Kiedyś o takich ludziach jak Robert Biedroń mówiono pajac. Taką właśnie ksywę dostałby, po swoim smarkatowatym popisie w Brukseli, o którym można powiedzieć - pajacowanie. Z pewnością zakładał całkiem inny przebieg i efekt swojego wystąpienia. Mogę o tyle usprawiedliwić jego zamysł, że nie mógł się spodziewać takiej reakcji sali, a tym bardziej prowadzącego debatę, poświęconą braku wolności mediów w Polsce, na Węgrzech i w Słowenii.
Przewodniczącemu obrad nie podobało się nic z tego, co zaprezentował Robert Biedroń. Ani maskarada z włosami farbowanymi na buraczkową czerwień, ani zasłonięcie ust plakietką z napisem „free media”, zaraz po wejściu na mównicę, ani wreszcie symboliczne, długie milczenie. Miało ono namacalnie zademonstrować złowieszczą przepowiednię. - Jeśli Unia Europejska nie zareaguje szybko i zdecydowanie, obecny polski rząd zaknebluje wszystkie niesprzyjające mu media. Europa straci jedyne wiarygodne źródła wiedzy o koszmarnych prześladowaniach rządu wszystkich swoich niewygodnych przeciwników – przestrzegał swoim milczeniem na mównicy Robert Biedroń. A jego wyraziste oczy, których mądrość i przenikliwość ze zwiększoną intensywnością podkreślała czerwona czupryna, wyliczały środowiska najbardziej narażone na zbrodnicze, świetnie zamaskowane działania władzy. - Należą do nich politycy tego formatu, co ja, sędziowie, adwokaci, profesorowie uniwersytetów, artyści.
Niestety, opisane fluidy, które Robert wysyłał swym wymownym milczeniem, nie docierały do obecnych w sali debat. Jego rachuby nie wypaliły.
Zamiast happeningu, który miał wstrząsnąć światem, europosłowie stali się świadkami taniego widowiska, które ośmieszyło wykonawcę. Wedle planów Biedronia, jego występ miał wywołać oburzenie Parlamentu Europejskiego, być może zdecydować o zgłoszeniu rewolucyjnego wniosku Komisji Europejskiej, o odebranie rządu PiS i przekazanie władzy w Polsce znanej partii „Wiosna”. Stanowisko prezydenta powierzyć scenarzyście i wykonawcy głównej roli zaprezentowanego spektaklu, a funkcję premiera nowego rządu, jego dobremu znajomemu, czy jak niektórzy mówią partnerowi – Krzysztofowi Śmiszkowi. Także politykowi. O małym wprawdzie doświadczeniu, ale bardzo oddanemu.
Świat iluzji Biedronia
Ze snu w świecie iluzji wyrwało Roberta Biedronia zniecierpliwione wezwanie prowadzącego debatę, by opuścił mównicę.
Miło nie było.
Zawsze pozostaje nadzieja, że od depresji uchroni go ciepłe słowo od kogoś życzliwego. Np, przesłany sms: - Robert, byłeś wspaniały!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/542713-inna-wizje-mial-robert-biedron-a-milo-nie-bylo