Zajęty świętowaniem urodzin - w rytmie wulgarnego hasła - Borys Budka nie skomentował informacji, że szpital tymczasowy na warszawskim Stadionie Narodowym szybko zapełnia się pacjentami. Zostało w nim zaledwie kilka miejsce. Inne szpitale tymczasowe też lada moment się zapełnią.
Posłowie KO Michał Szczerba i Dariusz Joński też nie odnieśli się do sprawy, choć jeszcze w styczniu grzmieli, że „jest to po prostu przykład niegospodarności, przykład niewykorzystywania we właściwy sposób środków publicznych”. Oczywiście, parlamentarzyści mają prawo stawiać pytania, także o koszty funkcjonowania nowych placówek, ale w ich działaniach było jednak coś więcej: teza, że szpitale tymczasowe to pomysł bezsensowny, błędny, zbędny.
Przyszła trzecia fala, być może najgroźniejsza do zatrzymania, ponieważ związana ze szczególnie groźnymi mutacjami wirusa, atakująca zmęczone, coraz mniej zdyscyplinowane społeczeństwo. Przyszła, i okazało się, że decyzja o budowie szpitali narodowych była jak najbardziej właściwa. Dzięki nie jest rezerwa, po którą można sięgnąć, którą łatwo uruchomić. Rzecz w obecnej sytuacji bezcenna.
A przecież poseł Szczerba nazwał swego czasu placówkę na Narodowym „swoistym teatrum„, na które „wydano miliony”, a sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński mówił o „piarowskiej wydmuszce”.
Ciekawe, czy ta lekcja uświadomi młodym posłom Koalicji Obywatelskiej, że nie warto szarpać państwa polskiego za nogawkę w każdej dosłownie sprawie? Że czasem trzeba nawet zaryzykować jakiś wydatek - po to, by w razie kłopotów mieć rezerwę? I że powyższe nie odnosi się wyłącznie do szpitali tymczasowych?
Szpitale tymczasowe już okazały się potrzebne. Kto wie, czy to nie one zdecydują o wyniku tej batalii?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/542744-co-mowilaby-opozycja-gdyby-nie-bylo-szpitali-tymczasowych