W tej zabawnej scenie, którą chwali się Bart Staszewski, jak to udzielił wypowiedzi arabskiej telewizji Al Jazeera i rzekomo zaszokował ich pokazaniem strasznych prześladowań gejów na Lubelszczyznie, jest pewien uniwersalny rys wszystkich zakompleksionych polskością.
Bo jeśli aktywista gejowski żali się funkcjonariuszom firmy z kraju gdzie obowiązuje prawo szariatu, w którym za homoseksualizm można iść do więzienia, a on opowiada im, że niektóre samorządy nie chcą genderowej edukacji i dlatego chłopcom w rurkach jest smutno, to pomijając już totalną ignorancję i śmieszność, warto wyłuskać z tego powszechny mechanizm polskich orędowników postępu.
Wszyscy nowocześni aktywiści w naszym kraju, i to w każdym pokoleniu, mają tę zdumiewającą potrzebę łaszenia się do każdego zza granicy, do robienia z siebie idioty, byle ktoś z obcym akcentem mrugnął do nich okiem, dał życzliwego kuksańca w bok albo pozwolił ze sobą porozmawiać, sfotografować się, dotknąć. To nie jest przypadek tylko Barta Staszewskiego, powiedziałbym nawet, że najmniej można się dziwić w przypadku człowieka, który całą swoją tożsamość oparł na seksualności, ale jest to cecha wszystkich naszych oświeconych elit.
Nie byłoby by w tym paradoksu, gdyby naszym oświeconym naprawdę imponowali oświeceni - gdyby z Ameryki przywozili technologie, z Niemiec pomysły na przemysł a z Francji wzorce do ochrony i uwielbienia własnej kultury - ale nie, tu wszystko jest postawione na głowie.
Ale nasi łaszą się do tych, u których w ich dziedzinach jest gorzej. Dziennikarze z mediów o niemieckim kapitale walczą o wolność słowa, dostając wypłaty z kraju gdzie w tej dziedzinie panuje solidny zamordyzm, eurokraci oburzają się zachowaniem polskiej policji, nadając z krajów gdzie protesty są tłumione z chłodną i brutalną konsekwencją, a teraz gej kolportujący fakenewsy o Polsce żali się arabskiej telewizji.
Przypomina się refleksja Andrzeja Bobkowskiego, który w „Szkicach piórkiem” zrelacjonował jak komunistyczni polscy robotnicy we Francji zachwycali się swoimi przywilejami, jednocześnie potępiając Polskę.
Nie wiem czy nawet my nie byliśmy krajem bardziej demokratycznym w treści (nie w formie) niż Francja. Pamiętam jedną pogadankę o Polsce, jaką miałem w 1939 roku wśród naszych emigrantów w jednym z najbardziej skomunizowanych ośrodków polskich w Boulogne-Billancourt i gdy na wszystkie argumenty z zakresu praw i przywilejów wywalczonych przez tutejszych robotników w oparciu o rządy Bluma w roku 1936 odpowiadałem: „To w Polsce istnieje już od początku odzyskania niepodległości”. Po wielu zarzutach pod adresem Polski, zrozumiałem, że im chodzi po prostu o formę, o „polskich panów”, a Francja imponuje im tym, że inżynier podaje im rękę i pozwala sobie w bistrze postawić kolejkę. Nie wiedzieli, że ten „inżynier” nie był najczęściej żadnym inżynierem, lecz po prostu dokształconym i opoliturowanym sankjulotem i że prawdziwy inżynier jest tu dla robotnika bardziej nieosiągalny niż u nas, że dzieli go przepaść społeczna wielokrotnie większa aniżeli u nas.
Pisarz, zdaje się, zauważył co naprawdę przeszkadza w polskości, bo nie rzeczywistość, czasem lepsza, a czasem gorsza niż gdzie indziej. Tym postępowcom, dziś zwanym często fajnoPolakami, przeszkadza polskość jako taka, „forma”, „polscy panowie”, katolicyzm. Nic dziwnego że tak często przytaczamy słynne słowa Donalda Tuska, że „polskość to nienormalność”, bo były premier uosabia właśnie ten format intelektualny polskiego robotnika we Francji, który stawiał jakiemuś partyjniakowi piwo w bistro i czuł się przez to bardziej postępowy. Zapewne francuski aktywista śmiał się z polskiego robola z takim samym politowaniem jak Angela Merkel z Tuska czy dziennikarz Al-Jazeery z pana Barta. Staszewscy to po prostu dzieci Tusków. Mamy ich w kraju tysiące i nie wzięli się znikąd. Właśnie obserwujemy moment przekazania pałeczki w sztafecie zakompleksionych Polaków niezdolnych do samodzielnego funkcjonowania, choć mam wrażenie że każdy następny odcinek tej sztafety jest coraz bardziej groteskowy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/541196-staszewski-skarzacy-sie-arabom-to-nowa-generacja-kompleksow