Nikt bardziej nie szkodzi kobietom niż Marta Lempart i jej zacietrzewione siostry spod znaku pioruna. Nie dziwi więc słabnąca frekwencja na proteście z okazji 8 marca. Bo choć do rewolucyjnej walki zaprzęgnięte zostały wszelkie możliwe siły opozycji, z organizacjami pozarządowymi i przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości włącznie, masowego porywu, który zdobyłby oczekiwaną większość, nie widać. Najnowsze badania preferencji politycznych kobiet mówią wiele.
Wściekły radykalizm Lempart
Rewolucyjny zapał Marty Lempart, która twierdzi, że „idzie po wszystko” nie przekłada się na zjednywanie szerokich mas. Porażka frekwencyjna protestu, który w Dzień Kobiet zgromadził w Warszawie niespełna 500 osób, jest dowodem na to, że łatwo przegrzać. Nadmiar agresji, wulgaryzmów i skrajnie radykalnych postulatów sprawił, że spora część uczestników manifestacji tzw. Strajku Kobiet, odpadła. Z pewnością nie pomagają takie deklaracje i tezy, jak te wygłoszone przez nią wczoraj.
Największym wrogiem kobiet jest i był Kościół. (…) Polską rządzą niekompetentni ludzie, którzy nie zauważyli, że fundamentaliści razem z Episkopatem porwali nam państwo. (…)
— stwierdziła Lempart w „Kropce nad i”, dodając że ci, którzy nie wspierają postulatów jej organizacji „należą do bandyckiej nomenklatury”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lempart u Olejnik ujawnia plan „Strajku Kobiet”: Zaczęło się od aborcji, ale idziemy po wszystko. Wrogiem kobiet jest Kościół
Lempart ramię w ramię z Bodnarem, zbuntowanymi sędziami i prokuratorami
Mimo, że tzw. „Strajk Kobiet” coraz mocniej zaostrza kurs, opozycja nie potępia tych radykalizmów. Nie odcięła się od Marty Lempart nawet wtedy, gdy ta apelowała o zrobienie „dymu w kościołach”, a jej sympatycy profanowali świątynie. Najwyraźniej trzyma się tej siły jako żywego potencjału ulicznej rewolty, którego destrukcyjna moc może posłużyć do wywołania wcześniejszych wyborów. Nie ma znaczenia czy to Komitet Obrony Demokracji czy Obywatele RP, ważne by uliczne rozróby trwały, by manifestacje paraliżowały miasta, by opinia publiczna karmiona była codziennie doniesieniami o społecznym buncie a zagraniczne agencje miały świeże zdjęcia z bojkotu działań rządu.
Do wyrażania ulicznej niechęci przystępują regularnie organizacje prawnicze, a przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, od których należałoby oczekiwać obiektywizmu, wyrażają skrajnie upolitycznione opinie. Nie dziwi więc fakt, że zadymiarze regularnie uniewinniani są przez sędziów, którzy nie widzą nic złego w wandalizmie, profanacjach i pobiciach. Co więcej, część prokuratorów i sędziów, wspólnie ze „Strajkiem Kobiet” i KOD podjęli nową inicjatywę „Tour de Konstytucja”, którą opisaliśmy wczoraj na portalu. Pod płaszczykiem propagowania konstytucyjnych wartości przemycana będzie ideologiczna propaganda społeczno-polityczna.
Od kilku lat Polska zmaga się z kryzysem konstytucyjnym. Populistyczne prawicowe rządy, odradzanie się skrajnych ruchów nacjonalistycznych, brak akceptacji dla osób LGBTQ+ oraz łamanie przez obóz władzy podstawowych praw obywatelskich i praw człowieka - widzimy to na co dzień od 2015 roku, od kiedy wychodzimy na ulice, żeby wyrazić nasz sprzeciw — czytamy w zapowiedzi „krucjaty”, która ma rozpocząć się pod koniec marca, a zakończy się 4 czerwca. Wszystko to pod patronatem Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, a wspólne działania łączą „Strajk Kobiet”, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Komitet Obrony Demokracji, Stowarzyszenie Sędziów „Themis” oraz Stowarzyszenie „Lex Super Omnia”, w którym działają zbuntowani prokuratorzy.
Co wynika z sondażu IBRIS?
Wydaje się, że tak zmasowane siły, przy ogromnym wsparciu liberalno-lewicowych mediów, prędzej czy później muszą przełożyć się na zmianę nastrojów społecznych i utrwalenie lewicowej optyki. Póki co jednak badania pokazują, że Polacy pozostają w większości konserwatystami, a „Strajk Kobiet” nie zawładnął umysłami Polek. Z badań preferencji wyborczych opublikowanych przy okazji 8 marca wynika, że najwięcej Polek (24 proc. badanych) stawia na Prawo i Sprawiedliwość. Lewica, która tak krzykliwie upomina się o rzekome prawa kobiet otrzymała zaledwie 10 proc. głosów, zajmując czwarte miejsce.
Sondaż IBRIS pokazuje, że „Strajk Kobiet” nie ma takiego pola rażenia, jakiego się spodziewał. Gasnąca frekwencja zwiastuje raczej skutki odwrotne. Widać, że na skrajnie lewicowe radykalizmy nie ma w Polsce jeszcze miejsca, choć zdeptanie granic z pewnością pewne procesy przyspieszy. Ale widać coś jeszcze. Coś, czym konserwatyści powinni się mocno zaniepokoić. Drugim i trzecim wyborem badanych jest Polska 2050 Szymona Hołowni i Koalicja Obywatelska. W kwestiach światopoglądowych obie partie idą w lewo. Aborcja na życzenie i postulaty ideologii gender wpisują się w „wolnościowy” program każdej z nich. I to jest znacznie bardziej niebezpieczne, niż radykalizm Lempart. Grono „aborcyjnych katololiczek” przekonujących, że „tęcza nie obraża” zaczyna rosnąć.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/542444-lempart-idzie-po-wszystko-ale-polki-to-wciaz-konserwatystki