Kiedy kilkanaście dni temu napisałem, że tytuł Człowieka Wolności Tygodnika Sieci to dziś jedna z najważniejszych nagród w obozie propolskim, publicyści tygodnika „Polityka” aż zatrzęśli się z oburzenia i szyderstw. Ale kiedy dzisiaj ruszył kolejny atak na naszego ostatniego laureata, prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka, wszyscy podkreślają, że to „Człowiek Wolności”. Ha! Siła marki, wielki komplement dla redakcji i tytułów stworzonych od zera, z niczego, przez wspaniały zespół.
Świadomie poczekałem z komentarzem na temat nowego uderzenia w prezesa Obajtka kilka godzin. To nasz laureat, nie ukrywamy iż doceniamy jego sukcesy w Orlenie, bo są to sukcesy całej Polski. Wiemy zatem, że mogą Państwo zakładać iż nasze patrzenie na sprawę może być przez to wykrzywione. Chciałem, by moja opinia była maksymalnie wyważona.
Przeczytałem uważnie i dwukrotnie główny tekst w prasie Michnika na ten temat. Odsłuchałem wszystko, co jest dostępne. Przeczytałem komentarze. Co znalazłem?
Dużą wątpliwość co do oryginalności materiału wyjściowego. Nie wiemy z jakiego okresu pochodzi, nie wiemy, czy nie został zmontowany. Skąd pewność, że to nie ktoś zazdrosny o karierę Obajtka podrzucił fałszywkę? Dlaczego odezwał się teraz? Nie widać śladu, by pismo te wątki przemyślało. Nie ma śladów, by oryginalność nagrania sprawdziła profesjonalnie sama redakcja, której przecież zdarzały się w przeszłości potężne wpadki, jak ogłoszenie istnienia rzekomego ganku w Komendzie Głównej Policji na podstawie tylko plotek z trzeciej ręki.
Wybrzmiewają w tekście dwa zarzuty. Że jako wójt Pcimia pan Obajtek „kierował z tylnego siedzenia” pewną firmą, był jej „cichym” udziałowcem, a pozostali nazywali go „przyjacielem”. Nawet jeśli założymy, że nagrania pochodzą z okresu wójtowania (jeśli tak, dlaczego nikt się do niego w ten sposób nie zwraca?), to na te tezy nie ma dowodów. Owszem (jeśli to on i ten okres) czytamy zapisy rozmów o sprawach firmy, ale to za mało na dowiedzenie tytułowej tezy. W samy tekście padają zresztą takie wypowiedzi pracowników: „Pracował czy nie… znał się z właścicielami”. Trochę mało.
Z powyższego wynika też fałsz drugiej tezy pisma Michnika - że prezes Obajtek skłamał przed sądem w tej sprawie. Brak dowiedzenia, że „kierował” firmą w czasie gdy był wójtem wyklucza poważne potraktowanie tezy iż popełnił krzywoprzysięstwo w tej sprawie. Uderzają liczne przekleństwa. I znowu, nie wiemy ile padło naprawdę, czy ich nie powielono. Ale każdy, kto zna prezesa Obajtka wie, że zdarza mu się niekiedy przekląć. Mnie się to nie podoba, przekleństwa mnie rażą. Zwalczam je także u siebie i przyjaciół. Prezes Obajtek też powinien podjąć z tym nawykiem walkę.
Inną sprawą jest, że ze względu na schorzenie na które cierpi od lat - zespół Tourette’a - Daniel Obajtek mówi i czasami reaguje w specyficzny sposób. Choć wykonał ogromną pracę i dziś choroby niemal nie widać. W czasie gdy dokonywano nagrań (choć podkreślam - dokładny okres nie jest udowodniony) było jednak inaczej. Przepraszam, że dotykam wątku tak osobistego, ale to ma znaczenie w ocenie nagrań i szkoda, że autorzy materiału o tym nie wspomnieli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/540869-atak-na-prezesa-obajtka-chyba-kolejny-kapiszon