Konserwatywny rząd w Polsce nie ma ostatnio łatwego życia. W pierwszym rzędzie przyczynia się do tego europejski „kryzys szczepionkowy”. (…) Drugą przyczyną kłopotów Morawieckiego jest gwałtowne zaostrzenie kursu ze strony opozycji, po tym jak przegrała ona zarówno wybory parlamentarne, jak i prezydenckie
— pisze na łamach „Berliner Zeitung” Jan M. Rokita.
Rokita tłumaczy Niemcom sytuację w Polsce
Tekst został opublikowany pod wiele tłumaczącym tytułem „Niemieckie media źle oceniają kryzys polityczny w Polsce”.
Drastycznym tego przejawem stały się listopadowe rozruchy uliczne, które zaczęły się od protestu przeciw wyrokowi Trybunału (kwestionującemu eugenikę, jako argument na rzecz przerywania ciąży), by przekształcić się w gwałtowną uliczną rewoltę, żądającą ustąpienia rządu, powołania „rządu tymczasowego” i ogłoszenia „narodowej apostazji” Polski od religii chrześcijańskiej. A wszystko to na dodatek w warunkach lockdownu, zarządzonego 9 października 2020 r. przez państwo, w związku z drugą falą zarazy, jaka jesienią ogarnęła Polskę
— podkreśla były polityk PO.
Publicysta zwrócił uwagę na wulgarny język protestów, jak i zjawisko upadku debaty publicznej.
O skali degradacji języka opozycji świadczy może najlepiej treść zamieszczonego na Twitterze w noc sylwestrową 2020/21 powitania Nowego Roku przez lidera głównej parlamentarnej partii opozycyjnej PO Borysa Budkę. Życzył on jak najgorzej rządowi, który jest „bandą prymitywnych złodziei chowających się pod biało-czerwonymi sztandarami”. Pewnie w żadnym innym kraju europejskim nie sposób wyobrazić sobie takiego orędzia noworocznego lidera opozycji. Ani też w żadnym innym europejskim kraju mowa nienawiści nie przeniknęła tak głęboko do języka politycznego tych, którzy akurat przegrali demokratyczne wybory
— podkreśla.
Opozycyjni aktywiści nie tylko wzniecają rozruchy podczas lockdownu, ale także wszczęli nieznane dotąd w Polsce prowokacyjne akcje antyreligijne. Pod ogłoszonym hasłem „narodowej apostazji” atakowane są kościoły i obiekty kultu religijnego (…)
— zwraca uwagę Rokita.
Opozycja nie kryje tego, iż dla zrealizowania planu usunięcia rządu w trybie ulicznych zamieszek potrzebuje jakichś aresztowań, z jednej strony aktywizujących Polaków tradycyjnie przywiązanych do swobód politycznych, z drugiej zaś – możliwych do przedstawienia zagranicą, jako świadectwa opresyjności prawicowego rządu polskiego
— podkreśla komentator.
Ostrożność rządzących
Jan M. Rokita zaznacza, że reakcje rządu są powściągliwe.
Jednak państwo działa w tych sprawach ostrożnie. Mimo niezliczonych przypadków łamania prawa przez aktywistów opozycyjnych, tylko w skrajnych przypadkach, dla sui generis prawnej przyzwoitości, wszczynane są postępowania policyjne, które albo się w ogóle jak dotąd nie kończą, albo w najgorszym razie kończą się mandatami w maksymalnej wysokości 300 zł (66 euro)
— relacjonuje.
Autor przypomina również o sprawie protestu przeciw podatkowi od reklam.
Rząd po raz kolejny próbował przede wszystkim docisnąć uchylające się od podatków globalne koncerny Big Tech, wprowadzając dla reklam cyfrowych wysokie minimum podatkowe 750 milionów euro rocznie. Ale niejako „przy okazji” zaplanował także podatek od reklam gazetowych i telewizyjnych, z minimum podatkowym znacznie niższym, czyli taki, który objąłby grupę najsilniejszych wydawców prasy i właścicieli telewizji. Regulacje dotyczące Big Tech są już w Europie – niestety – spóźnioną koniecznością. A o tym do czego ta grupa jest zdolna w obronie swoich finansowych interesów świadczy frontalny konflikt rządu Australii z Facebookiem
— tłumaczy.
Kontrowersyjny projekt opodatkowania największych wydawców prasowych i TV ma swój podtekst polityczny. Polski rynek mediów prywatnych jest absolutnie zdominowany przez media gwałtownie zwalczające prawicę, zaś nisza tzw. „mediów prawicowych” jest ciągle bardzo niewielka. Wystarczy porównać dwie liczby: w roku 2019 zysk największej prywatnej stacji telewizyjnej TVN, prowadzącej dzień w dzień gwałtowną propagandę antyrządową, wyniósł 120 mln euro. W tym samym czasie cały roczny budżet największego medialnego „koncernu” prorządowego Fratria wyniósł…mniej niż 6,5 mln euro
— zauważa Rokita.
Wygląda na to, że rząd, próbując wprowadzić podatek dla najbogatszych, chciał choć trochę zmniejszyć rynkową przewagę wrogich sobie mediów. I poniósł porażkę. Ze wszystkich stron został bowiem oskarżony o „zamach na wolność słowa” i „próbę likwidacji wolnych mediów”, zaś zdominowany przez opozycję senat, zadowolony z takiej okazji, podjął nawet uroczystą uchwałę, przypominającą czasy cenzury komunistycznej, zlikwidowanej w 1989 roku przez „Solidarność”. W polskiej debacie publicznej słowa utraciły swoje zwyczajne znaczenie
— przyznaje były polityk Platformy Obywatelskiej.
Rola premiera
Jan M. Rokita zwraca szczególną uwagę na postawę szefa rządu.
W obliczu „wściekłej” (jak sama mówi o sobie) opozycji i coraz bardziej wycieńczonej partii PiS, kluczowym czynnikiem równowagi politycznej stał się Mateusz Morawiecki. Były prezes hiszpańskiego banku, ideowo chwiejny konserwatywno-liberalny socjalista, a obecnie premier, świetnie sobie radzi ze sterowaniem gospodarką w czasie kryzysu
— podkreśla publicysta „Sieci”.
To dla Polski optymistyczne, że mimo falującego lockdownu, gospodarka jest w tak dobrej kondycji, iż w zasadzie przestała być obiektem zainteresowania i krytyki ze strony opozycji. Ostatnio były lewicowy premier Marek Belka zauważył, iż gdyby to on dziś stał na czele rządu, też chwaliłby się stanem polskiej gospodarki. Morawieckiemu – stąpającemu ostrożnie pośród wybuchających wokół niego granatów i szrapneli – udaje się jak dotąd ochraniać kraj przed obsunięciem się w grożący głębszy polityczny kryzys
— czytamy w tekście Rokity.
gah/berliner-zeitung.de
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/541299-rokita-tlumaczy-sytuacje-w-polsce-na-lamach-berliner-zeitung
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.