Niezrozumiałe dla mnie jest to, jak Rafałowi Trzaskowskiemu mogą się aż tak mylić różne porządki świata i hierarchie wartości. Pomysł prezydenta Warszawy, aby pamięć o śp. Janie Lityńskim symbolizowało schronisko dla zwierząt na warszawskim Paluchu jest nie tylko infantylny. W gruncie rzeczy uwłacza jednemu z najbardziej zasłużonych działaczy opozycji demokratycznej w Polsce w czasach PRL.
Nikt rozsądny nie będzie kwestionował jego szlachetnego i świadczącego o dużej odwadze odruchu ratowania swego psa. W tym zakończonym tragedią czynie zawiera się wiele wspaniałych, pozytywnych cech osobowości Jana Lityńskiego To pozostanie niewątpliwie jaśniejącą gwiazdą na jego dramatycznym zgonie. W jego biografii prywatnej.
Jednakże na pamięć zasługuje przede wszystkim polityczny dorobek jego życia. To wszystko, czym zapisał się na kartach historii w walce o wolną Polskę. Wolność słowa, zapewnienie wszystkim Polakom równych praw do ich rozwoju i zapewnienie godnych warunków pracy i życia. To były sprawy, które definiowały jego działania przez całe dorosłe życie. W krótkim felietonie nie ma miejsca na prezentację jego bogatej biografii politycznej, która zaczęła się w drugiej połowie lat 60 i trwała pół wieku. Nieprzerwanie i niezłomnie, mimo kilkakrotnych wyroków, skazujących na więzienie oraz nieskończenie wielokrotnych zatrzymań przez Służbę Bezpieczeństwa i pobytach w aresztach na dołkach policyjnych.
Nie wszystkie wybory i personalne sojusze polityczne Jana Lityńskiego, jakie miały miejsce pod koniec lat 90 dla wielu ludzi związanych ideami „Solidarności”, były w pełni do zaakceptowania. To niewątpliwe. Jan Lityński nigdy jednak nie naruszył granicy, która miałaby go sytuować jako przeciwnika „Solidarności” lat 80 czy dzisiejszej. Miał wrodzony instynkt rasowego polityka, połączony ze zdrowym rozsądkiem człowieka, umiejącego w każdych sytuacjach, także konfliktowych, znajdować kompromis.
I to należy uhonorować, jeśli chcemy by pamięć o nim trwała. Dla tej pamięci trzeba jednak znaleźć odpowiedni symbol. Z pewnością godniejszy, niż schronisko na Paluchu, byłby np. fragment ogromnego skweru, z położonym pięknym, dużym kamieniem z wyrytą na nim pośmiertną dedykacją, przy ul. Filtrowej, gdzie Jan Lityński mieszkał wiele lat, zanim wyprowadził się poza stolicę.
Prezydent Trzaskowski z pewnością posiada dużą wyobraźnię. Nie zaszkodzi, jeśli doda do niej nieco intelektualnej dyscypliny. Tak, aby pewne osoby wiązać z odpowiednimi symbolami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/542540-niefortunny-pomysl-prezydenta-warszawy-choc-intencja-godna