TYLKO U NAS. Sędzia przerwała mowę Adamowicz. Płażyński: Sąd to nie jest miejsce na manifestowanie przekonań politycznych

Ruszył proces Magdaleny Adamowicz. Europosłanka KO jest oskarżona o dwa przestępstwa karnoskarbowe z art. 56 par. 1 i 2 Kodeksu karnego skarbowego. Szeroko komentowany jest fakt, że prowadząca rozprawę sędzia Julia Kuciel błyskawicznie przerwała wystąpienie Magdaleny Adamowicz po tym, gdy ta zaczęła nawiązywać w nim do wątków politycznych. „Nie pozostaje nic innego, jak zgodzić się z panią sędzią – sąd to nie jest miejsce na manifestowanie swoich przekonań politycznych” - komentuje tę sprawę w rozmowie z portalem wPolityce.pl Kacper Płażyński, poseł PiS.

CZYTAJ TAKŻE:

— Adamowicz chciała urządzić show na sali rozpraw. Sędzia szybko sprowadziła ją na ziemię: „To nie jest miejsce, gdzie uprawia się politykę”

— Internauci gratulują sędzi, która przerwała polityczny show Adamowicz. „Szok, brawo”; „Krótko i na temat”; „No i pięknie”

— Nie chciała ujawnić do jakiego stowarzyszenia należy i walczyła z reformą sądownictwa. Kim jest sędzia, która przerwała mowę Adamowicz

Nie pozostaje nic innego, jak zgodzić się z panią sędzią – sąd to nie jest miejsce na manifestowanie swoich przekonań politycznych, czy też wygłaszanie wykładów na tematy niezwiązane ze sprawą. W tym przypadku mamy do czynienia z konkretnymi zarzuconymi czynami zabronionymi, zostały postawione w związku z tym zarzuty naruszenia konkretnych przepisów prawa karnego i sąd jest oczywiście zobowiązany oskarżonemu udzielić głosu w postaci swobodnej wypowiedzi, odniesienia się do zarzutów. Ma to jednak miejsce na końcu postępowania sądowego. Po drugie, w przypadku takiej mowy końcowej jest bardzo duża dowolność wygłaszania swoich racji, jednak powinna się ona skupiać na sprawie i zarzucanych czynach, a nie stanowić jakiejś formy procesowej publicystyki politycznej

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Kacper Płażyński.

Odpowiedzialność karna to jedno, a drugie to odpowiedzialność polityczna i społeczna, to znaczy jakie argumenty będą trafiać do ludzi, którzy śledzą proces i czytają o nim w mediach. Jeżeli ktoś na okrągło powtarza, że ten proces to farsa i jest związany z jakimiś działaniami pozaprawnymi, że jest się obiektem ataków mediów publicznych i innych podmiotów, to jak rozumiem jest to taka taktyka procesowa obliczona na to, żeby wcielić się w rolę ofiary, a nie przestępcy. W ten sposób próbuje się uzyskać przynajmniej częściową sympatię wśród ludzi, którzy będą ten proces śledzić

— dodaje poseł PiS.

not. as