Tłumaczenie postkomunistów, że szkalują Żołnierzy Wyklętych dla ochrony rodzinnych historii, jest niewystarczające. Kto jak kto, ale cyniczni sowieciarze zawsze potrafili machnąć ręką na symbole i dla doraźnych korzyści pokazać prawdę. Gdy w 1956 roku opłacało się partyjnej nomenklaturze ujawnić część zbrodni Stalina - ujawnili, gdy w 1988 roku opłacało się Gorbaczowowi wyznać kto był sprawcą Katynia - wyznali - ale dziś ni słówka prawdy o Żołnierzach Wyklętych nie powiedzą - dlaczego?
Obrona własnych życiorysów to za mało, choć owszem, skoro pochodzi się z resortowych rodzin, to wyznanie że Pilecki czy Kuraś byli bohaterami, to znaczy że oni są w kręgu zdrajców i zbrodniarzy.
Ale problem z Żołnierzami Wyklętymi polega też na pewnej współczesnej wymowie tamtego bohaterstwa. Zdrowa, piękna, elokwentna młodzież, która zamiast stawiać na wygodne życie i zabawy taneczne, kawki i ciastka w miastach i miasteczkach, zakładała szkaplerze, leżała krzyżem w Kościele i szła cierpieć chłód i niedostatki w lasach, a robiła to dla Boga i Polski - oto koszmar współczesnej lewicy.
Jakże blaknie niedola dziewcząt ze Strajku Kobiet, które aż jeden dzień przepracowały w barze wege przy życiorysie Danuty Siedzikówny, która odmówiła jednej parefeczki na liście do Bieruta, która to parafeczka dałaby jej wolność od więzienia i spokojniejsze życie - tego się pogodzić z dzisiejszym stylem życia oderwanej od rzeczywistości części młodzieży nie da.
Jakże zakłóca spokój Emilia Malessa „Marcysia”, która popełniła błąd i uwierzywszy UBekom na „słowo honoru” podała personalia towarzyszy broni, bo uznała, że to ich uratuje - ale popełniwszy ten błąd zapłaciła za niego najwyższą cenę - samobójstwem. Powiedzcie tym dziewczynom, które nie widzą zależności między seksem a ciążą, że jest zależność między winą (choćby z naiwności) a dramatyczną karą, że czyny przynoszą konsekwencje - przecież to zmąci spokój tych, co mają na sumieniu całą listę grzechów i zdrad.
Jak pokazywać Józefa Bandzo „Jastrzębia”, który leżąc już w 2017 roku na oddziale paliatywnym, chudy, blady, gasnący, zamiast roztrząsać swoje życie, narzekać, opowiadać o bólach i rozterkach, jedno co chciał powiedzieć odwiedzającemu go prezesowi IPN to mocne: „Znajdźcie ciało ‘Szczerbca’” (jego dowódcy z Podziemia) - zestawcie to teraz z młodym pokoleniem płaczącym na tiktoku, że życie ich pokarało krzywym nosem albo że w wieku 17 lat rzuciła ich dziewczyna.
Czerwoni uderzają dziś nie tylko w historię, w antykomunizm, w niepodległość - oni dbają o swoich miękkich, słabiutkich, niedouczonych wyborców, którzy nie chcą słyszeć o żadnych zobowiązaniach, o tym ze prawdziwy idealizm kosztuje pot, łzy a czasem krew, że bez Boga nie zniesie się największych trudów, jak na przykład tortur, że życie to coś więcej niż bycie fajnym.
Wyklęci to nie tylko historia, to wzorzec na tu i teraz, wzorzec, którego panicznie boją się Gdule, Michniki i Senyszyny. Znowu wnuczęta Aurory sięgają po naszych, próbując Polaków przerobić na bierny, sterowalny tłum, który chce tylko chleba i igrzysk. Wtedy kolbami i kłamstwami, dziś kłamstwami tylko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/541212-bola-ich-wykleci-bo-pokazuja-jak-jalowa-jest-ich-ideologia