„Z pewnym zdziwieniem obserwuję ostatnie wydarzenia w partii i w lewicowym internecie. Wydarzenia zresztą wylały się poza lewicowy Internet i napisała o nich TVP, co z kolei stało się przyczynkiem do oskarżania mnie o współpracę z prawicą i porównywania mnie do Magdaleny Ogórek” - pisze była asystentka społeczna posła Lewicy, która została pozbawiona stanowiska.
Urszula Kuczyńska została zwolniona przez posła Macieja Koniecznego po słowach dotyczących osób, które zmieniły płeć.
Kuczyńska stwierdziła, że ma wątpliwości czy:
Dążenie do zamieniania „kobiet” na „osoby z macicami” albo „osoby menstruujące” to postawa lewicowa.
Lewicowa działaczka przekonuje, że padła ofiarą środowisk związanych z seksbiznesem.
W mojej ocenie nic lepiej nie oddaje zachwiania proporcji pomiędzy tym, czego według niektórych dopuściłam się ja, a nagonką, jaką rozpętało na mnie środowisko związane z seksbiznesem, wspomagane sojusznikami z anarchizujących kolektywów. Teraz zresztą to samo środowisko oskarża mnie o stosowanie wobec nich określeń, które nigdy z moich ust nie padły pod adresem żadnej osoby, w najgorszej kłótni w internecie czy na żywo
– czytamy w jej oświadczeniu.
„Zostałam rzucona na pożarcie”
Nie mam wątpliwości, że mój sprzeciw wobec przemianowywania „kobiet” na „osoby z macicami” jest tylko pretekstem do walki o coś zupełnie innego i wcale nie ze mną personalnie. Ale to ja personalnie zostałam rzucona na pożarcie za to, że miałam odwagę wstać i powiedzieć, że dalsze brnięcie w politykę tożsamości to ruch antypolityczny, uniemożliwiający polityczną walkę o interesy – a nie tożsamości – dużych i bardzo zróżnicowanych grup, w tym przede wszystkim kobiet.
– pisze Kuczyńska.
Działaczka pisze też na temat Lewicy:
Wiedziałam, że spotka mnie kara za to, że byłam tą, która odważyła się zabrać głos, gdy nadarzyła się taka okazja, ale nie sądziłam, że doprowadzi to do tego, że osoby, z którymi spędziłam godziny, dni i tygodnie, pracując nad wspólnymi sprawami, nagle zaczną podpisywać apele o wyrzucenie mnie z organizacji, która niesie pluralizm i różnorodność na swoich sztandarach
– przekonuje.
Mam zresztą wrażenie, że w tym szale moralnego uniesienia nakierowanego na ukazanie mnie jako tej złej i siebie jako tych najbardziej sprawiedliwych ze sprawiedliwych kumuluje się coś polskiej lewicy dobrze znanego – poczucie bezsilności. Nie można dosięgnąć prawdziwego wroga, więc trzeba go sobie stworzyć gdzieś bliżej, by znaleźć choć złudzenie sprawczości
– dodaje.
mly/tvp.info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/542867-zwolniona-dzialaczka-lewicy-zostalam-rzucona-na-pozarcie