Legendarna działaczka opozycji antykomunistycznej w PRL, doradca prezydenta RP Andrzeja Dudy i Dama Orderu Orła Białego Zofia Romaszewska nie została wpuszczona do kościoła na Mszę świętą pogrzebową za śp. Jana Lityńskiego. „Jestem wstrząśnięta, ponieważ jest to dla mnie coś niesłychanego” — opowiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
CZYTAJ TAKŻE: Pożegnano Jana Lityńskiego. Na pogrzebie przemawiali Komorowski i Trzaskowski. Premier modlił się przed kościołem. GALERIA
CZYTAJ WIĘCEJ: Stanisław Janecki: Rodzina Jana Lityńskiego nie chce, by prezydent odznaczył go pośmiertnie Orderem Orła Białego
Zofia Romaszewska nie została wpuszczona na pogrzeb Lityńskiego
Działacz opozycji w okresie PRL, poseł i doradca byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego Jan Lityński spoczął w środę na Powązkach Wojskowych w Warszawie. Uroczystości pogrzebowe Jana Lityńskiego rozpoczęła msza św. w Kościele Środowisk Twórczych przy stołecznym Placu Teatralnym.
Tymczasem rzecznik prezydenta RP Błażej Spychalski poinformował na Twitterze, że Zofia Romaszewska nie została wpuszczona do kościoła na Mszę świętą pogrzebową.
„To w takim razie nie mamy wspólnej Polski?”
Portal wPolityce.pl skontaktował się z Zofią Romaszewską. Doradca prezydenta i była działaczka opozycji antykomunistycznej w PRL opowiedziała nam o tym szokującym zdarzeniu.
Przyszłam do kościoła z wieńcem od prezydenta. Wieniec wpuszczono, mnie już nie, bo nie byłam na liście 30 osób, które miały uczestniczyć w pogrzebie. Ale w kościele było pusto, wszyscy uczestnicy byli ściśnięci w kupie w jednym miejscu. Zasłaniano się covidem, ale bezpiecznych odległości tam nie zachowano. Zaproponowano, że wystawią mi krzesełko i będę mogła usiąść na zewnątrz
— relacjonowała Zofia Romaszewska.
Doradca prezydenta RP nie kryje swojego oburzenia.
Urządzanie z normalnego pogrzebu tego typu manifestacji politycznej, gdzie byli m.in. prezydent Warszawy i redaktor Michnik, którzy mówią, że nie są pobożni, to co oni tam robili? Po co używać do tego kościoła?!
— mówiła.
Jestem wstrząśnięta, ponieważ jest to dla mnie coś niesłychanego. Na pogrzebie spotykamy się wszyscy, z różnych miejsc. I choć ludzie mają różne poglądy, to mają jednak coś wspólnego, mamy Polskę. To w takim razie nie mamy wspólnej Polski?
— pytała.
To jest niedopuszczalne. Wyobrażałam już sobie różne rzeczy, ale czegoś takiego nie byłam w stanie sobie wyobrazić. W naszym kraju jeszcze nigdy nie dochodziło do takich rzeczy
— dodała nasza rozmówczyni.
Od wielu wielu lat znałam Jana Lityńskiego i w nawet w czasach KOR-owskich byliśmy zaprzyjaźnieni. Kawał mojego życia polegał na tym, że możemy być wszyscy, możemy mieć różne opcje, możemy różnie Polskę widzieć. Ale to, że nie możemy się już spotkać nawet na pogrzebie, to już zupełna nowość
— podkreśliła Zofia Romaszewska w komentarzu dla portalu wPolityce.pl.
Not.ak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/542561-romaszewska-nie-zostala-wpuszczono-na-pogrzeb-litynskiego