tomasza Gabisia o co chodzi w ostatnio modnym terminie „Wielki Reset”.
Wydaje mi się, że tu chodzi o to, że cały ten „Wielki Reset” jest pewnym hasłem, sloganem – mówi społeczeństwom: „Zobaczcie, my kontrolujemy całą sytuację”. Wprawdzie ludzie od „Wielkiego Resetu” mają w tym swoje bardzo konkretne interesy, ale tak naprawdę są bezradni. Te tendencje, trendy, problemy, które się nawarstwiają, jak np. problemy finansowe, ekonomiczne, technologiczne – oni nad tym już nie panują
— powiedział.
Tworzą kolejną iluzję, że mają wszystko pod kontrolą, że prowadzą „ludzkość” do konkretnego celu, że „dadzą radę”, a w rzeczywistości to zwykli śmiertelnicy o bardzo ograniczonych możliwościach, którzy, moim zdaniem, już niczego nie kontrolują, chociażby z tego względu, że odziedziczyli sytuację po tych, którzy byli przed nimi. Muszą iść naprzód, drogą, która prowadzi donikąd
— dodał.
Jak twierdzi publicysta i pisarz w obiegu pojawiło się również hasło „wielu małych lokalnych resetów”.
Na zakończenie, szczypta optymizmu. Otóż jako reakcja na hasło „Jednego Wielkiego Globalnego Resetu” pojawiło się już w obiegu hasło „wielu małych lokalnych resetów”, czyli tych, które przeprowadzamy my sami, nasze rodziny, nasze środowiska, aby – działając w rozproszeniu, ale w jednym kierunku – poprzeszkadzać trochę „Wielkim Resetowcom” w realizacji ich niewydarzonych – co nie znaczy, że niegroźnych – pomysłów
— uważa Gabiś.
mm/instytutsprawobywatelskich.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/542938-czym-jest-modny-termin-wielki-reset-gabis-wysuwa-teze