To z pewnością dla wielu kobiet w Polsce nie był dzień udany, choć oficjalnie jako Dzień Kobiet winien przynieść im przede wszystkim radość i zasłużony splendor. Szczególnie powiewu prawdziwego święta i radości zabrakło liderkom Strajku Kobiet oraz sympatyczkom ich ruchu.
Największe rozczarowanie musiała przeżyć Marta Lempart. Jeszcze na kilkanaście godzin przed 8 marca, zapowiadała demonstracje na skalę absolutnie gigantyczną. Hasła, jakie przyświecały tym przeogromnym manifestacjom, będących wyrazem sprzeciwu wobec pisowskiej władzy, miały wstrząsnąć państwem. To nie żarty, kiedy Dzień Kobiet, z rewolucyjną obsesją w mózgu i na ustach Marta Lempart zamienia na „Dzień Gniewu”. A gniew niesie ze sobą efekt destrukcji i odruch odwetu, co już wyrażała jednoznacznie rewolucyjna pieśń „Czerwony Sztandar”, do której hasło Marty Lempart bezpośrednio nawiązuje: - „Nasz sztandar płynie ponad trony. Niesie on zemsty grom, ludu gniew Przyszłości rzucając siew…”
Zamiast nieprzebranych tłumów na demonstracji w Warszawie zjawiło się pół tysiąca zwolenników rewolucji forsowanej przez Strajk Kobiet. Jeszcze mizerniej wyglądało to w innych miastach poza Gdańskiem, gdzie liczba protestujących dorównywała stolicy.
Jakoś próbowała sobie osłodzić Dzień Kobiet Barbara Nowacka, mimo widocznej tendencji do wielokrotnego, a zarazem ciągłego spadku uczestników protestów pod egidą Strajku Kobiet. Posłanka Koalicji Obywatelskiej tłumaczy to pandemią i tym, że okrutna policja zastrasza ludzi. Ciekawe, bo jeszcze kilka miesięcy temu pandemia nie była żadną przeszkodą dla masowych manifestacji, a i dzielna feministyczna działaczka osobiście potrafiła odpierać brutalne ataki funkcjonariuszy.
Wspomnienia Suchanow
Dzień Kobiet 2021 roku zapisze się dramatycznie smutnymi zgłoskami również w biografii drugiej liderki Strajku Kobiet Klementyny Suchanow. W jej wrażliwej feministycznej pamięci, niczym na kamiennej tablicy zapisały się wstrząsające, dziewczęce wspomnienia z rodzinnych stron na Dolnym Śląsku, rdzennych obszarów jej własnego kraju, w którym od wieków mężczyźni byli mało przyjaźni dla kobiet. Klementyna Suchanow, zdawała sobie w pełni sprawę, że Dzień Kobiet jest dla niej i towarzyszek walki świętem radości. Jednakże ból, który zadali jej przed laty rodacy, tkwił w niej niczym zadra, którą musiała z siebie wyrwać i wyrzucić w rozmowie z hiszpańską gazetą:
Piętnastego dnia każdego miesiąca, gdy robotnicy otrzymywali wypłatę, jako dziewczynki wiedziałyśmy, że nie możemy wyjść na ulice. Miasto było pełne pijanych mężczyzn.
„A jeśli teraz nie jest lepiej?” - przemknęło prawdopodobnie przez świadomość zszokowanej wyznaniem Klementyny Suchanow hiszpańskiej dziennikarki. Jakże musiała współczuć polskiej feministce. I to w takim dniu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/542428-feralny-dzien-polskich-feministek-walczacych-o-prawa-kobiet