Jasne stanowisko w sprawie przyjęcia bądź odmowy przyjęcia orderu ogranicza późniejszy medialny cyrk.
Kancelaria prezydenta sondowała, czy gdyby pośmiertnie Andrzej Duda wręczył Order Orła Białego Janowi Lityńskiemu (pogrzeb w środę 10 marca 2021 r.), opozycjoniście w czasach PRL, politykowi i działaczowi społecznemu w III RP, rodzina by to zaakceptowała. I sygnał był taki, że takiej akceptacji by nie było. Wprawdzie można uznać za żenujące, że o takie rzeczy trzeba pytać, ale to uczciwe postawienie sprawy. Nie, to nie. W ten sposób unika się przedstawień z odmową przyjęcia orderu lub jego zwrotem. A takich przedstawień było w III RP prawie sto – za urzędowania każdego z dotychczasowych prezydentów.
Każdy ma prawo odmówić przyjęcia orderu, tym bardziej jeśli nie podoba mu się wręczający. Nie ma przymusu. Choć mało jest takich argumentacji, jak w wypadku niemieckiego noblisty literackiego Heinricha Bölla. Nie przyjął on żadnego oficjalnego odznaczenia od władz swego państwa, choć przyjmował wszelkie nagrody, wyróżnienia i medale literackie oraz kulturalne. Argumentował, że nie tworzył dla władz państwa, w którym żył, tylko dla czytelników, więc to państwo nie musi go odznaczać, a wręcz nie życzy sobie, żeby to robiło.
W III RP odmówiły przyjęcia orderów, w tym najwyższych, takie osobistości jak Zbigniew Herbert (za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego), Jerzy Giedroyc (za prezydentury Lecha Wałęsy), rodzina Kazimierza Pużaka (za Aleksandra Kwaśniewskiego) czy rodzina Ryszarda Siwca (za Aleksandra Kwaśniewskiego). I odmawiały przyjęcia orderów nie tylko osoby wyznające diametralnie różne wartości niż aktualnie urzędujący prezydent, ale także różni zasłużeni spod tego samego znaku ideowego.
Jasne stanowisko w sprawie przyjęcia bądź odmowy przyjęcia orderu ucina późniejszy medialny cyrk, choć nie do końca. Zapewne pojawią się więc głosy, że prezydent Andrzej Duda nie powinien sondować rodziny Jana Lityńskiego, tylko przyznać order i czekać na reakcję. Ona byłaby raczej oczywista – satysfakcja, że głowa państwa została w jakiś sposób ośmieszona i ukarana. To właściwie pewne, jeśli zważyć, że sam Jan Lityński ostro krytykował rodzinę Henryka Wujca (w tym dobrze mu znaną ze wspólnych działań w opozycji Ludwikę Wujec), że zgodziła się przyjąć Order Orła Białego z rąk prezydenta Andrzeja Dudy.
Odmowa przyjęcia orderu czy odznaczenia wcale nie gwarantuje, że nie będzie wokół tego rozróby i krytyki prezydenta Dudy, iż nie wręczył pośmiertnie Orła Białego Janowi Lityńskiemu. Ale nawet taka rozróba jest lepsza niż przedstawienia tych, których odznaczono. Nieżyjący już działacz „Solidarności” Maciej Jankowski w 2015 r. oddał swój Order Odrodzenia Polski Monice Olejnik z prośbą o przekazanie go na aukcję. Żeby za uzyskane w ten sposób pieniądze nakarmić „watahy wilków” lub „świnek”.
Działający w czasach PRL w konspiracyjnej organizacji „Ruch” prof. Stefan Niesiołowski w czerwcu 2017 r. odmówił przyjęcia Krzyża Wolności i Solidarności, gdyż wnioskujący o to odznaczenie IPN „to pisowska instytucja będąca mieszaniną bieżącej podłości politycznej i fałszowania historii. Są w kolegium tacy ludzie, jak choćby Andrzej Gwiazda i Krzysztof Wyszkowski, nagrodzeni w ten sposób przez PiS. Dzisiaj ci ludzie biorą nasze, podatników, pieniądze, duże pieniądze, za szkalowanie Wałęsy i Frasyniuka”.
Ekonomista prof. Grzegorz Gorzelak w czerwcu 2016 r. został przez prezydenta Andrzeja Dudę odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W kwietniu 2018 r. odznaczenie zwrócił, argumentując: „Sprawując najwyższy urząd w państwie, wielokrotnie złamał pan konstytucję RP, przyczyniając się do powstania i pogłębiania chaosu prawnego i politycznego w naszym kraju oraz radykalnie osłabiając dotychczas wysoką, zasłużoną pozycję Polski w świecie”. A opozycjonista w czasach PRL Ryszard Pusz w lipcu 2016 roku odmówił przyjęcia Orderu Wolności i Solidarności, gdyż „PiS czyni bohaterami prokuratorów i sędziów stanu wojennego”.
Wszyscy ci, którzy będą krytykować prezydenta Andrzeja Dudę, że jego kancelaria zasięgała języka, czy rodzina Jana Lityńskiego przyjmie najwyższe polskie odznaczenie, powinni się zastanowić, czy wokół tego aktu potrzebny jest jakikolwiek cyrk. Ktoś nie chce, to nie, najwyżej przyjmie order od innego prezydenta. Albo wcale. Nic tu nie jest przymusowe. Żeby tylko potem nie było oskarżeń o małostkowość głowy państwa, bo to argument kompletnie w tym wypadku chybiony.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/542420-rodzina-jana-litynskiego-nie-chce-by-prezydent-go-odznaczyl